Tak
jak Wam ongi wspominałam, bardzo lubię epickie historie. Epickie czyli z
rozmachem, czyli takie solidne cegły. Powoli wyczytuję Folletta, chociaż
przyznam się Wam, że wolę jego opowieści obyczajowo-historyczne, które i tak
nie są wolne od polityki, wątków szpiegowskich. Zasadniczo Follett kojarzy mi
się z takimi spiskowymi klimatami, jeżeli chodzi jednak o jego książki z
historią w tle to już zwykle bardzo na nie choruję. Gdy wśród nowości pojawiła
się najnowsza powieść Słup ognia
będąca trzecim tomem Filarów ziemi,
od razu zapolowałam. Pierwszy tom kojarzy mi się z praktykami na studiach, z
czytaniem na przystanku, z gonieniem po książce, gdyż bardzo chciałam oglądnąć
serial, który jest ekranizacją. Wszystkie powieści Folletta są gorąco polecane
w blogosferze byłam ciekawa czy najnowsza nowość ; ) również rozwali system.
DŁUGO WYCZEKIWANA KONTYNUACJA NAJPOPULARNIEJSZEJ SAGI HISTORYCZNEJ KENA FOLLETTA OBEJMUJĄCEJ POWIEŚCI FILARY ZIEMI I ŚWIAT BEZ KOŃCA.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia 1557 roku. Młody Ned Willard wraca do rodzinnego domu stojącego w cieniu katedry Kingsbridge. Ani on, ani mieszkańcy miasta jeszcze nie wiedzą, że rok 1558 wywróci do góry nogami nie tylko ich życie, lecz także losy wszystkich Europejczyków, przynosząc zupełnie nową epokę w dziejach świata.
Książka podejmująca temat, w którym Follett czuje się najlepiej – szpiegostwa i działalności tajnych agentów. Tym razem w szesnastowiecznej Anglii za panowania królowej Elżbiety I!
Minęło
kolejne dwieście lat, gdyby Tom Budowniczy zobaczył Kingsbridge, Anglię, chyba
by nie poznał, chociaż… wprawdzie katedra wciąż jest sercem okolicy, a losy
maluczkich są zależne od kaprysów możnych, ale czasy się zmieniły. Katolicyzm
nie ma już absolutnego prymatu, wręcz przeciwnie, przenosimy się do czasów
wojen religijnych, gdy rodzi się anglikanizm, protestantyzm i kalwinizm
podnoszą głowy i jeszcze w sekrecie, jeszcze po cichu zaczynają rosnąć w sile.
Spiski, tajemnice, tajne misje, to treść Słupa
ognia. Follett znowu zabiera nas w podróż w czasie i każe nam polubić
bohaterów tragicznych, ludzi którzy kochają i marzą, ale burzliwe wichry
historii co i rusz niweczą ich plany. Tragiczne uczucia, złe decyzje. A jednak
nadzieja umiera ostatnia. Sięgnijcie, nawet bez znajomości wcześniejszych
tomów, bo można tak spokojnie, po ten tom, szesnasty wiek w historii Anglii,
czy epizodycznie Francji jest szalenie ciekawy, a za sprawą tej książki możecie
oglądnąć go od środka.
Nigdy
tak nie zgłębiałam historii wojen religijnych, więc nie jestem w stanie ocenić
prawdziwości tego o czym pisze Follett, ale z drugiej strony, gdy kiedyś o tym
czytałam, nie myślałam, jak wyglądało to od dołu, czyli od najniższych warstw
społecznych. O ile możni zmieniali wyznanie w zależności od kierunku
politycznego wiatru, o tyle przecież chłopi, żyli tymi wierzeniami. Inna
sprawa, że gdy czyta się u Folletta jak wyglądała posługa duszpasterska to
wcale się człowiek nie dziwi reformacji. Kasa, kasa, kasa moi drodzy,
traktowanie ludzi jak ciemnoty i gonienie za każdym okruszkiem złota i łaską
arystokracji. Mam wrażenie, że widać wyraźnie ewolucję w twórczości Folletta,
wydaje mi się, ze pierwszy tom nie był tak polityczny, że jednak codzienności i
życia było więcej, chociaż trudno mi to ubrać w słowa. Teraz, jakby autor
bardziej akcentował rolę wielkiej historii w codzienności. O może tak to ujmę.
Czy to źle?? Bynajmniej!!! Jest to ciekawe, nie nudzi a człowiek może się
zainspirować do zgłębiania, akurat danego okresu historycznego, którego
wcześniej tak nie znał. Ja jestem na tak.
Mam
nadzieję, że tak pozytywne wrażenia i Was przekonają do zapoznania się z
twórczością Kena Foletta. Polecam!!
Słup ognia, Ken Follett, tyt oryginału: A Column of fire, tłumaczyli: Janusz Ochab i Anna Dobrzańska, liczba stron: 848
Znajdzie sie pewnie pod choinka, to bedzie taki wspolny prezent dla calej rodziny.
OdpowiedzUsuńU nas też całą Rodzinka będzie czytała <3
Usuń