Praca
nauczyciela bywa przeidealizowana, jak i
przedemonizowana, nie ulega wątpliwości, że ma swoje plusy i minusy. Ja dziś
miałam maraton egzaminowy, a zgodnie z procedurami to dużo czasu, dużo
czekania, a co za tym idzie dużo czasu na dobrą książkę. Mój wybór wczoraj padł
na powieść Magdaleny Majcher, której jedną powieść czytałam, a sympatyczna
korespondencja z Autorką dawała nadzieję, na kolejną porcję emocjonującej
lektury. Pierwszy rozdział sprawił, że ułożyłam sobie chyba cały możliwy
scenariusz i cóż, zasadniczo nie jest to książka nastawiona na spektakularne
zaskoczenia, ale siłą jest to, jak Autorka opisuje uczucia, przeżycia, a
wiadomo, można to robić dobrze i źle. No ja mam do Autorki żal, a za co…
poczekajcie ; )
Piękna opowieść o obezwładniającej sile więzi matki i dziecka, potężniejszej od rodzinnych tajemnic i powtarzanych latami kłamstw
Nina w wieku szesnastu lat przeżyła pierwszą miłość i... zaszła w ciążę. Teraz niechętnie przyjeżdża do rodzinnej Czeladzi. Życie zmusza ją jednak do porzucenia kariery w bankowości i powrotu do domu. Musi uporać się nie tylko ze śmiercią ojca, ale również z własną przeszłością...
Czy Nina znajdzie w sobie odwagę, by stanąć oko w oko z prawdą? Czy będzie potrafiła naprawić błędy z przeszłości i stać się matką dla swojego dziecka?
Nina
jest niespełna trzydziestotrzyletnią kobietą sukcesu. Ma dobrze płatną pracę, w
banku, więc wiadomo, że wyścig i katowanie norm sprzedażowych, ale osiągnęła
wiele. Ma mieszkanie we Wrocławiu, stabilną sytuację finansową. Ma też pewne
demony przeszłości, przez które rzadko, bo zwykle tylko dwa razy w roku,
odwiedza rodzinną Czeladź, gdzie wciąż mieszkają jej rodzice i młodsza siostra
Iga. Myślicie, że Nina pochodzi z patologii i wybiwszy się na panią bankierkę
wyrzeka się rodziny w której ojciec upija się na smutno, matka chodzi w
papilotach i brudnym szlafroku, a siostra jest pustą gimbaziarą? Nic bardziej
mylnego. Nina była kiedyś panienką z dobrego domu, która łaknąc akceptacji rówieśników, zazdroszcząc im
popularności wpadła w złe towarzystwo i poznała Tomka. Wszyscy wiemy jak kończą
się takie znajomości w wieku szesnastu lat prawda? Nic bardziej mylnego. To
jest ciekawe, bo autorka nie sięga po oklepane schematy, stereotypy, pokazuje
pierwszą, niewinną miłość, która napotyka na prozę życia i jak każda miłość
zostawia ślad. I ten ślad jest w sercu Niny, która jest pokiereszowana
wewnętrznie, a nie wszystko wyleczą tabletki na depresję. Nagle jednak ojciec
Niny umiera i cała przeszłość zaczyna się na dziewczynę walić. Nie, zaskoczeń
wielu nie będzie, ale będą uczucia. I o to mam do autorki pretensje. Bo brakło
mi, brakło mi pewnego happy endu, skowyczała ma dusza.
Nie
pochlebiam sobie, że jestem tak inteligentna, że odgadłam różne wątki, jak
jakiś Poirot, mam wrażenie, że specjalnie zastosowano takie rozwiązanie, że
domyślamy się wszystkiego, ale zastanawiamy się jak do tego doszło. Rządzą nami
stereotypy, więc domyślamy się jakichś mechanizmów, myśląc trochę jak rodzice
Niny. Powiem Wam, że gdy już wszystko było jasne, chciało mi się płakać, było
mi smutno, że tak łatwo ulegamy perswazjom, że dajemy się wrobić w wybory,
które niszczą nas i nie tylko nas, od środka. To straszne.
Dla
wszystkich, którzy lubią książki, które dadzą do myślenia i poruszą, a na pewno
nie zostawią nas obojętnymi, jest to absolutnie obowiązkowa książka. Nie dajcie
się zwieść uroczej okładce, w środku będzie więcej goryczy!!! To dobrze!! Życie,
nie zawsze jest słodkie. A tę książkę połkniecie. Słowo!!
Mam tę książkę na oku, przyjdzie na nią czas :)
OdpowiedzUsuńbędzie dobra lektura!
UsuńBardzo mnie zachęciłaś do jej przeczytania swoją recenzją :) Zdecydowanie sięgnę wkrótce!
OdpowiedzUsuńnaprawdę polecam, bo warto!
UsuńMam w planach, potrzebne są takie poruszające i refleksyjne lektury
OdpowiedzUsuńoj ciągle we mnie siedzi
Usuń