Oj wciągnęłam się w świat Jakuba Mortki, bo skoro mam
na wyciągnięcie ręki wszystkie dostępne tomy to szkoda nie skorzystać. Przyznam
szczerze, że Przejęcie do tej pory było najsłabsze, uznałam je za bardzo
pokręcone i w sumie zbyt zawiłe, a tutaj się okazuje, że pewne wątki wracają. Osiedle
marzeń to pierwsza powieść Autora, która wprost ma otwarte zakończenie i
jesteśmy na głodzie. Będę walczyć z moją wolą by nie zabrać się za lekturę od
razu. To będzie zawzięta walka, ale do weekendu muszę wytrzymać. Przynajmniej.
O ile pierwszy tom nowego tłumaczenia serii o
rudowłosej Ani, czy też raczej Anne, wzbudził dużą sensację, o tyle kolejne
pojawiają się z mniejszym szumem. To wynika z tego, że dalsze tomy są mniej
znane. Nawet ostatnio przywołałam Wymarzony Dom Ani na DKK i nie była to bardzo
powszechnie znana książka wśród moich - naprawdę bardzo oczytanych Pań.
Zakładam, że gdy dojdziemy do Rilli, wytrwają już tylko wytrwali fani tej
serii, do których i ja się zaliczam. Akurat Anie z Szumiących Topoli czy też
Anne z Szumiących Wierzb (z tego tytułu autorka się tłumaczy i pierwszy raz
uważam tę zmianę na minus, skoro bowiem autorka sama go zmieniła, powinno się
to uszanować).
Na
Podkarpaciu zapanowała prawdziwa Mortkomania. Moja Mama połknęła sagę jednym
tchem, fakt pomógł trochę fakt, że na dwa tygodnie wyeliminowałam jej
telewizor, ale telewizor jest, a Mama dalej czyta Chmielarza, chociaż niestety
Mortka się skończył. Mama tak zachwalała i uznałam, że minęło już trochę czasu
i mogę sięgnąć po kolejny tom. Minęło już parę dni od kiedy czytałam drugi tom
i miałam czystą głowę. Przyszła pora na Przejęcie i kurczę teraz będę
walczyła z sobą, by nie rzucić wszystkiego i nie czytać tomu czwartego.
Wiem,
że wiele moli książkowych darzy szczególną atencją cytaty. Mają specjalne
kajeciki(ostatnią próbę systematycznego notowania miałam chyba w 2006), Wydawnictwo
Mg wychodzi naprzeciw tym upodobaniom i oddaje do naszych rąk zbiór cytatów.
Książka jest solidna. W twardej oprawie z okładką przewrotną i oryginalną.
Bezdyskusyjnie wpada w oko i jest dobrym pomysłem na prezent. Książka napisana
przez Wojciecha Wierciocha i Jolantę Szymską-Wiercioch, autorski duet już
wydawał takie zbiory – niestety ich nie czytałam, więc ich twórczość będę
oceniała z czystą kartą. Czytałam ją przez kilka dni, moim zdaniem – nie da się
czytać jednym tchem, tzn. jest to fizycznie wykonalne, ale moim zdaniem wówczas
książka zmęczy. Zresztą, chyba każdy będzie miał swój sposób na zagłębianie się
w takie zbiory.
Ostatnio
sięgałam po cięższe książki, nawet gdy pojawiał się w nich romans, to jednak
była to tematyka poważniejszego kalibru. Tymczasem przeglądałam nowości w Ksiegarnia Tania Ksiazka i w oko wpadł mi gatunek po który naprawdę długo nie
sięgałam. Miałam ochotę na coś lżejszego, coś co przeczytam szybko i będzie po
prostu książką na totalny relaks. Byłam ciekawa czy wzbudzi odpowiednie emocje.
Oszukać miliardera po opisie to dosyć ciekawa książka z gatunku
erotyków, ale wiadomo opis może wyglądać na sztampowy, by finalnie książka się
sprawdziła.
Mirosław
Wlekły to dla mnie autor, którego kojarzę z książką o Gareth`cie Jones`ie,
czyli zachodnim dziennikarzu z Kornwalii, który pokazywał prawdę o wielkim
głodzie na Ukrainie, ale jego głos został zakrzyczany. Obywatel Jones to
była jedna z lepszych książek jakie ongi czytałam, byłam na filmie i tak, wiem
że znajomi którzy byli ze mną na imprezach słuchali wykładu o tym jak prawda
zabija i jak ciężko się przebić. Drodzy znajomi ja Was bardzo, bardzo… lubię i
dlatego – nie ma za co!! Raban o Kościele nie z tej ziemi nie wiem, czy ją kupiłam, bo chciałam czytać
dalej tego autora, czy widziałam gdzieś reklamę i byłam ciekawa. Nie pamiętam –
na pewno było to dawno. Biorąc pod uwagę, w którym miejscu ta książka stoi –
obstawiam, że nabyłam ją w 2020, tak obstawiam – ale kto wie.
