Bezdyskusyjnie wsiąkłam w powieści Elli Maise, ale to już koniec, gdyż, ponieważ, albowiem, przeczytałam ostatnią książkę jaką miałam na stanie. Teraz pora już opuścić świat romansideł i wziąć się za poważniejszą literaturę, ale nadal uważam, że Maise jest warta uwagi, świetnie sprawdza się do czytania jednym tchem i w okolicznościach, gdy lekturę można przerwać regeneracyjną drzemką. Chociaż może czytanie trzech książek za jednym zamachem to zły pomysł, bo jednak w pewnym momencie to nuży. Ale z drugiej strony, co nie nuży w takiej intensywności, chyba tylko sernik z brzoskwiniami. On nigdy nie zawodzi.
Zawsze miałam pecha. A kiedy w pobliżu pojawiał się Dylan Reed, wychodziłam na wyjątkową wariatkę.Wparowałam mu do łazienki. Usiłowałam go pocałować. Ostatecznie rzuciłam się na niego z wałkiem do ciasta, bo myślałam, że jest włamywaczem, a okazało się, że będzie moim nowym współlokatorem. Ups?Czy mogłoby być bardziej niezręcznie?Dylan Reed, najprzystojniejszy futbolista na kampusie, i ja ? totalna niezdara, która zawsze powie o dwa słowa za dużo. Po moich licznych wpadkach w jego obecności nie dawałam nam żadnych szans. Jednak zaprzyjaźniliśmy się i to jest? jeszcze gorsze. Kiedy widzę, jak robi setną pompkę na środku naszego salonu, powtarzam w myślach jak mantrę, że jesteśmy tylko kumplami.Ale coraz częściej zastanawiam się, czy nie chcę, by był kimś więcej. By po prostu był mój.Chemia między bohaterami sprawi, że dla tej książki zarwiesz noc!
The
Hardest Fall
to powieść nieco inna, to typowy romans studencki o dwójce bardzo młodych
ludzi. Dylan ciężko pracuje, by połączyć studia, grę w studenckiej drużynie
futbolowej, marzy, aby po studiach dostać się do zawodowej drużyny, jak każdy
sportowiec ma branie u kobiet, ale jakoś bardzo z tego nie korzysta za bardzo.
Natomiast Zoe oddaje się bez reszty swojej pasji – fotografii, dodatkowo Zoe
jest chorobliwie nieśmiała, a spotyka Dylana, podpuszczona przez współlokatorkę,
gdy Dylan korzysta z toalety, i trzyma w dłoni, to co zwykle trzymają mężczyźni
sikając. Nieśmiała dziewczyna, prawie mdleje. Drugie spotkanie z Dylanem jest również
niezręcznie. Za każdym razem, coś stoi na przeszkodzie by zawarli bliższą
znajomość. W końcu Dylan przyłapuje swoją dziewczynę in flagranti z dwoma
kolegami z drużyny i jego kariera w drużynie staje na krawędzi. Trener by
ratować jedność użycza mu swoje sekretne mieszkanie. Mieszkanie w którym jak
się okazuje mieszka Zoe. Czy Zoe jest kochanką trenera? Chociaż może nieco
niepokoi to Dylana, to jednak pomiędzy nim a Zoe rodzi się bardzo głęboka przyjaźń
z szansą na coś więcej. Tylko, że dopóki nie wyjaśni się sprawa z trenerem, to
może być im trudno.
Ze
wszystkich trzech powieści Maise, ta wydaje mi się najsłabsza, taka najbardziej
sztampowa. Chociaż też próbuje poruszać jakieś poboczne tematy jak porzucenie,
romans, sekrety, to jednak od momentu, gdy dowiadujemy się kim jest Mark dla
Zoe, nie ma napięcia, nie ma sekretu, bo wiemy że w końcu to nieporozumienie
będzie narastać, bo nielogicznym jest by Zoe zdradziła ten sekret, to wszystko
by się ułożyło. To już wątek przyjaciółki Zoe ma w sobie potencjał i żałuję, że
został potraktowany tak po łebkach. Mimo wszystko jest to lektura lekka i
przyjemna i nie żałuję ani trochę, że po nią sięgnęłam. Może byłabym nią
bardziej zauroczona, gdyby zrobiła sobie przerwę i sięgnęła po innego autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.