Strony

środa, 29 listopada 2017

"Gwiazdy, które spłonęły" - Melissa Falcon Field

Gdy książka Gwiazdy, które spłonęły pojawiła się wśród nowości, byłam zaintrygowana. Byłam ciekawa, czy to kolejny banalny romans, czy jednak będzie to historia głębsza. Okładka wydaje się  idealnie pasować na świąteczny okres gwiazdki i kolorystyka. Oj nie trzeba było długo czekać bym zanurzyła się w miłej, czy na pewno miłej lekturze. Książka amerykańska, więc wiele w niej odniesień do wydarzeń z którymi utożsamią się młodzi Amerykanie, ja o katastrofie Challengera czytałam, więc kulisy wydarzenia miałam, ale akurat aż do teraz nigdy nie śledziłam filmu ze startu. Teraz miałam okazję nadrobić. Zwłaszcza, że jedna z pasażerek tego lotu, występuje w książce, jest dla bohaterki inspiracją. Nic dziwnego, że książka prędko trafiła między bestsellery

wtorek, 28 listopada 2017

"Sekretne życie krów" - Rosamund Young [ rogate ranczo ]

Tak się składa, że wychowałam się i mieszkam na wsi. Za czasów mojego dzieciństwa, okolica w której mieszkali moi dziadkowie pełna była gospodarstw, rano i wieczorem, niosły się krowie odgłosy, a moje dzieciństwo brzmiało łańcuchem, ciągnącym się po asfalcie, gdy kobiety wyprowadzały krowy na paświsko. Na paświsku, staram się oddać ten wyraz tak jak się u mnie mówiło. Pozwólcie mi wrócić do dzieciństwa. Krowy się wyganiało na błonia, a w połowie dnia, jechało się zmienić im miejsce, żeby miały dużo trawki, po upolowaniu, czyli wbiciu palika, jechało się do domu, po krowę wracało się wieczorem, później było dojenie. Od dziecka miałam sentyment do krów, chociaż mleka zimnego, które nie zostało poddane działaniu temperatury, nie pijam. Nie namówicie mi na mleko z pianką prosto z wymion.

poniedziałek, 27 listopada 2017

"Przerwana lekcja muzyki" -Susanna Kaysen [ demony w naszej głowie ]

Oj chyba wątek choroby psychicznej, na ten tydzień został wyczerpany, oj tydzień się kończy i miesiąc, a nie wiem czy wystarczy mi siły, żeby odpocząć od takiej tematyki w tym roku. Wydawnictwo Replika, sponsoruje mi podróż do świata zaburzeń psychicznych, d świata mrocznego, ale bez zbędnych sentymentów. Intrygująca okładka, tytuł, który tak naprawdę nie sugeruje niczego… trzeba samemu się przekonać, czy książka nas zachwyci, czy pokaże nowe światy, rozszerzy horyzonty. Oj choroby psychiczne to temat dający do myślenia, tak naprawdę mózg nami steruje, i gdy na otyłość, wrzody, zatrucia pokarmowe, możemy mieć wpływ, a przynajmniej często, nasze wybory determinują nasz stan zdrowia i kondycję, tak jeżeli chodzi o sferę chorób psychicznych, nie zależy to od nas. Ludzie z depresją, chcieliby być zadowoleni, nie chcą się zabijać, ale niestety, awaria centralnego układu dowodzenia i jesteśmy kimś innym. To przerażające, jak to, kim jesteśmy nie zależy od nas.

niedziela, 26 listopada 2017

"Czwartki w parku" - Hilary Boyd [ późna miłość szalejem kwitnie ]

Książka ta chodziła za mną kupę czasu. Wiele razy brałam ją do ręki w księgarni i zawsze tryumfowała moja wstrzemięźliwość. Chociaż tak bardzo przemawiała do mnie ta okładka. Oj jaka to była ciężka walka. W trudzie ulżyły mi moje dwie kochane zołzy; Irenka i Aga. Dostałam książkę rok temu i leżała sobie na stosiku, cierpliwie czekając, aż się w końcu przemogę i po nią sięgnę. Czekałam na odpowiedni moment i dopiero teraz postanowiłam uczcić nią ten wolny weekend. Akurat pogoda była odpowiednia, a ja po skończonych porządkach z kubkiem herbaty mogłam spokojnie przysiąść.

