Niedawno
Wydawnictwo Marginesy ogłosiło, że będą wydawać też komiksy. Od czasów Kaczora
Donalda nie miałam dużej styczności z tym gatunkiem, ale jak już się okazało,
przy okazji Neurokomiksu,
niesłusznie, bo powieść graficzna ma tę zaletę, że szybko się ją czyta, a przy
okazji mogę się zagłębić w nieznane dotąd historię, prosta forma, ale ja jestem
jednak dzieckiem i lubię obrazki. Historię Artemizjii znałam, dawno temu
czytałam powieść. Na pewno w tytule było to imię, książkę miałam z biblioteki.
Historia dramatyczna, trudna. Ciężko przedstawić ją w lekkiej i prostej formie
komiksu, jak do tej pory odbierałam właśnie ten gatunek.
Przenosimy
się do Włoch, znany malarz ma trójkę dzieci, córkę i dwóch synów. Wszystkie dzieci
uczył malarstwa, ale niestety córka tylko ma talent. Dlaczego niestety? Ano bo
kobietom nie wolno parać się takim zajęciem, nie mogą kupować materiałów
malarskich, w końcu powinny tylko rodzić dzieci i być posłuszne mężom. Jednak
ojciec Artemizji wspiera rozwój córki, dostrzega jej talent i wynajmuje
nauczyciela, który ma ją nauczyć perspektywy. Niestety okazuje się, że
nauczyciel jest babiarzem i zamiast uczyć młodą dziewczynę niewoli ją. Wykorzystuje
to, że Artemizja jest samodzielna, co w środowisku konserwatywnym budzi
niechęć. Zastrasza dziewczynę, ojciec będzie się wszystkiego domyślał, ale interweniuje
dopiero gdy mężczyzna kradnie jego obrazy. Zaczyna się sprawa przed sądem, a
postępowanie dowodowe nie jest do pozazdroszczenia. W formie obrazkowej
opowiedziano prywatne życie sławnej malarki. Co o tym sądzę?
Dalej
czuję się laikiem komiksowym, więc nie mogę za bardzo wypowiadać się o formie
graficznej, jakości linii, czy sposobie rysowania. Mnie to przekonuje. Obrazki
są rozmieszczone tak, że nie musiałam się zastanawiać w jakiej kolejności
czytać obrazki. Komiks narysowany jest tak, że oddaje emocje, atmosferę. Czyta się szybciutko, dosłownie jednym tchem.
Wydaje mi się, że postać Artemizji jest mało znana w Polsce a ten komiks może
być pretekstem by poszukać o niej i poczytać. Dodatkowo to dobra książka, żeby
pokazać, jak kiedyś kobiety były traktowane, jak ich rola była cedowana, ich
słowo praktycznie nie znaczyło nic.
Cieszmy
się zmianą na lepsze, dbajmy o nasze prawa!
Oj Kasiek, ile ja komiksów w swoim życiu przeczytałem !
OdpowiedzUsuń