Jak będzie w niebie? Najlepiej poinformowani uchylają rąbka tajemnicy!
Co zrobić, gdy zobaczysz światełko w tunelu?Dlaczego warto uzbierać sobie czyśćcowych odpustów na zapas?Czy niebo będzie jak wieczny orgazm, a w piekle będzie ciekawsze towarzystwo?
To tylko niektóre z pytań, które zawsze chciałeś zadać swojemu katechecie, ale się bałeś. Teraz jednego z najbardziej błyskotliwych polskich teologów – ks. Grzegorza Strzelczyka – w dogmatyczny kozi róg próbuje zapędzić Szymon Hołownia.
Efektem starcia tych dwóch godnych siebie rozmówców jest niezwykła książka. Tylko dzięki niej dowiesz się, czy w niebie będą małżeństwa (skoro ślubuje się tylko do śmierci), czy dalej będą dokuczać nam komary i dlaczego jedna z głównych prawd wiary jest głęboko nieprawdziwa.
Lekko, dowcipnie i intrygująco o sprawach bardzo poważnych. Sprawdź, co czeka Cię po drugiej stronie!
Poprzednia książka Szymona
Hołowni mnie zawiodła. I chociaż wtedy kupiłam ją zaraz po premierze, za ostatni
grosz, to czytałam ją rekordowo długo. I chociaż ten zawód jest we mnie świeży
to jednak gdy tylko zobaczyłam w zapowiedziach kolejna książkę Hołowni,
oczywiście zapłonęło we mnie pożądanie. Przy pierwszej dobrej promocji nabyłam.
Dosyć szybko zaczęłam czytać(wszak nieco tych recenzyjnych połknęłam, to nieco
prywaty) I jestem zachwycona. Stary, dobry Hołownia wrócił.
Najpierw, nie tak dawno
przeczytałam polecaną przez Hołownię książkę o niebie. Dlaczego? Chciałam wiedzieć,
czy nie kupię dubla. Nieco zmienionego, innym językiem pisanego, ale w gruncie
rzeczy o tym samym. Później poczytałam fragmenty na stronie Znaku, zapowiadała
się interesująca rozmowa. Chociaż, może faktycznie książka jest reklamowana,
bardzo populistycznymi hasłami, bo niebo jako wieczny orgazm i wizja pięknych
niewiast z licami i figurą Angeliny J. działa na taką dosyć płytką publiczność, darujcie – nie chce nikogo
obrazić. Moim zdaniem książka – przez wzgląd na renomę S.H się sprzeda, nie
trzeba sięgać po takie „tanie chwyty”, chociaż one intrygują, w jakiś sposób
wyróżniają książkę. Ale nie do końca kojarzy mi się to ze stylem Hołowni.
Pomimo tych drobnych zgrzytów, pełna najlepszych oczekiwań rozpoczęłam lekturę
wczoraj i…
Kurczę Hołownia, najlepszy Hołownia
największe zalety poprzednich książek łączy tu w jedną, genialną książkę!
Książka porusza sprawy ostateczne, poważne, fundamentalne dla naszej wiary i
życia, a jednocześnie czyni to w sposób przystępny, niekiedy bardzo zabawny.
Mamy wrażenie, że siedzimy z inteligentnymi znajomymi w kawiarni, a nie, że
zaplątaliśmy się na jakiś niefortunny teologiczny wykład.
To zaiste ciekawe, porywające
dyskusje o tym co czeka nas po śmierci, a także o bytach związanych z
niebiosami, a więc i aniołami i demonami, będzie słówko o spirytyzmie i o tym
jak Matka Boska pomaga w czyśćcu.
|
Szymon Hołownia zdecydowanie wciąga! |
Tak, ta książka to gdybologia,
nie oszukuję się, że wszyscy nagle uwierzą, że oficjalne teorie Kościoła
Katolickiego są słuszne i faktycznie tak będzie, że to co Kościół wymyślił,
oświadczył się spełni, bo przecież ta nauka
ewoluowała przez wieki, nawet w ostatnich latach coś tam w koncepcji
nieba, otchłani się zmieniało. Co będzie „później” – możemy snuć tylko teorie,
koślawe, toporne – bo ludzkie. Ułomne. Zapewne Pan Bóg porządnie nas zaskoczy.
Więc dlaczego czytać taką „fantastykę” bo fajnie jest się uczyć, o wielu
teoriach nie wiedziałam. Ta książka pokazuje jak kompleksowy i dopracowany jest
Kościół, ale jednocześnie nawet Kościół musi w niektórych sprawach rozłożyć ręce
i powiedzieć „nie wiem”. Jest wiele spraw, na których nie mamy pomysłu, wiele
które są hipotezami. Nie wiemy co jest po drugiej stronie, nie wiemy
praktycznie nic, bo opowiedzieć nam mogliby umarli, a Ci nie wracają, a te
spirytyzmy, wywoływania duchów są powodowane ludzką chciwością, lub wynikiem
knowań Szatana.
Dla mnie ta książka była
połączeniem nauki ze świetnie spędzonym czasem, skłoniła mnie również, do
przemyślenia spraw najważniejszych.
W porównaniu do „Monopolu na
zbawienie” i „Kościoła dla średnio zaawansowanych” ta książka jest skupiona li i
jedynie na sprawach niebiańskich, ale nie porównałabym jej do biografii Boga. „Niebo”
jest książką zdecydowanie ciekawszą, na pewno bardziej przystępną. Chociaż o wiele bardziej serio niż ta, będąca
zapisem rozmowy Hołowni z Prokopem. I jeśli mam być szczera czytało mi się ją
zdecydowanie lepiej.