sobota, 25 listopada 2017

"Dzieje Tristana i Izoldy" - Autor Anonimowy [ o zgubnym wpływie napojów ]

Z czym mi się kojarzą Dzieje Tristana i Izoldy? A z liceum, była to obligatoryjna lektura i pamiętam jak czytałam tę książkę, czekając aż Mama wróci z wywiadówki. Miałam wydanie z Grega, nawet nie wiem w jakim tłumaczeniu, w domu jest jeszcze jedno wydanie, chyba z serii Koliber, chyba! Dawno do tej książki nie wracałam, a tutaj Wydawnictwo Mg oddaje nam do dyspozycji kultową pozycję w mistrzowskim tłumaczeniu Boya-Żeleńskiego. Oczywiście sam tłumacz jest osobnością, jego smutny koniec na Wzgórzach Wuleckich napawa smutkiem, a ja dzięki sklerozie, mogę niemalże od nowa, z czystą kartą cieszyć się opowieścią o tragicznych losach kochanków.

piątek, 24 listopada 2017

"Ta nasza młodość... Jak dorastało się w PRL?" - Kazimierz Kunicki, Tomasz Ławecki [ ten szczęsny czas ]

Mimo wszystko urodziłam się za czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Chociaż z racji na swój młody wiek, niewiele pamiętam takich kultowych rzeczy, ale z drugiej strony, żyjąc na prowincji wiele zmian następowało wolniej i chyba do połowy ostatniej dekady zeszłego stulecia, tak naprawdę żyłam w otoczeniu prlu. Nie jestem jakąś szaloną fanką tej epoki, nie zaczytuję się w tego typu literaturze, nie marzę o dawnych czasach. Jednak, gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki, byłam ciekawa,  chwilę oczywiście książka musiała przeleżeć by nabrać mocy urzędowej, ale w końcu, po nią sięgnęłam… Dwa wieczory i z głowy. Na wydawnictwie wiesza się często psy, że bardziej brukowiec, że korekta siada, że jakość kiepska, więc nie ukrywam, że trochę się bałam.

czwartek, 23 listopada 2017

"Zanim nadejdzie monsun" - Dinah Jefferies

No i wzięło mnie na romanse, tzn. lubię od czasu do czasu, a zwłaszcza takie, których akcja rozgrywa się w tropikach, czy w egzotycznym dla mnie kraju. Indie, jako część Imperium Brytyjskiego, to zawsze ciekawy temat, chociaż nie mogłam uwierzyć, że to lata trzydzieste, oczami wyobraźni widziałam damy w krynolinach, ocieniające płeć koronkowymi parasolkami. A tutaj XX wiek, ale jednak wciąż walczący z przesądami, okrucieństwem, fotografia, auta, cywilizacja zderzająca się z pierwotnymi wierzeniami, które jak w wierszu Mickiewicza walczą ze sobą, a my do końca nie wiemy co wygra. Książka bazuje na motywie Kopciuszka, jakoś wątki księcia, zawsze się sprawdzają, może dlatego, że mają w sobie to coś i to nas inspiruje, do marzeń, do wiary, do szukania…

środa, 22 listopada 2017

"Głód miłości" - Natalia Nowak-Lewandowska [ bo czasami najprostsze, jest najtrudniejsze ]

Z wielkim zainteresowaniem zapoznałam się z debiutem Natalii Nowak-Lewandowskiej. Pozorność była książką, którą dosłownie pochłonęłam i byłam finalnie z lektury bardzo zadowolona. Gdy zobaczyłam wśród nowości kolejną książkę, którą napisała NataliaNowak-Lewandowska; Głód miłości wiedziałam, że to po prostu kwestia czasu i na pewno ją dopadnę. Oczywiście, dużo czasu nie minęło. Książka jest do przeczytania, w dwa wieczory i najlepiej poranek przed pracą. Co cenię w wyglądzie zewnętrznym, to, to jak dobrane tematycznie są okładki w powieściach tej autorki. Nie mamy przypadkowego obrazka, ale każdy element ma sens, gdy zapoznamy się z treścią, dostrzeżemy wyraźnie wszelkie związki, a możemy również pobawić się, w swoją interpretację. Jednak wiadomo, książki dla okładki nikt nie kupuje, a jak ktoś tak robi, to gardzimy, bo książki się czyta, nie ogląda.

