Bruno Schulz jest autorem znanym, słyszał o nim prawie każdy, chociaż z mojego doświadczenia wynika, że jego twórczość mało kto czytał. Jakieś książki Schulza mam w domu, bo kilkanaście lat temu Mama zażyczyła sobie w prezencie, ale jakoś nigdy nie odważyłam się sięgnąć. Chyba trochę się bałam tej legendy, wielkości, bałam się, że nie udźwignę ciężaru tej prozy. Teraz po przeczytaniu biografii mam ogromną ochotę na lekturę. Zawróciła mi w głowie, bo uwielbiam biografie ludzi, którzy żyli w dwudziestoleciu międzywojennym, zwłaszcza na Kresach a przecież Drohobycz to prawie Lwów i ten tygiel kulturowy jest fascynujący. Jakby na Wschodzie było inne powietrze sprzyjające nietuzinkowym ludziom, jakby tam mieli monopol na geniusz.
Niepokojący, barwny portret Schulza ? artysty niepowtarzalnego.
Jako dziecko: piąty. Najmłodszy syn Jakuba Schulza i Henrietty z domu Kuhmerker. Po śmierci ojca i brata: jedyny żywiciel rodziny. Jako uczeń: wybitny. Jako nauczyciel: nieznoszący swojej pracy. Za sprawą "Xięgi Bałwochwalczej": nazywany przez niektórych szerzycielem pornografii. Dzięki Zofii Nałkowskiej: geniusz awangardy. W Drohobyczu: artysta wyjątkowy. W żydowskim getcie: jeden z wielu mu podobnych, którego śmierć nie znaczy nic.
Pozostały po nim niekompletne listy, legenda o niedokończonej powieści, baśniowe malowidła ścienne wykonane podczas wojny dla synka gestapowca. I miano jednego z najważniejszych prozaików 20-lecia międzywojennego, o którego "Sklepach cynamonowych" słyszał każdy Polak.
Schulz urodził się w Drohobyczu pod koniec wieku XIX, w tym mieście umrze w wieku zaledwie pięćdziesięciu lat, gdy na świecie będzie szalała wojna, a tacy jak on będą zwierzyną łowną. Bruno pochodzi z żydowskiej rodziny i chociaż został obrzezany, zwyczaje religijne nigdy nie były ważną częścią jego życia. Rodzina Schulza była bardzo zasymilowana. Bruno Schulz był zarówno ważnym, jak i nowatorskim literatem, ale również utalentowanym plastykiem, zresztą w czasie drugiej niemieckiej okupacji to właśnie ten talent zjednał mu przychylność okupanta. Niestety, niewiele jego prac z tego okresu ocalało. Zginął kilka kroków od swojego domu rodzinnego, zastrzelony w okolicznościach, które do dziś budzą kontrowersje, nie wiadomo gdzie jest pochowany, ale pamięć o jego twórczości jest wciąż żywa.
Autorka postanowiła przedstawić Schulza na tle epoki, w której żył. Epoki dynamicznej pełnej barwnych postaci, wśród których Schulz się obracał i które odcisnęły na nim niezatarte piętno. Wydawało mi się, że to będzie prosta i przyjemna biografia, bo ja bezpośrednio o Schulzu nic nie czytałam, przewija się po prostu w tle przy okazji innych bohaterów, o których były biografie, po które sięgnęłam. Tymczasem okazuje się, że nie jest tak łatwo napisać o ciekawych czasach. Autorka niniejszej książki chcę opowiedzieć o wszystkim, skutkiem czego czytelnik jest nie tyle zasypany, ile przygnieciony informacjami i o ile nie posiadacie dobrej wiedzy o tym okresie, możecie się pogubić. Ciekawa jestem, jak tę książkę odbiorą osoby, które o Schulzu czytały nieco więcej. Nie mogę jej ocenić jako biografię złą, ale chyba oczekiwałam czegoś bardziej porywającego. Tutaj musiałam być nieustannie skupiona, a i tak czasami po prostu się gubiłam. Mam jednak pretekst, by ciągle szukać jakichś nowych informacji o Brunonie Schulzu.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.