Dalej intensywnie przeganiam chandrę jesienną czytając romanse. Niedawno na listach zapowiedzi pojawiła się książka Nas dwoje sięgnęłam po nią trochę w ciemno, mimo że nie wczytywałam się za bardzo w opis, wystarczyła mi mglista obietnica romansu. Nie wiedziałam, że będzie to powieść z silnym i ważnym wątkiem nadprzyrodzonym, ja rzadko sięgam po takie książki, wolę stać twardo na ziemi, ale czasami taka książka przypadkowo trafia w moje ręce i wtedy mam szansę skonfrontować się z własnymi uprzedzeniami.
Są książki, które sprawiają, że serce czytelnika rozpada się na milion kawałków. Poruszają, skłaniają do refleksji i wywołują morze łez. Taką powieścią jest "Nas dwoje", zachwycający debiut literacki Holly Miller. To historia o miłości z góry skazanej na niepowodzenie oraz o trudnych wyborach i decyzjach, które zaważają na całym życiu. Jedna z najpiękniejszych i najsmutniejszych powieści tego roku!
Joel jest singlem od czasu, gdy poprzysiągł sobie, że już nigdy się nie zakocha. Wie, że jeśli obdarzy kogoś uczuciem, tę osobę może spotkać coś złego. Kiedy jednak na swojej drodze spotyka przeuroczą Callie, jest przekonany, że długo nie wytrwa w swoim postanowieniu. Dziewczyna ma być dla niego szansą na szczęście.Callie niedawno straciła najlepszą przyjaciółkę, która zginęła w wypadku. Wciąż jeszcze nie doszła do siebie po tragedii, nadal w jej życiu dominują smutek i przygnębienie. Z powodu śmierci koleżanki porzuciła marzenia o karierze ekologa, by pomóc mężowi Grace w prowadzeniu kawiarni. Ale wystarczy, że spojrzy na wpadającego coraz częściej na kawę i ciastko Joela, by wiedzieć, że właśnie trafiła na miłość swojego życia. Oboje wydają się dla siebie stworzeni. Młodzi, spragnieni ciepła i bliskości, poszukujący sensu życia. Ich historia dopiero się zaczyna, ale Joel już wie, jak się skończy...„Wyjątkowa, zapierająca dech w piersiach, bolesna, pełna sprzeczności i doskonała… dokładnie jak miłość. Wciąż płaczę, a przecież niczego tak nie pragnę, jak usiąść wygodnie i przeczytać ją jeszcze raz”. Jodi Picoult„Niesamowity i pięknie napisany wyciskacz łez o przeznaczeniu, snach i bezinteresownej miłości. Książka, która łamie serce i afirmuje życie. Czytelnicy powinni być przygotowani na łzy”. „Publishers Weekly”„Miłośnicy Światła, które utraciliśmy i Zaklętych w czasie zachwycą się tą rozdzierającą, lecz w ostatecznym rozrachunku afirmującą życie powieścią”. „Booklist”Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Joel jest samotny, prowadzi niemalże pustelnicze życie dziwaka, a poznajemy go w chwili, gdy spuszcza powietrze ze wszystkich czterech opon auta swojego przyjaciela, który ma jechać na przejażdżkę ze swoją córeczką, która tylko tak usypia. Okazuje się, że Joel miewa prorocze sny, miał kilka lat, gdy pierwszy raz się zorientował jak to działa. Od tamtego momentu próbuje jak tylko może odwrócić tragedie które zobaczył, czasami mu się udaje, czasami musi po prostu obserwować. Tak pożegnał się ze swoją wielką miłością, tak zrezygnował z pracy. Obiecał sobie, że nigdy się nie zakocha. Do czasu. Spotyka Callie dziewczynę, która obsesyjnie kocha przyrodę, ale jest bardzo asekuracyjna, w chwili w której ją poznajemy mierzy się z traumą po śmierci przyjaciółki, zaczyna prowadzić jej kawiarnię i ogólnie szuka miejsca w życiu, prędko dowiadujemy się, że to nie ma przyszłości, ale czy tego nie można zmienić?
Czytałam, że ludzie zużywali na tą powieść paczki chusteczek. Ja nie. Jest to niezła powieść, ale nie przeceniałabym jej mocy. Nie powiem, przeczytałam ją w jeden dzień, nie wspominam jej źle, ale nie wzbudziła we mnie aż tak mocnych uczuć, może dlatego, że w pewnym momencie, autorka decyduje się skakać po latach, bardzo przeskakuje, o rok, o dwa, o trzy, co sprawia moim zdaniem że mniej to rusza. Pomysł na książkę był w moim odczuciu dobrym, jest do debiut, więc liczę że warsztat zostanie rozwinięty, fabuła będzie dopracowana i kolejna książka będzie już sztosem.
Nie lubię takich przeskoków czasowych, a i płaszczyzna paranormalna pewnie by mi nie podeszła.
OdpowiedzUsuń