Listopadowa lista zapowiedzi ekscytowała wielu fanów tematów około królewskich. Otóż, cieszący się raczej złą sławą, brat księżnej Diany, wydał książkę i oto miała się ukazać na polskim rynku. Brat znany raczej z monetyzacji pamięci o siostrze nie wydawał jednak książki o życiu w cieniu korony, ale napisał wspomnienia z życia potomka znanej rodziny, a właściwie jej brytyjskiego aspektu czyli szkoły z internatem. Pojawiły się już pierwsze recenzje w których przebijało się zdziwienie(które jest i moim udziałem), nad dobrym piórem Charlesa Spencera, ja się poważnie zastanawiam, czy nie miał ghostwritera, ale miał czy nie miał to i tak treść książki, która jest sednem – po prostu porusza.
Brytyjskie szkoły z internatem kojarzą się z elitarnością i wysokim poziomem nauczania. Kończyły je najwybitniejsze postaci w historii Wielkiej Brytanii, jak choćby Winston Churchill. Uczęszczające do nich dzieci wychowywano z myślą o służbie imperium – ojczyzna, wiara i szkoła tworzyły świętą trójcę, której należało być bezgranicznie wiernym. Trzeba było jak najszybciej zdusić w sobie tęsknotę za domem, aby w dorosłym życiu bez obaw wyruszyć na drugi koniec świata: do Kalkuty, Kapsztadu czy Calgary.Dla rodziców wywodzących się z kręgów brytyjskiej arystokracji pozostawienie potomka w szkole z internatem stanowiło element tradycji, od której nie wyobrażali sobie odstąpić. Rzadko przyjmowali do wiadomości, jak wygląda drugie oblicze tej edukacji. A jej nieodłącznym elementem było przeświadczenie, że dobre wychowanie polega na złamaniu dziecka.W latach 70. Charles Spencer, brat księżnej Diany, rozpoczął naukę w Maidwell Hall – elitarnej szkole dla chłopców. Trafił do niej jako ośmiolatek. Szybko się okazało, że w tej powszechnie szanowanej instytucji panuje przyzwolenie na przemoc ze strony nauczycieli, a także silniejszych uczniów wobec tych młodszych i słabszych. Podczas pięciu lat spędzonych w Maidwell Spencer był ofiarą psychicznego znęcania się, kar cielesnych i molestowania seksualnego. W Szkole bardzo prywatnej w przejmujący sposób opisał własne doświadczenia. Opowiedział także o losach swoich rówieśników – dziś dojrzałych ludzi, dla których edukacja w szkole z internatem stała się źródłem wieloletniej traumy.
Jak
dowiadujemy się na wstępie, zwyczaj wysyłania kilkuletnich, małych chłopców do
szkół z internatem, daleko od rodzin nie miał na celu ani dobra dziecka, ani
dobra rodzin. Służyć miał rozwojowi Imperium Brytyjskiemu. Chłopcy z
uprzywilejowanych rodzin, zabrani tak szybko od rodziców, poddani zimnemu
chowowi, pozbawieni przywiązania do domu, jako azylu, mogli stać się później
urzędnikami wysyłanym w odległe rejony Imperium nad którym nie zachodziło
Słońce. Charles Spencer urodził się w
latach sześćdziesiątych, gdy Imperium przeminęło, ale pewne zasady przetrwały,
zwłaszcza jego sfera zmieniała się niechętnie. Miał pecha urodzić się w
rodzinie niezbyt kochającej się. Chociaż z tej książki przebija się obraz ojca
jako kochającego człowieka, zmagającego się z depresją po odejściu żony, a
przecież ze świadectw starszej siostry Charlesa Diany, mamy inny obraz
starszego pana Spencera, to jednak wiemy na pewno, że rodzina szybko się
rozpadła a chłopiec wcześnie stracił poczucie przynależności i bezpieczeństwa.
Jako ośmiolatek został wysłany do szkoły z internatem Maidwell, odległej
znacznie od domu rodzinnego. Dlaczego tak daleko? Otóż ojciech Charllesa liczył
że jego własny ojciec szybko umrze przekazując mu rodzinną siedzibę,
mieszczącej się już rzut kamieniem od szkoły. Dziadek umrze dopiero gdy Charles
będzie nastolatkiem. Ośmioletni chłopiec, który boryka się z rozstaniem
rodziców, boleśnie przeżywa perspektywę wyjazdu do odległej szkoły, nie chce
porzucać domu, życzliwych mu ludzi, swoich zwierząt, które kocha, nie wie jak
przerażająca rzeczywistość go czeka, bo ta szkoła okaże się prawdziwym piekłem.
Z
pełnego życia ciekawego świata chłopca, Charles stanie się przygaszonym,
zamkniętym w sobie człowiekiem, któremu dopiero dwa rozbite małżeństwa dadzą
znak, że potrzebuje terapii, która odkryje przed nim, że szkoła, przemoc, także
seksualna, odebrały mu dzieciństwo. Nauczyciele, którzy katowali i mol^%towali
dzieci, brak intymności, ciągły strach, inwigilacja. Niesamowite, że rodziny
tak uprzywilejowane rodziny, pozwalały dzieciom uczestniczyć w takim
procederze. Nie wierzę w wymówki, że nie wiedzieli, że to co opisuje Spencer
jest ewenementem, sądzę że ojcowie sami tego doświadczali, więc tym bardziej
ciśnie się na usta pytanie: „dlaczego”?
W
pełni się zgadzam, że Charles Spencer napisał bardzo poruszającą książkę o tak
oburzającym procederze. O takich przemocowych zrachowaniach czytałam w
książkach o pralniach magdalenek w Irlandii, czy szkołach dla rdzennych
mieszkańców Kanady, ale te przypadki dotyczyły jednostek słabych, które nie
miały środków by się bronić. Tymczasem tutaj mamy latami trwający festiwal zła,
okrucieństwa, obrzydliwych praktyk, wokół którego panuje zmowa milczenia, o
której rodzice nie chcą rozmawiać z dziećmi po dekadach. Za sprawą tej książki inaczej będę patrzyła
czy na wspomnienia traumy obecnego króla Karola, czy innych arystokratów
poddanych takim praktykom. Polecam, naprawdę czyta się jednym tchem, chociaż
psychicznie ta książka obciąża.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.