Czasami jestem zła na siebie, za to, jak długo książki na mnie czekają. Gdy książka leżała miesiącami i okazała się chłamem, jestem zła na siebie, bo mogłam ją przeczytać dawno temu i już o niej zapomnieć a tak się męczę. Jeśli zaś książka czekała na mnie długo i okazuje się świetna, jestem na siebie zła, bo dlaczego pozwoliłam na to, by tak długo czekała. Wiem, dlaczego "Ballada o lutniku" czekała aż tak długo. Moi zaufani ludzie bardzo tę książkę chwalili, a gdy zaczynam książkę czytać z tak potężnym bagażem oczekiwań, to nie ma prawa, że aż tak się zachwycę.
Czy przedmioty mają pamięć? Jeśli tak, jakie wspomnienia przechowują skrzypce, którym wybitnie uzdolniony lutnik szeptał intymne wyznania?
Heniga poznajemy przez pryzmat wspomnień dojrzewającego chłopca. Magiczna osobowość mistrza wypełnia cały świat Wiktora. W warsztacie starego lutnika powstają nie tylko skrzypce - to także schronienie przed mrocznym światem stalinizmu w Bułgarii. Droga Wiktora do dorosłości prowadzi przez niełatwe spotkania z przemijaniem i śmiercią, z niezrozumieniem i ekscentrycznymi sąsiadami z kamienicy.
Przenosimy się do powojennej Sofii, do ongi dobrej, prestiżowej dzielnicy, w której teraz mieszkają ludzie mniej zamożni. Tam mieszka Wiktor razem z rodzicami, jego ojciec jest muzykiem, pochodzi z rodziny muzyków i syna widzi też na tej drodze. Matki wyrzekła się rodzina, za to, że wyszła za mąż za biedaka. W domu Wiktora czuć te matczyne kompleksy, czuć smutek i chęć udowodnienia, że nie dokonała złego wyboru. Pewnego dnia ojciec zabiera Wiktora do Georga Heniga, mistrza lutnictwa by zrobił dla chłopca ósemkę, czyli skrzypce dla dzieci. To jest ich pierwsze spotkanie. Później Wiktor spotka Georga, gdy na skraju biedy, będzie dożywał swych dni w zawilgoconej piwnicy, pod bogiem złośliwych sąsiadów, którzy mają ochotę na dodatkowy metraż po staruszku. To znajomość chłopca i starszego człowieka jest motywem przewodnim tej książki. Wikto, uczy się od Georga wiary, obyczajów z dalekiego kraju i tego, co oznacza być lutnikiem, jak rozmawiać z drewnem.
Mnie zawsze wzruszają i smucą historie o starszych ludziach. Może dlatego, że poszczególne scenariusze, takie, a nie inne dylematy sercowe, takie rozważanie filozoficzne mogą nas nie dotyczyć, a starość z dużą pewnością spotka i nas. Ta bezradność i zależność od woli innych to coś, co mnie zasmuca. A ta książka jest bardzo smutna, przepełniona dobrym sercem, pasją do tego, co się robi, wiernością własnym zasadom. Dla mnie ta historia jest pięknym smutkiem, jak Lacrimossa, czasami te tony były tak wysokie, tak tkliwe, że aż bolało serce. Ładnie napisana powieść, ze stosunkowo małą ilością akcji, ale mająca siłę w słowie i w snuciu opowieści. Według mnie to jest książka dla osób, które lubią rozsmakować się w słowie. Nie da się streścić tej publikacji, ciężko oddać też jej urok i już rozumiem, dlaczego ludzie chwalili i nadal chwalą, co im się podobało. Zachwycił po prostu całokształt!
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.