Pod wpływem serialu The Crowm wróciła moda na brytyjską rodzinę królewską, a dodatkowo najnowszy sezon pokazał życie przodków Elżbiety II. Oczywiście serial nie sięgał aż do czasów królowej Wiktorii, ale życie tej władczyni było żywe w pamięci Brytyjczyków, gdy Elżbieta II wstępowała na tron, wszak do epoki wiktoriańskiej odwołuje się Churchill w porywającej mowie po śmierci króla. Polecam serial o Wiktorii na HBO, a jak ma się do życia monarchini niniejsza biografia?
Lytton Strachey to angielski pisarz, którego
twórczość wypadła w pierwszych trzech dekadach XX wieku, sam pamiętał Anglię
pod panowaniem Wiktorii. Niniejsza biografia powstała dwadzieścia lat po
śmierci kobiety, która przez dekady decydowała o kształcie i zasadach
angielskiego społeczeństwa. Strachey prowadzi nas przez okoliczności, w jakich
Wiktoria przyszła na świat, a wtedy naprawdę lista sukcesji była bardzo
niejasna, były na to marne szanse, ale jednak mała dziewczyna z przypadku
trafiła na szczyt listy sukcesyjnej - podobno, gdy się o tym dowiedziała, o
tym, jakie miejsce zajmuje - wybuchła płaczem. Nie miała łatwego dzieciństwa,
ale zasady, jakie jej wpojono, będą miały ogromny wpływ na jej rządy. Ta
książka to opowieść o epoce wiktoriańskiej w pigułce. Biografia w starym stylu,
z dużą dawką lojalności. W starym stylu, bez skupiania się na skandalach,
Mam jednak wrażenie, że przez tę
grzeczność książka jest niepełna. Nie dowiemy się nic o toksycznej relacji z
mężczyzną, który miał wpływ na matkę Wiktorii, skandal z podejrzeniem o rozwiązłość,
który rzucił się cieniem na początki panowania Wiktorii, też jest ledwie
wspomniany.
Mniej ta biografia traktuje o życiu, a
bardziej o psychice, relacjach z wybranymi ludźmi i to też raczej spoza
rodziny. Finalnie mam trochę niedosyt, dobrze, że wiem o życiu Wiktorii co
nieco z innych źródeł.
Wartością tej książki jest na pewno
niespieszny klimat, atmosfera starej biografii, gdzie nie podejrzewa się, kto z
kim cudzołoży, ani czy na pewno dane dziecko jest z legalnego związku.
Dodatkowy plus to zdjęcia i ryciny - może i nie najwyższej jakości - ale umówmy
się, zdjęcia mają ponad sto lat, książka też miała premierę w Anglii 101 lat
temu, zatem wszystko poszło do przodu i zmieniły się trendy. Cieszę się, że
czytałam tę książkę, miły przerywnik. Czuję, że teraz będę miała ochotę
poczytać coś więcej o Wiktorii, powinnam też sięgnąć po serial i jakąś
wiktoriańską powieść.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Bardzo fajna recenzja. Jeśli chodzi o królową - zdecydowanie jedna z ciekawszych postaci.
OdpowiedzUsuń