Wyjaśnijmy sobie coś na początek, zazdrość nie bez powodu jest jednym z ważniejszych grzechów głównych. O ile, można usłyszeć ode mnie że komuś zazdroszczę, o tyle bardziej mam na myśli, że też bym tak chciała, a nie że chciałabym to kosztem danej osoby. W tym kontekście zazdroszczę podróży koleją transsyberyjską, bo też bym chciała, ale nie na zasadzie, albo ja, albo obie siedźmy na tyłku. Podróż tą koleją jest na mojej liście marzeń, obecnie życie tak mnie przygnębia, że najchętniej rzuciłabym wszystko i zamieszkała we Władywostoku, albo w Irkucku, albo... gdzieś na Syberii, gdzie jest zimno, często ciemno. Wprawdzie Syberia Polakom kojarzy się raczej źle i to nie bez powodu, w końcu jest więzieniem samym w sobie, zresztą autorka też o tym pisze, jednak podróż tak legendarną trasą, pociągiem który jeździ punktualnie, bo opóźnienia skutkują kilkudniową obsuwą na całej trasie, jest podróżniczym marzeniem wielu. Dlatego, gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki od razu trafiła na moją chcieć listę.
Syberia jest powszechnie znaną krainą geograficzną w północnej Azji, wchodzi w skład Rosji. Zachwyca krajobrazami, ale również przeraża panującym tam klimatem. Na Syberię udało się dotrzeć autorce książki „Moja dzika Syberia” – Karolinie Kozioł.
Stworzyła ona pasjonujący reportaż, w którym opisała swoje doświadczenia z podróży Koleją Transsyberyjską. Na początku relacji umieściła część wprowadzającą, refleksyjną, gdzie można przeczytać m.in. o jej zamiłowaniu do wypraw:
„Miałam 16 lat, kiedy spakowałam plecak, włożyłam do niego marzenia, wystawiłam kciuk na drogę i złapałam pierwszego stopa przez południową część Polski. Od tamtego momentu podróże i adrenalina stały się nieodłączną częścią mnie. Są moim uzależnieniem, narkotykiem, miłością, szczęściem, walką ze sobą, strachem. Mieszanka wszystkiego co najlepsze i najbardziej przerażające. Za to właśnie pokochałam podróże”.
Karolina podróżuje ze swoją przyjaciółką, Lizą. Żadna z nich nie znosi monotonii, a – nie da się ukryć – jej w pociągu zdecydowanie brakuje. Autorka spisała wiele rozmów z napotkanymi pasażerami.
Jej relacja jest pełna głębokich refleksji, niesamowitych, autentycznych historii, życiowych prawd. Każda stacja to inna opowieść. Czytelnik może odnieść wrażenie, że sam podróżuje z pisarką i zatrzymuje się na przystankach Kolei Transsyberyjskiej.
„Moja dzika Syberia” to poruszający reportaż, który sam w sobie jest podróżą po krętych drogach ludzkich losów.
Patronat nad książką objęli: Lubimyczytać.pl, Kulturalne rozmowy, Bookendorfina, Sztukater.pl, Coś na półce, Oaza recenzji.
Autorka, młoda Polka, obywatelka świata, rozmiłowana w podróżach, znudzona monotonią życia, dzwoni do przyjaciółki i postanawiają wyruszyć w podróż po Syberii. Lot do Rygi, z Rygi do Petersburga i podróż koleją do Moskwy i już stoimy na progu kolei Transsyberyjskiej, krótka historia tej trasy, szybkie zwiedzanie Moskwy, refleksja nad życiem Amerykanina w kraju Putina i możemy pakować się do pociągu. Kilka rozmów, kilka obrazków z życia na Syberii, krajobrazu, przyrody, ludzi tam mieszkających, wizyta u szamana, parę rozmów z pasażerami i kończymy podróż. Serio. Tak mogę streścić tę książkę. Jest cienka, okraszona kilkoma fotografiami, czarno-białymi, rozumiem, że albumowe wydanie z ładnymi zdjęciami podniosłoby cenę książki, a jednak ludzie latami mogli oglądać albumy bez koloru. Wprawdzie jakiś odnośnik do strony autorki z większa, ilością zdjęć byłby miłym akcentem, ale tego nie ma.
Książki w drodze, nie bez powodu są pożądane, czytają je nie tylko pasjonaci podróży, ale ludzie spragnieni innych kultur, innego spojrzenia. Napisanie takiej książki wymaga wielkiej dojrzałości i umiejętności prowadzenia dobrej rozmowy i umiejętnego wyłuskania sedna, ale tak by czytelnik nie zatonął w morzu banału. Tutaj tego zabrakło. Zwłaszcza w rozmowie z apatrydą z Syrii, gdzie autorka zagaja rozmowę, przytacza nam jej początek a później streszcza nam ciąg dalszy. Nie mogę powiedzieć, że pomysł książki jest zły, bo idea była godna szczytów listy bestsellerów, natomiast wykonanie pozostawia taki niedosyt, że bardziej przypomina szkic książki, plik notatek, niż produkt finalny. W końcu nie wiem, czy autorka chciała pokazać nam Syberię, czy ludzi mieszkających w Rosji, bo brakuje każdego z tych elementów. Już najlepiej wyszły te krótkie fragmenty opisowe, ale też serce płacze, że jest tego tak mało. Widać, że autorka kocha podróże, ale jeszcze chyba nie do końca wie, jak to opisać, żeby porwać innych. Po książkach Igora Sokołowskiego, o Rosji, czy Białorusi, chciałam rzucić wszystko i udać się śladami autora, tutaj tego imperatywu nie mam. Po prostu przeczytałam tę książkę i tyle. No nie, jest uczucie rozczarowania i niedosytu.
Książka w sam raz dla mnie, tytuł zapisuję :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego zapomnianego przez Boga kawałka ziemi :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Syberia to trauma dla osób wywiezionych w czasie II wojny swiatowej, ale wcześniej trochę inaczej to wygladalo. Piłsudski miał calkiem sporo swobód, podobnie jak wszyscy zesłańcy tego okresu. Pięknie opisuje to Igor Newerly we "Wzgórzu Błękitnego Snu." Tam Sybieria to wyzwanie, ale też nieograniczona przestrzeń, wyzwanie i fascynująca przygoda.
OdpowiedzUsuńTo ja sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]