Irena czasami doprowadza mnie do szału.. Tak było kilka tygodni temu, gdy uparła się by namówić mnie do czytania książki Miłość w zamkniętej kopercie powiedziałam jej wówczas, że nie mogę kupić nic nowego i żeby przestała kusić. A ona nic sobie z tego nie robiła, aż w końcu uległam. Tzn. Gwiazdorek uległ, bo pod choinką miał zostawić tę książkę. A że miałam kaca książkowego, to ukradłam Gwiazdorowi prezent. I to był doskonały pomysł, chociaż przez kilka godzin byłam bezużyteczna, bo nie mogłam się oderwać.
Birdie Maxwell miała na pieńku ze Świętym Mikołajem. Cztery lata temu poprosiła go o coś naprawdę ważnego, ale zawiódł. Mama nie wyzdrowiała. Po namyśle dziewczynka zdecydowała się dać mu ostatnią szansę i ponownie napisała do niego list, choć do Bożego Narodzenia pozostało kilka miesięcy.Sadie, redaktorka prowadząca kolumnę Świąteczne życzenia, często dostawała listy adresowane do Świętego Mikołaja. Rzadko jednak przychodziły już w czerwcu. A jeszcze rzadziej były tak szczere i wzruszające. Spełniła więc życzenia Birdie, przynajmniej niektóre. Jakież było jej zdziwienie, gdy za jakiś czas znowu otrzymała od małej list. A później — kolejny. Przy okazji spełniania następnego życzenia zapragnęła zobaczyć dziewczynkę, oczywiście incognito. Birdie towarzyszył ojciec. I Sadie wpadła po uszy. Sebastian Maxwell był oszałamiająco przystojnym facetem. I do tego samotnym ojcem.Sadie nie zdołała się wycofać z zabawy w Świętego Mikołaja. Birdie stała się jej bardzo bliska, a Sebastian... cóż, był najatrakcyjniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. To wszystko sprawiło, że zachowała się irracjonalnie i... podszyła pod kogoś, kim nie była. Pewnego dnia stanęła w drzwiach ich domu.A potem sprawy zaczęły zmierzać ku nieuchronnej katastrofie. Jedno kłamstwo wymusiło drugie. Sadie bardzo zależało na dziewczynce i jej szczęściu. Czy jednak dobre intencje mogą uzasadnić oszustwo? I co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw?A może wbrew wszystkiemu ta historia znajdzie szczęśliwe zakończenie?List do Świętego Mikołaja stał się początkiem miłości...
Sadie jest dziennikarką, obecnie pisze o randkach. Umawia się z facetami i opisuje swoje perypetie. Marzy, że zostawi ten temat, bo zakocha się i wtedy sumienie jej nie pozwoli. Na razie użera się z różnymi typami i chociaż opowiada o tym przyjaciółce ze śmiechem, czasami jest to śmiech przez łzy. A, w sezonie Sadie prowadzi też rubrykę listów do Świętego Mikołaja. Nagle w środku lata dostaje list od małej dziewczynki, która pisze o swojej Mamie, która umarła na raka kilka lat temu, o ojcu, który robi co może, ale tata nie zastąpi mamy. Pisze o swoich smutkach i marzeniach, a Sadie to rozumie bo jej matka też zmarła gdy dziewczyna miała sześć lat. Sadie zaczyna spełniać marzenia dziewczynki, a gdy okazuje się, że jej ojciec - Sebastian to mega ciacho, to ciągnie ją do niej jeszcze bardziej. Będzie mnóstwo zabawy, odrobina dramaturgii i bardzo dużo motylków. Bardzo romantyczna książka, która przykuje Waszą uwagę.
Uwielbiam takie romanse. Lubię gdy w takich historiach skrzy się uczucie, ale nie takie cukierkowe, słodkie do zemdlenia, tylko prawdziwe, z dylematami, skrupułami, wątpliwościami. Książka jest pisana z dwóch perspektyw i co ważne, perspektywa Sebastiana nie jest, jak to często bywa w książkach pisanych przez kobiety, babska. To jest perspektywa męska, mężczyzny wrażliwego, ale jednak istoty myślącej inaczej. Jak mnie ta książka porwała to nie możecie sobie wyobrazić. Boję się, że już nigdy tak spektakularnie dobrej powieści romantycznej nie przeczytam. Jeśli ktoś ma do polecenia jakiś dobry romans, nie krępujcie się, ja czekam. Bardzo Wam tę książkę polecam, na święta i nie tylko
Oooo a jak zaczynałam czytać, pomyślałam - ojej, no nie. A na koniec już mój zdanie było inne ;) może poszukam tego tytułu i sprawdzę:)
OdpowiedzUsuń