Od
lata chodziła za mną książka Światło i mrok Małgorzaty Niezabitowskiej.
Okładka to jasne nawiązanie do znanego obrazu, a opis sugeruje epicką opowieść.
A jednak leżała ta książka i czekała bo nieco mnie wstrzymywała, trochę ta
objętość, trochę to, że te ukraińskie klimaty są wszędzie od lutego i chociaż
oczywiście to zjawisko rozumiem, też zdaję sobie sprawę, że tutaj autorka
wyprzedziła trendy, bo wiadomo, że powieść musiała powstać wcześniej. W trakcie
lektury, bardzo miło się zaskoczyłam, bo jeden z bohaterów wspomina Stalową Wolę,
ba – wybiera się do tego miasta, tworzyć organizację komunistyczną. Książka
przeniesie nas na Kresy, do środowiska chasydów, czego zaznamy przez te ponad
pięćset stron.
Wiele
osób zaczęło pasjonować się powieściami kostiumowymi od Przeminęło z wiatrem.
Czasy wojny secesyjnej dla wielu z nas to po prostu czas pięknych sukien,
szarmanckich panów. Wiele osób dało się porwać klimatowi krynolin i leniwych
plantacji. Pamiętam, gdy miałam kilka lat oglądałam z mamą Przeminęło z
wiatrem, później zaczęłam czytać książkę, poznawałam historię i zaczynałam
rozumieć, że świat, który utrwalono na kartach powieści jest mitem, wygładzoną
bajką. Tak jak my mówimy o szlacheckich dworkach bez wspominania o pańszczyźnie.
Wydaje się, że niewolnictwo w USA
skończyło się wraz z trzynastą poprawką, ale równość musiała poczekać sto lat,
a może jednak wciąż czeka? Pojedźcie z tą książką na głębokie Południe, gdzie
mit Sprawy jest żywy, gdzie wzdycha się za krynolinami.
Szykuję
się na pierwszy Dyskusyjny Klub Książki w nowym roku. Cieszę się, że te
spotkania wróciły, gdy mam chwilę kryzysu nad bieżącą lektura myślę o tych
burzliwych dyskusjach, wartościowych rozmowach. Tym razem mamy omawiać Testament
jest to powieść ze znanej serii skandynawskiej z Wydawnictwa Poznańskiego.
Wielu znajomych czytało i mówiło o książkach z tej serii w samych
superlatywach. Do tej pory nie miałam żadnej w rękach, ale kilkukrotnie
chodziła za mną myśl, by kilka tych książek(w zestawie bardziej się opłaca)
kupić. Znajomi bardzo zachwalali Testament, akurat zbliżał się
długi weekend i uznałam, że to jest dobry moment.
Pierwszy
trup z półki w tym roku, to książka Uwolniona. Kupiłam ją we
wrześniu 2019, w czasach przed wojną i przed pandemią. Kupiłam skuszona
wspaniałymi opiniami, ale później ją odłożyłam, bo musiałam wyzbyć się tak
dużych oczekiwań. Jeśli jestem świeżo po takich zachwytach, to książka nigdy
nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom. No i tak wyzbyłam się oczekiwań, że
ksiażka wędrowała z jednego stosu hańby, na drugi, co ją przekładałam – przypominałam sobie, że
podobno dobra i że chcę przeczytać… tak o niej pamiętałam, że wpisałam do
trupiego słoiczka. I ślepy los przemówił.
Każdy kto czyta, ten wie,
że bakcyl dobrej książki roznosi się szybciej niż najbardziej zjadliwy wirus.
Tak się zdarzyło, że zepsułam telewizor Rodzicom(nie pytajcie, historia jest
tak pokręcona jak relacje w koalicji rządzącej i jest ten sam efekt – nic nie
działa). Moja Mama sięgnęła po książkę Wojciecha Chmielarza, przechwyciła nową
książkę, gdy zobaczyłam, że to ostatni tom od razu ją naprostowałam. Dałam od
razu Podpalacza a Mama zaczęła mnie poganiać, gdy dowiedziała
się, że czytam tom drugi. Bo uznałam, że dobry pomysł na Sylwestra to taki
kryminał – miałam wrażenie, że zacny. Druga przygoda z komisarzem Mortką – czas
start.