Ania powraca do Avonlea, by uczyć w tamtejszej szkole. Szybko okazuje się jednak, że praca nauczyciela to prawdziwe wyzwanie. Świeże upieczona nauczycielka będzie musiała zaskarbić sobie sympatii podopiecznych - a są wśród nich urwisy, złośliwcy i fajtłapy... Na szczęście zdarzają się i bratnie dusze. Ania nawiązuje nowe przyjaźnie, popada w nowe tarapaty i zaczyna zdawać sobie sprawę, że coraz bardziej zależy jej na pewnym chłopaku...
Jesień sprzyja powtórkom
literackim. Chętniej odwiedzamy starych
znajomych. Zamiast wędrować nowymi ścieżkami, wolimy usiąść z kimś kogo dobrze
znamy, napić się herbaty powspominać stare dzieje. Wczoraj przeżywałam dzisiejszego dentystę,
dziś wróciwszy od złego pana który zrobił mi straszne „ziazi”, próbując
zapomnieć o ziejącej pustką dziurze w żuchwie, wybrałam się do Avonlea, do
pewnej rudowłosej Ani.
Ania nie poszła na studia,
została w Avonlea, aby pomagać w gospodarstwie Maryli, której pogarszający się
nieustannie wzrok groził całkowitą ślepotą. Ania – dzięki uprzejmości Gilberta,
obejmuje szkołę, którą sama tak niedawno ukończyła. Przed temperamentną
dziewczyną nowe przygody. Nowy sąsiad, a także praca w szkole – tak więc nowe
wyzwania, nowe cele! Założy z przyjaciółki Koło Miłośników Avonlea i będzie
próbowała zmieniać swoją małą ojczyznę. Jedno jest pewne, nudno nie będzie, tym
bardziej, że Maryla przygarnie bliźnięta!! Oj mówię Wam – będzie się działo.
Ania dorasta nie jest tak trzpiotowata, ale nie uniknie swoich słynnych pomyłek
i wpadek. Dajcie znów uwieść się ciepłu Wyspy Księcia Edwarda.
Z niezmienną przyjemnością wracam
do przygód Ani! Wprawdzie dziś, z powodu wyrwanego zęba nie mogłam raczyć się
pyszną, gorącą herbatką, ale wczoraj spędziłam miły wieczór z ludźmi, których
znam i kocham od wielu lat. Poznałam także nowych przyjaciół Tola i
rozbrajający Tadzio, urocza panna Lawenda, Karolina Czwarta, Jaś. W Avonlea
przybyło nowych twarzy. I dzięki temu możemy niemalże na nowo odkrywać tą
uroczą miejscowość, znowu poznajemy nowych przyjaciół. Razem z Anią przeżywamy
jej sukcesy i porażki, płaczemy i śmiejemy się. Nie ukrywam, że dzięki Tadziowi
okazji do uśmiania się będzie
|
mój egzemplarz, już nie jest pierwszej mlodości |
sporo!
Uwielbiam Anię! Cieszę się, że
zdecydowałam się sięgnąć po ten II tom, znacznie poprawiło to mój humor. Ten
tom jest weselszy niż pierwszy tom, życie jakie wiedzie Ania jest beztroskie,
nie choruje, spokojnie pracuje, jej
problemy są zwykłymi problemami dnia codziennego. Nie ma dramatów, jakich
doświadczymy w „Wymarzonym domu”, czy tej traumy i smutku tomu pierwszego.
Wprawdzie mamy również smutek, śmierć, rozstanie, ale nie dotykają one
bezpośrednio Ani Jest radość dziewczątka o czystej duszy, które jest szczęśliwe
bo żyje, bo wciąż ma marzenia, a każdy zakręt na drodze daje szansę na coś
wspaniałego co przyniesie świat.
Dorosłość, miłość, zakochanie powoli
wkradają się jednak do świata Diany i Ani, jednak to będzie lekko zasygnalizowane, ledwo
dostrzegalne sygnały o tym co wydarzy się w przyszłości. Na razie Ania, jest
stateczną nauczycielką, która po godzinach biega po lasach i łąkach i przyjaźni
się z nimfami, marząc o tym by kiedyś pójść na Uniwersytet.
|
zaczytany |
Mi spotkanie z Anią, kolejne
wiele dało. Przywróciło równowagę, przypomniało o sile marzeń. Jakoś nie mam
weny na nowe książki, siedziałabym i powtarzała, ale powoli wkręcam się w
Wenclów, więc może dziś w nocy poczytam. W nocy bo nie chcę faszerować się
lekami, a od jednej zarwanej nocki nie umrę. A jutro już będę musiała brać
tabletki, o ile będzie bolało. Tak się cieszyłam, że skończył się etap
antybiotykowania, a najpierw oskrzela, a
teraz dostałam antybiotyk, bo dentysta twierdzi, że chirurgicznie usuwał. Czort
wie, ja mało kontaktowałam. Wolałam nie wiedzieć.
Czytajcie Anie!! Pierwszy tom
moją Siostrzenice znudził, po drugi już nie sięgnęła. Uważam, to za własną
porażkę wychowawczą. A przecież tak warto!!
Witam.
OdpowiedzUsuńOj Kasiek! Ale mnie rozmarzyłaś. Oglądałam serial. Bardzo mnie wciągnął. Ale to było....no ładnych parę lat temu. Lubię i książki i filmy, których sceny są nagrywane, pisane w znacznej mierze na łonie natury. A z "Anią...." tak właśnie jest. Poza tym sama bohaterka jest niewiarygodnie spontaniczna. I to jest w niej piękne.
Pozdrawiam i gratuluję sympatycznego opisu:)
Ale narobiłaś mi ochoty na Anię:):)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj zaczęłam czytać "Anię na uniwersytecie":)
OdpowiedzUsuńCały cykl książek o przygodach Ani mam w małym palcu od pierwszych lat podstawówki. Moja ulubiona seria wydawnicza:)
OdpowiedzUsuńAnia jest dobra na jesienną chandrę. Sama bym z chęcią poczytała od nowa, słabo pamiętam dalsze tomy... ;)
OdpowiedzUsuńAnia jest dobra na jesienną chandrę. Sama bym z chęcią poczytała od nowa, słabo pamiętam dalsze tomy... ;)
OdpowiedzUsuńAnia jest dobra na jesienną chandrę. Sama bym z chęcią poczytała od nowa, słabo pamiętam dalsze tomy... ;)
OdpowiedzUsuńUlubiona seria mojej mamy :) kto wie, może i ja ją kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWróciłam do niej po latach. Ciepła cudowna powieść. Wczoraj widziałam w księgarni całą serię. Żałuję że nie mogę kupić.
OdpowiedzUsuńAnia zawsze i u mnie przywołuje dobre wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńAnia to ... dzieciństwo:)
OdpowiedzUsuń