poniedziałek, 20 listopada 2017

"Oskarżenie" - Remigiusz Mróz [ wstaw dowolną rzymską paremię ]

Minęło, już trochę czasu od pierwszego spotkania z prozą Remigiusza Mroza… W Sanie tej wody upłynęło multum, bo widziałam, jak to szybko się przelewa. Przelewa się też u fanów, bo coraz rzadziej czytam entuzjastyczne teksty, częściej krytykę, jeszcze częściej hejt na żałosnym poziomie, co, niezależnie od tego, którego pisarza spotyka mnie bulwersuje. Róbmy swoje i dajmy robić innym. Jak rzadko zgadzam się z Agatą S  tak tutaj zawsze kiwamy głową jak pieski samochodowe. Remigiusz ma ogromną klasę, jeśli chodzi o przyjmowanie krytyki, rzecz niecodzienna na polskim rynku, że urosła już do miana kwiatu paproci. Książkę kupiłam dosłownie tydzień temu, w Biedronce. Byłam ciekawa co będzie dalej, bo finał Inwigilacji był mocny, adrenalina była podobna do tej, jaka pojawi się po zapiciu pięciu tabletek Ketonalu Forte literatką wódki. Co to się dalej wydarzy.
[ to chyba jasne, że ponieważ to tekst o którejś z kolei książce z tego cyklu, poniżej będą spojlery, więc jak ktoś nie czytał wcześniejszych tomów, to cóż… czyni to na własną odpowiedzialność. Może też zlekceważyć spojlery, licząc, że mój barwny styl, wynagrodzi mu straty moralne ; ) ]

sobota, 18 listopada 2017

"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta" - W. Bruce Cameron

Od dziecka byłam wrażliwa na krzywdę zwierząt, Rodzinka śmieje się ze mnie, a czasami krzyczy, że mnie krzywda zwierzaka dotyka bardziej niż gdy ktoś krzywdzi człowieka. Nie jest tak, że jest mi wszystko jedno co się dzieje z ludźmi, ale po prostu zwierzaki są bardziej bezbronne, nie sprowadzają świadomie na siebie krzywdy. Dlatego jedynym programem, którego z zasady nie oglądało się u mnie w domu, gdy byłam dzieckiem był Animals, o psiakach, o schronisku. Nigdy nie byłam w schronisku i nigdy nie będę. Chociaż wspieram całym sercem adopcje. Po prostu widok tylu futrzanych, spragnionych miłości stworzeń by mnie zabił. A ta książka sprawiła, że zalałam się łzami. Wspaniała książka na święta, oczyszczająca. Dobra. Nie tylko dla fanów psów.

piątek, 17 listopada 2017

"Szkoła filmowa. Rozmowy" - Kinga Burzyńska [ porozmawiajmy o życiu i aktorstwie ]

Nie mogę nazwać się wybitnym kinomanem. Owszem, oglądam jakieś filmy, ale ta książka uświadomiła mi jak daleka jestem od klasyki polskiego kina. Chociaż przecież znam każdego z aktorów, który wypowiada się na kartach tej książki. Każdego widziałam przynajmniej w kilku produkcjach. Absolutny firmament współczesnego kina.  Podobno był program w telewizji podczas którego autorka rozmawiał z kultowymi autorami. Jako, że jestem z telewizją na bakier to też przegapiłam, ale, gdy ujrzałam zapowiedź tej książki poczułam, że chcę ją przeczytać. Uwielbiam wywiady. Jest chyba we mnie wciąż mała dziewczynka, która uwielbia przykucnąć w kąciku i przysłuchiwać się rozmowom dorosłych, by uszczknąć, nieco historii, nieco tajemnic.

czwartek, 16 listopada 2017

"Chłopiec na szczycie góry" - John Boyne [ "Czy to naprawdę aż takie łatwe dla niewinności: dać się splugawić" ]

