Seria o rodzinie Bridgertonów to moje odkrycie jeśli chodzi o rok 2021. Sądzę, że za kilka lat, gdy ktoś mnie zapyta co myślisz o 2021, to nie powiem to ten rok w którym zmieniłam pracę, ale to ten rok gdy do mojego życia weszli Bridgertonowie. Gdy kończę czytać tom, już sprawdzam kiedy wyjdzie kolejny, zaś wydawnictwo stosuje jak Horacy zalecił, złoty umiar, wydaje na tyle często i prędko, by co leciwsze czytelniczki, jak pisząca te słowa - mogły dożyć, ale w takich odstępach by nie zamuliła nas słodycz Julii Quinn. No i żeby było jasne, ja wciąż zdaję sobie sprawę, że ta seria służyć ma celom rozrywkowym, że nie pożywi mojego organizmu tak jak ciało syci się zdrową zupą jarzynową od mamusi. Jednak umówmy się, każdy z nas marzy czasami o torebce cudownych czipsów, które nie wymagają pracy i są czystą rozpustą. Nie mogę się nacieszyć, że nie jestem jeszcze nawet na półmetku tej przygody.
Czy ona przyjmie jego propozycję zanim wybije północ?Sophie Beckett nigdy nawet nie marzyła, że weźmie udział w słynnym balu maskowym lady Bridgerton, i do tego, że spotka na nim prawdziwego księcia z bajki! Choć jest córką hrabiego, została przez złą macochę zdegradowana do roli służącej. Ale teraz, wirując w silnych ramionach zabójczo przystojnego Benedicta Bridgertona, czuje się jak księżniczka. Niestety wie, że czar tej nocy pryśnie, gdy zegar wybije północ…Kim była ta oszałamiającej urody dama? Od tamtej magicznej nocy, gdy ujrzał ją po raz pierwszy, Benedict Bridgerton nie może o niej zapomnieć i stał się kompletnie nieczuły na uroki innych kobiet. No może z wyjątkiem jednej z pokojówek, której uroda i wdzięk wydają mu się dziwnie znajome. Przysiągł znaleźć i poślubić tajemniczą pannę z balu, ale ta czarująca pokojówka osłabia nieco to postanowienie…„Romantyczna opowieść w konwencji klasycznej baśni o Kopciuszku przeniesiona w barwne czasy regencji. Urzekający romans z tajemnicą rodzinną w tle, napisany w jak zwykle błyskotliwym i dowcipnym stylu niezawodnej Julii Quinn”. „Publishers Weekly”
W trzecim tomie na tapet wzięto drugie dziecko Bridgertonów czyli Benedicta. W serialu(pierwszy sezon na Netflixie, właśnie zrobiłam powtórkę), jest misiowatym, poczciwym mężczyzną o miłej aparycji, sporej empatii i lekko(na razie) zarysowanym humorem. Dobija trzydziestki i wypadałoby się mu ożenić. Nawet on czuje, że dojrzał do tej decyzji, gdy na balu maskowym spotyka tajemniczą damę w srebrzystej sukni, pojawia się chemia i grom i strzała Kupidyna, ale z wybiciem północy niewiasta ucieka, a uporczywe poszukiwania nie przynoszą skutku. Nawet Lady Whistledown nie może odgadnąć jej tożsamości. Tymczasem tajemnicza damą jest Sophia Beckett nieślubna córka pewnego arystokraty, wychowuje ją macocha, która dręczy biedną dziewczynę, jakby wyszła z kart baśni Grimmów, wyjście na bal - brzemienne w skutki, pod wieloma aspektami, będzie dla dziewczyny szansą na życie, które powinna prowadzić, gdyby świat był idealny.
Mija kilkanaście miesięcy i drogi Sophie i Benedicta znów się krzyżują, w dramatycznych okolicznościach, on nie poznaje w biednej dziewczynie, piękności z balu. Widzi w niej tą kim jest, panną bez pieniędzy, bez koneksji, dla socjety - nikim. A jednak to nowy początek płomiennego romansu, który nie ma szans.
Do tej pory podkreślano, że pierwszy tom i drugi zasadniczo skupia się na tym samym, czyli pożądany kawaler nie chce się żenić, nie chce uczucia. Tutaj mamy coś innego. Początek, to wariacja na temat Kopciuszka. Jest to oczywiście motyw dosyć oklepany, ale tutaj ma sens i mnie się podobało w jaki sposób autorka go wplotła, później akcja nabiera rumieńców, z bohaterami zmieniamy miejsca, obserwujemy rodzącą się zażyłość. Mamy początek dziewiętnastego wieku, więc konwenanse są bezlitosne, niby czytelnik wie, że nie ma szans na happy end, a jednak jest nadzieja.
Pochłonęłam tę książkę jednym tchem, nie mogłam się od niej oderwać, skutkiem czego byłam w pracy z rana mega niewyspana, ale nie żałuję i co… zaczynam czekać na tom czwarty!!
Aaa, muszę nadrobić drugi tom, by nie być do tyłu z serią. :D
OdpowiedzUsuń