Wiele osób zaczęło pasjonować się powieściami kostiumowymi od Przeminęło z wiatrem. Czasy wojny secesyjnej dla wielu z nas to po prostu czas pięknych sukien, szarmanckich panów. Wiele osób dało się porwać klimatowi krynolin i leniwych plantacji. Pamiętam, gdy miałam kilka lat oglądałam z mamą Przeminęło z wiatrem, później zaczęłam czytać książkę, poznawałam historię i zaczynałam rozumieć, że świat, który utrwalono na kartach powieści jest mitem, wygładzoną bajką. Tak jak my mówimy o szlacheckich dworkach bez wspominania o pańszczyźnie. Wydaje się, że niewolnictwo w USA skończyło się wraz z trzynastą poprawką, ale równość musiała poczekać sto lat, a może jednak wciąż czeka? Pojedźcie z tą książką na głębokie Południe, gdzie mit Sprawy jest żywy, gdzie wzdycha się za krynolinami.
W Natchez, niewielkim mieście nad rzeką Missisipi, czas jakby się zatrzymał. We wspaniałych rezydencjach wzniesionych przed wojną secesyjną matrony w krynolinach opowiadają gościom o historii tego miejsca, a potem oprowadzają ich po imponujących posiadłościach. Uważny słuchacz będzie jednak zdezorientowany – a co z niewolnikami? Dlaczego prawie zniknęli z tych opowieści? Czy to nie tu mieścił się drugi co do wielkości na Południu targ, na którym kupowano i sprzedawano ludzi? Nie chodzi o wojnę, rasizm, niewolnictwo – odpowiedzą mu – chodzi o piękno naszych domów, celebrowanie naszej spuścizny! Dumni ze swojej ekscentryczności, mieszkańcy miasta pielęgnują stare rytuały – coroczne przedstawienia w dość wybiórczy sposób prezentujące przeszłość miasta, świąteczną paradę, w czasie której pijani kierowcy pod ochroną policji rozdają podarki dzieciom z ubogich rodzin…Natchez nie jest jednoznaczne. Podczas wojny secesyjnej opowiedziało się po stronie Unii. Miało cieszącego się ogromnym poparciem czarnego burmistrza i czarną większość wśród radnych. Wielu ludzi nie chce podziałów. W końcu tutejsi biali i czarni to często całkiem dosłownie – siostry i bracia. Ale jak żyć razem, mając tak odmienne doświadczenia? Jak znaleźć słowa, żeby opowiedzieć wspólną historię?
Natchez
to małe miasteczko nad Mississippi. Kiedyś, w czasach niewolnictwa, miasto żyło
targiem niewolników, żyło transportami po Missisipi. Później doszło do secesji,
chociaż ze względu na swoje położenie i reakcje na secesję Natchez nie zostało
tak upokorzone jak inne stany, ale upadła podstawa jej gospodarki. Wielkie
domy, wielkie plantacje – jak miały funkcjonować bez darmowej siły roboczej.
Richard Grant wybiera się na coroczną Pielgrzymkę czyli regionalne wydarzenie
sięgające swymi korzeniami lat trzydziestych. Podczas Pielgrzymki kobiety
ubierają krynoliny, oprowadzają po starych rezydencjach, ogólnie chcą się cofnąć
do czasów przedwojennych. Kontrowersje wzbudza udział czarnoskórych, ale nie –
bo uważają, że należy skończyć z tym, tylko dlatego – że wzbudza to
kontrowersje opinii publicznej. Ta książka to opowieść o tym, że Duch Południa
wciąż żyje.
Autor
przeplata tę opowieść z historią afrykańskiego księcia, który trafia w ręce
handlarzy niewolników i finalnie trafia do Ameryki. Wydaje mi się, że ta
książka będzie dla niektórych szokiem, sądzę że dla wielu osób Ameryka jest
synonimem wolności i powszechnej równości, a przecież żyją jeszcze ludzi,
których godność była kwestionowana ze względu na rasę. Miałam niesamowity
dysonans czytając tę książkę. Z jednej strony – byłam zauroczona tymi paniami,
kultywującymi tradycje, w krynolinach ze szklankami z alkoholem, a z drugiej
strony mamy opowieść o wyzysku o cierpieniu, o gwałcie. O tym jak wiele osób ma
w Ameryce wspólne korzenie, co wiąże się właśnie z historią niewolnictwa.
Niewielkich rozmiarów książka a jest naprawdę ciekawa i polecam ją Waszej
uwadze. Może powinna być bardziej dogłębna, bardziej kompleksowa, ale wciąż –
dobrze się ją czytało.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Zaczęłam ją czytać, więc pewnie w swoim czasie do niej wrócę. Na razie czytam inny reportaż tego wydawnictwa.
OdpowiedzUsuń