Gdy jakieś dziesięć lat temu, może dziewięć koleżanka opowiedziała mi o powieści Chłopiec w pasiastej piżamie przeszukałam otchłanie Internetów by ją znaleźć, gdy dopadłam jakiś egzemplarz na stronie księgarni internetowej bardzo się cieszyłam, nie wiedziałam, że ta książka wewnętrznie mnie zmiażdży. Tak mam tę książkę w pierwszym wydaniu, z innego wydawnictwa. Ona przez lata była niemalże białym krukiem, później wyszedł film, mocny, ale jednak nie aż tak jak książka i znowu się zrobił szum. Tym razem przez kilka miesięcy na swoją kolej czekał Chłopiec na szczycie góry, enigmatyczny, przewrotny tytuł, który nic nie obiecuje, nie czytałam notki z tyłu, więc wszystko było dla mnie czystą kartką. Zaczęłam wczoraj i wierzajcie mi, te 270 stron czyta się jednym tchem, pod koniec urywanym. Bo mną wstrząsnął szloch. Banie Johnie Boyne, pisz pan więcej!!

środa, 15 listopada 2017

"Początek" - Dan Brown ["Miłość pochodzi z innego wymiaru.Nie możemy jej wytworzyć na żądanie ani sobie podporządkować,gdy się pojawi.Miłość nie jest naszym wyborem."]

DanBrown jest chyba takim pierwszym autorem, który kojarzy mi się z siłą książkowej reklamy. Pamiętam, gdy kilkanaście lat temu, przebojem na rynek wdarł się Kod Leonarda Da Vinci. Mama mi kupiła tę książkę, później chyba przewędrowała ta powieść większość moich znajomych, nawet brat czytał, pamiętam, że Anioły i demony czytałam w jeden wieczór, siedząc na parapecie z earl Greyem. Niestety im dalej w las szedł Landon tym, mniej mnie wciągało, tym bardziej było wszystko przewidywalne. Apogeum, a raczej dno nudy osiągnąć Dan Brown w Inferno czytałam tę książkę, a raczej jej słuchałam chodząc z kijkami i prawie usnęłam. A jeśli usypiasz jeszcze podczas mielenia maku na makowca, wiedz, że coś się dzieje. Więc gdy wśródnowości zobaczyłam najnowszą powieść Browna, miałam ambiwalentne uczucia, ale w końcu ciekawość wygrała. Czy dobrze? Czy był to krok do piekła?

wtorek, 14 listopada 2017

"Ludzie na drzewach" - Hanya Yanagihara [ te cienkie płatki czasu to wszystko, czym w istocie możemy zarządzać ]

Hanya Yanagihara wdarła się przebojem na polski, i nie tylko rynek wydawniczy. Jej najgłośniejszą powieść Małe życie była jedną z głośniej omawianych książek w 2016 roku. Ja przeczytałam ją stosunkowo niedawno, gdy główna fala dyskusji już się przetoczyła. Jedno jest  pewne, chyba nikt się nie spodziewał, że ta autorka tak podzieli i przygnębi czytelników. Nie, moje znajomości nie ucierpiały, nie pokłóciłam się z bliskimi o opinię o tej książce. Mnie ta książka po prostu wbiła w ziemię i cierpiałam nieludzki weltschmerz, i nie miało to związku, że siedziałam podówczas w komisjach na maturach. Byłam ciekawa jakie wrażenie wywoła powieść Ludzie na drzewach. Czy może dla odmiany książka podniesie mnie na duchu?

poniedziałek, 13 listopada 2017

"Głośniej niż śnieg" - Stefan Hertmans [ obyś żył w ciekawych czasach ]

Niestety pierwsza książka tego autora wymknęła mi się z rąk i jak wiele powieści z Marginesów, czeka aż wygram w totolotka i będę wiodła żywot rentierki mając ogrom czasu i funduszy, aby kupować wszystkie książki jakie chce. Na szczęście druga książka już do mnie trafiła. Zauroczyła mnie swoją okładką, tym jak tytuł kłóci się z okładką, te motywy arabskie. Jednak o tym, że chcę przeczytać tę książkę tak naprawdę zadecydowały pozytywne opinie o jego pierwszej powieści. Trochę ta książka na mnie poczekała, a nawet gdy już zaczęłam czytać, musiałam trochę przywyknąć, do języka, do stylu. Bardzo aktualna tematyka i kawałek solidnej prozy.