Dla wielbicieli Szymona Holowni
to pozycja obowiązkowa i widzę małe szanse, że doznacie zawodu.
Ja ze swej strony polecam : )
Ta książka powinna się znaleźć na półce mojego męża, bo akurat w sobotę miał takie przemyślenia:) I widzę też, że o Hołowni mamy podobne zdanie. Ja podeszłam do niej z dystansem, gdy pojawiła się w zapowiedziach, ale skoro polecasz, to może się skuszę na zakup. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNiebo i cała reszta to nie moje klimaty, więc nigdy Hołowni nie czytałam. Jedyna, na jaką miałam ochotę to ta z Prokopem napisana.
OdpowiedzUsuńJak nie dla Ciebie spotkamy się tam....
UsuńCiekawie, się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńMam zdanie podobne do Twojego.Jestem w trakcie czytania "Nieba" i jest naprawdę dobra.Trudno mówić o zaskoczeniu, ponieważ oglądałam wcześniej wiele odcinków telewizyjnych programu "Gotowi na śmierć", na podstawie którego jest ta książka i jestem nieco zawiedziona tym, że póki co (przeczytałam 1/3 jak na razie) rozmowy z tv zostały po prostu przeniesione na papier .Nie zmienia to faktu, że książka godna uwagi i tym, którzy programu "Gotowi..." nie znają, gorąco polecam :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego programu więc to dla mnie całkowite novum. Podobnie jak "ludzie na walizkach"
UsuńŚwietna recenzja, bardzo miło się ją czytało. Książkę na pewno zakupię. Mam jedno pytanie, bardzo prosiłbym o pomoc. Widziałem w recenzjach, że Szymon Hołownia porusza w książce temat małżeństw w Niebie. Miłość małżeńska to zdecydowanie najpotężniejsza, największa miłość międzyludzka, jedyna taka miłość gdzie dwoje jest dla siebie całym światem...Oczywiście w Niebie nie ma mowy o takim małżeństwie jakie znamy tutaj, jednak czy ta jedyność między dwojgiem nadal tam pozostaje, udoskonala się do granic możliwości? Bo totalne rozdzielenie byłoby zaprzeczeniem wszystkiego czego uczy chrześcijaństwo, jednak ten temat mnie i tak mocno martwi. Ks. Grzegorz Strzelczyk próbuje odpowiedzieć konkretnie na to pytanie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie :)
Polecam :)
UsuńW niebie wszystko zostanie przemienione, aby pasowało do nowej rzeczywistości. Więc małżeństwa oparte, jednak mimo wszystko na tej miłości zwanej eros, stracą rację bytu, ale jednak miłość pozostanie, pozostanie dziedzictwo wspólnych przeżyć.
Dziękuje za odpowiedź. Mam ostatnie pytanie w tym wątku: Powtórzę dla dobra dyskusji - Miłość między kobietą a mężczyzną w małżeństwie jest miłością najpotężniejszą, żona/mąż wybiera osobę najważniejszą spośród wszystkich na świecie i właśnie z Nią chce spędzić resztę życia, nie tylko na Ziemi, ale też w Wieczności, co jest w zasadzie logiczne i nie ma innej możliwości, tak jesteśmy na szczęście "zaprogramowani". Czytałem opinie na ten temat "Doktorów Kościoła", takich jak św. Augustyn czy św. Jan Chryzostom i kilku innych świętych. Pisali Oni praktycznie zgodnie, że pomimo tego iż nie będzie w Niebie prokreacji i tak dalej a także związków formalnych, to ta miłość, niepowtarzalność która była między małżonkami tam w Raju udoskonali się tak bardzo jak dzisiaj nie przeczuwamy, dojdzie do pełni. O Tym samym pisał chociażby ojciec Jacek Salij, jeden z największych krajowych teologów. Mimo, że będziemy jak Aniołowie Boży, to jednak nic nie stracimy z relacji a wręcz zyskamy więcej niż moglibyśmy wymarzyć, taka miłość razy wieczność, autorka recenzji zgadza się ze mną w tym co napisałem wyżej? :) Pytam tak szczegółowo bo jestem bardzo ciekaw czy poglądy Ks. Strzelczyka są zgodne z tym co zamieściłem wyżej.
UsuńP.S, co do miłości eros, to sądzę, że nie jest i nie może być tą najważniejszą w związku :)
Nie do końca są zgodne. Na pewno nie zmienimy się w Aniołów, bo to byłoby sprzeczne z zamiarem Boga, który nie anuluje dzieła stworzenia człowieka.
UsuńNiebo ma zwiększyć nasze dobro, więc miłość która tu na ziemi była dobra w niebie jeszcze zwiększy swój potencjał.
Specjalnie dzięki Tobie jeszcze raz przejrzałam odpowiedni rozdział, zbyt dużo się nie dowiemy, bo tutaj się lekko motają, na pewno Twoja wypowiedź jest bogatsza, poparta nauką Kościoła. W książce to gdybanie. Ale daje pewien obraz jak to może być :)
Eros na pewno nie powinna być najważniejsza, czy bywa, czy nie to zapewne zależy. Niewiele mogę powiedzieć bo jestem skromną panienką :))
Małzenstwa w niebie to dosc intrygujący temat. Czy bedzie równiez wielozenstwo, jesli ktos pochował kilku swoich małzonków, czy małzonek ?
OdpowiedzUsuń