Mroczny thriller ze Skandynawii. W noc letniego przesilenia 1985 roku w norweskiej wiosce Eidsborg przepada bez wieści młoda badaczka folkloru. Trzydzieści lat później w tej samej okolicy ginie studentka Cecilie Wiborg. Główni bohaterowie, prywatny detektyw Max Fjellanger i bibliotekarka uniwersytecka Tirill Vesterli, szukają rozwiązania zagadki tych zaginięć, zgłębiając mroczny mistycyzm i folklor norweskiego Telemarku.
Skandynawska pisarka, szefowa działu naukowego popularnego periodyku, powodowana ciekawością o własne korzenie zaprasza nas w podróż po historii Europy. Wszyscy pochodzimy od jednej pramatki, a genetyka przychodzi nam w sukurs i pozwala odkryć korzenie. Książka jest wynikiem solidnej kwerendy, ogromnej pracy i wielu podróży. Specyficzna książka, która rzuca więcej światła na losy Europejczyka, Analizowane mamy różne prace badawcze, które przytoczone są w naprawdę przystępnej formie. Nic tylko czytać!
Takie książki jak ta pokazują mi, jak mało rzeczy tak naprawdę wiem o świecie. Autorka wychodzi od swojej rodziny, bada DNA i wyjaśnia historię wędrówek, dróg bez powrotu. Podpiera się solidnymi badaniami, ale nie interpretuje ich arogancko i dogmatem nieomylności, a tłumaczy, dlaczego doszła do takich, a nie innych wniosków.
Jeśli mam być szczera na tę książkę warto przeznaczyć więcej czasu, czyta się ją powoli, trzeba zachować skupienie i analityczny umysł, by móc panować nad informacjami, które podaje autorka.
Mnie kwestie związane z DNA bardzo frapują, to szalenie ciekawe jak z kawałeczka tkanki można odczytać taki ogrom informacji, łącznie z tym, skąd się wywodzę, skąd przywędrowali moi przodkowie. Skoro badanie tkanek może dostarczyć informacji, że gdzieś pochowano ofiary dżumy ze starożytności, to z ekscytacją myślę, o czym jeszcze możemy się dowiedzieć.
Ta książka będzie wymarzona dla tych, którzy lubią naukę, którzy prócz fikcji literackiej lubią czasami poznawać fakty. Nie poleciłabym jej jednak każdemu, kto deklaruje, że kocha historię. Taka prehistoria jest już bardzo specyficznym działem i zanim uznamy, że skoro on lubi czytać o II wojnie światowej, to może i to polubi, radziłabym sprawdzić, czy nie ma awersji do antropologii, archeologii, połączonej z pracą na genach. Bo to jest dobra książka, ale trzeba mieć do niej natchnienie.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZostawie sobie na później. Na razie wybieram lzejsze rzeczy.
OdpowiedzUsuńPołączenie tematyki naukowej w zakresie genów i pochodzenia człowieka z zagadką kryminalną może być szalenie ciekawe. Nie napisałaś nic o samej warstwie kryminalnej, ale rozumiem, że nie jest rozczarowująca?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie jest rozczarowujący ten wymiar. Fakycznie skupiłam się w tekście na czymś innym, bo prawdę mówiąc, inne wątki zostały mi w pamięci.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu literaturę, więc chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCzuję się mocno zainteresowana. Zresztą ksiażki z serii "Gorzka czekolada" wydają się niesamowicie interesujące ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]