niedziela, 12 listopada 2017

"Pieśń królowej" - Elizabeth Chadwick

Od pewnego czasu doświadczamy swoistego buumu na beletryzowane biografie. Osobiście uważam, że to świetnie. Dzięki temu możemy doświadczyć ludzkiej twarzy historii. Zwłaszcza bohaterowie, którzy kojarzą nam się z suchych notek w podręcznikach nabierają realności, stają się ludźmi takimi jak my, z wadami, zaletami, słabostkami i kaprysami. Tym razem wydawnictwo Prószyński zabiera nas w mroki średniowiecza. Nie jest różowo, bo jak zobaczyłam mapkę na początku książki to trochę mnie zmroziło, nie tylko mnie, bo nie omieszkałam się podzielić fotką ze znajomymi na fejsie. Dlatego kilka dni musiałam od książki odpocząć, żeby zapomnieć. Chciałam potraktować tę książkę jako powieść. O Eleonorze Akwitańskiej nie słyszałam za wiele. Nie przepadam za średniowieczem, losy Francji interesują mnie tak średnio, ale ten gatunek lubię, więc uważałam, że to może być dobra przygoda. Zwłaszcza, że pobieżna lektura biografii Eleonory, obiecywała sporo.

sobota, 11 listopada 2017

"Zdążyć z miłością" - Beata Majewska [ jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości, siebie odnaleźć ]

Miałam dylemat, bo dla mnie seria o Łucji i Hugonie była skończoną, rozmawiałam o tym ze znajomymi, że nie pochwalam rozwlekania serii w nieskończoność, gdy pomysłów brak, lub niema takiej potrzeby. Zamurowało mnie, gdy otrzymałam książkę Zdążyć z miłością, zapomniałam, że coś ma się jeszcze ukazać, najgorsze, że wcisnęłam książkę na jeden z licznych stosów i swoim, niezbyt chlubnym zwyczajem, trochę o niej zapomniałam, ale jak wpadłam w romansowy cug, to wzrok mój padł i na tę książkę i postanowiłam dać jej szansę. Byłam bardzo ciekawa co autorka wymyśli i niestety… wciągnęło mnie okropnie, do tego stopnia, że mój czas na sen skurczył się do nieprzyzwoicie słabej ilości… ale czego się nie robi dla dobrego romansu???

piątek, 10 listopada 2017

"Moje szczęśliwe wyspy" - Magdalena Zawadzka [ "Byłam wichrem, teraz jestem zefirkiem"]

No, to koniec wałkonienia, pora brać się do opisywania zaległości. W ubiegłym tygodniu, pogoda była tak kapryśna, jak kobieta, to urywał głowę wiatr, to piękne słońce wprost rozpieszczało. A ja po kilku dniach wolnego, wracałam do pracy i marzyłam o dalekich podróżach. Magdalenę Zawadzką uwielbiam, moja poprzednia Szefowa mi się z Nią kojarzy, piękna kobieta z klasą. Dowód na to, że można emanować ciepłem i kobiecością a mieć więcej niż trzydzieści lat. Uwielbiam Magdalenę Zawadzką, a ta książka, to prawdziwa perełka, jest jak kufer pełen różności, nigdy nie wiemy co wyciągniemy kolejnym razem, czy pamięć zabierze nas w podróż do obcej krainy, czy do świata wspomnień z dzieciństwa, jedno jest pewne, miło jest wspominać miłe miejsca i kochanych ludzi.

czwartek, 9 listopada 2017

"Gra Anioła" - Carlos Ruiz Zafón, [ w sercu mam Barcelonę Zafona ]

Gra anioła  ma to szczecie, lub ja mam to szczęście, że zawsze mi się trafia, gdy jestem zaziębiona. Zaraz po premierze czytałam tę książkę, gdy dopadło mnie zapalenie oskrzeli. Tym razem, zaś po szczepieniu trochę mnie zmogło i korzystając z wolnego i bezczelnie ograniczając świąteczną krzątaninę do minimum, zapadłam się w pościel z Zafonem. Według mnie książki tego autora powinno się pochłaniać, to nie jest lektura na dawkowanie sobie. Trzeci tom zaś czytałam w drodze na i z wesela brata, więc też w pełnym zamknięciu i ograniczeniu. Moim zdaniem, jedyne słuszne wyjście. Nie wiem kiedy wezmę się za dwa ostatnie tomy, bo tak na razie jestem w połowie, a później co będzie? Płacz i zgrzytanie zębów??

środa, 8 listopada 2017

"Przebudzenie Olivii" - Elizabeth O'Roark [ "snem było życie, dopóki ty..."]

Wzięło mnie na romanse. Gdy na weekendzie dopadł mnie ogólny kryzys, który chyba był spowodowany odstawieniem na jeden dzień pracy, sięgnęłam po najnowszy bestsellerjuż czytając opis książki: Przebudzenie Olivii byłam zaintrygowana. Wiedziałam, że ma trafić wśród książki, które są gorące polecane, ale mogła trafić również do szuflady ze schematami i sztampą, do przegródki z książkami które się świetnie zapowiadały, ale banał zabił wszystko. Błędem było, że zaczęłam czytać wieczorem, bo czytałam pół nocy, na chwilę się położyłam i budzik nastawiłam by dokończyć lekturę, skutkiem czego wciąż nie odespałam. Może przezornie dziś żadnej książki nie zacznę : P Od razu mówię, konieczna pozycja dla fanów romansów, takie New adult(Irenka dziękuję!!), ale naprawdę w dobrym stylu.

wtorek, 7 listopada 2017

"Beria. Oprawca bez skazy" - Françoise Thom

Uwielbiam biografie a okres wielkich dyktatur zawsze budził jakąś moją ciekawość, mam nadzieję, że zdrową. Beria, zwany przez Stalina Prokuratorem cieszy się złą sławą, a przecież był jednym z głównych konstruktorów stalinowskiego reżimu. Ten pokaźny tom długo czekał na swoją kolej, bo jednak stalinowski reżim to domena moich rodziców, i Tata i Mama bardziej się na tym znają, mają swoje koniki i ciężko mi konkurować z ich wiedzą, zwłaszcza, że w noc moich narodzin zaczęto prace nad pieriestrojką, więc dużo się nie nacieszyłam Związkiem Radzieckim, a Stalina znam tylko z opowieści i od razu powiem, że nie płakałam po jego śmierci, bo bujałam gdzieś w obłokach, czy w innych miejscach.

poniedziałek, 6 listopada 2017

"Kiedy byłyśmy siostrami" - Marie Jansen [ vanitas, vanitatum...]

Nie ukrywam, że jestem fanką powieści, których akcja toczy się dwutorowo. Wiadomo, są wśród takich książek powieści lepsze i gorsze. Nie czytałam żadnej opinii o Kiedy byłyśmy siostrami więc gdy w poniedziałek wzięłam książkę do torebki idąc do lekarza, poszłam na całkowity spontan. U lekarza kolejka na godziny czytania, później zakupy, naprawdę było kiedy poczytać, więc nie dziwcie się, że prędko mi poszło. Jednak okładka chociaż wpada w oko, to jednak mam wrażenie, że jest banalna, ta karuzela jest ciekawa, ale ten kobiecy fragment? Nie czytałam żadnej innej książki tej autorki, chociaż Marie Jansen, to jak czytamy na okładce jej pseudonim. Lubię obyczajówki i to mnie skusiło. Czy tym razem dobrze zrobiłam słuchając intuicji?

niedziela, 5 listopada 2017

"Jak zawsze" - Zygmunt Miłoszewski [ wielki come back ]

Należę do wiernych fanek Zygmunta Miłoszewskiego. Nie przeczytałam wprawdzie wszystkiego co napisał, jak również nie jestem fanką bezkrytyczną. Bezcenny wzbudził we mnie ambiwalentne uczucia, ale trylogia o Szackim była dla mnie jedną z lepszych lektur 2015ego roku. Wyczekiwałam nowej powieści Miłoszewskiego jak jutrzenki swobody, chociaż ciężko było mi wyobrazić sobie autora w innej odsłonie niż z silnym wątkiem kryminalnym. Komedia romantyczna? Owszem lubię, ale głównie w filmowej odsłonie, nie chciałam jednak zamykać się całkowicie i gdy nowa książka do mnie dotarła, naprawdę nie musiała długo czekać. Na szczęście nadszedł weekend i mogłam oddać się tej lekturze w całości. Okładka może prowokować, a już przy lekturze pierwszej strony dowiemy się, że Zygmunt Miłoszewski jest pozytywnie zakręcony.

sobota, 4 listopada 2017

"Dziennik 2000 - 2002" - Krystyna Janda [ku inspiracji ]

Krystynę Jandę wielbię bezkrytycznie. Uwielbiam jak śpiewa i moim zdaniem jest wspaniałą aktorką, żałuję, że Warszawa z jej teatrami jest tak daleko. U nas nawet jak jakiś teatr zajedzie z gościnnym występem to ceny są bajońskie a i tak bilety prędko się rozchodzą. Kasia Hordyniec zachwala monodramy Krystyny Jandy i to właśnie pod wpływem rozmów z Kasią sięgnęłam po te Dzienniki, jeszcze jedna książka o Jandzie za mną chodzi, ale może ktoś się zlituje i mi kupi. Solidny tom, ponad siedemset stron, ponad dwa lata, kolejny tom już niebawem. Powiem Wam, że lubię czytać dzienniki, a do czytania regularnie blogów zwykle brakuje mi czasu, siły bądź kończy się słomiany zapał, dlatego taka opcja, wydawania blogów w papierze jest dla mnie idealna, chociaż nie po każdą książkę będącą wydrukowanym blogiem sięgam.

piątek, 3 listopada 2017

"Consolation" - Corinne Michaels [ "Życie jest za krótkie, żeby się zmieniać" ]

Tytuł Consolation kojarzy mi się z konsolacją a ten zwrot to już niezmiennie film Nie ma mocnych, tymczasem tytuł debiutu Wydawnictwa Szósty Zmysł oznacza pocieszenie. Bardzo trafny tytuł, ale nie rozumiem dlaczego zachowano go po angielsku. W tramwaju wyglądałoby to ambitnie, ale w czym polskie pocieszenie jest gorsze od consolation? To mnie nieco zraziło, ale starałam się rzadko patrzeć na okładkę a skupić się na lekturze, zresztą to Agniecha mnie zmotywowała. Trzysta stron, ale tak naprawdę wystarczy trzy wieczory, bądź jak u mnie wieczór, rano przed pracą i wieczór. Książka z gatunku takich które albo się hej tuje, albo jest romantycznie, w zależności, czy lubicie romanse.

czwartek, 2 listopada 2017

w żółtych płomieniach liści

Tak wykorzystuję chwilę przed pracą, aby podsumować październik. Podsumowanie byłoby wczoraj, gdyby nie Nicpoń, który nie lubi podsumowań i wolał coś innego, a ja jestem czuła na głos czytelników. Zresztą wczorajszy tekst miałam napisany, a wczoraj walczyłam z przeziębieniem i nie miałam siły na coś twórczego, dziś też mam średnią ilość sił, ale cóż... jesień już w pełni. Końcówka października, zwanego przez niektórych piździernikiem upłynęła pod znakiem orkanu Grzegorz i na ulicach często można było słyszeć złorzeczenie w stronę Grzegorza. Oj duło i to solidnie, co sprzyjało siedzeniu w domeczku i w ciepełku. Teraz dla odmiany siąpi, śniegu brak.

środa, 1 listopada 2017

"Pojutrze. O miastach przyszłości" - Paulina Wilk [ urbanistyka XXI wieku ]

Do Pauliny Wilk mam ogromny sentyment, to moja pierwsza książka na spotkanie w Klubie Dyskusyjnym. Do tej pory czytałam tylko Znaki szczególne a Lalki w ogniu leżą już od dwóch lat i mam nadzieję, że w końcu przyjdzie na nie pora, bo nasłuchałam się wielu, naprawdę fantastycznych opinii. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach, że wyjdzie nowa książka tej autorki, to mało palców na klawiaturze nie połamałam, żeby sobie zaklepać. Książkę wzięłam do pociągu i prędko zapomniałam o całym świecie. Rzadko czytam reportaże, ale jak będę częściej trafiała na takie dobroci, to chyba się przekonam, chociaż nie powiem, nie da się być optymistą czytając reportaże, ale to nie wina gatunku, a rzeczywistości, którą ma oddawać.