Gdy był pierwszy boom na serial Przyjaciele mnie to ominęło. Nie byłam fanką seriali i tak żyłam uważając, że znajomi oglądają coś dziwnego. Dopiero po wielu latach zaczęłam oglądać i przepadłam. Pokochałam Chandlera i wielu osobom mówiłam, że z nim się utożsamiam. Że moja ironia, sarkazm, dziwne żarty to sprawa Binga. Wielokrotnie było tak, że miałam zły dzień i włączałam ten serial ze łzami w oczach, żeby po kilku minutach zaśmiewać się do łez. Te wszystkie myśli kotłowały się we mnie, gdy w niedzielę rano dowiedziałam się, że odtwórca roli Chandlera Binga nie żyje. Autobiografię miałam od pół roku i właśnie przyszła chwila by ją przeczytać.
Niezachwianie szczera, poruszająca i zabawna. To jest książka, na którą wszyscy czekali!Matthew Perry, gwiazda serialu „Przyjaciele”, przenosi czytelników na scenę najbardziej znanego sitcomu wszech czasów, jednocześnie opowiadając o swoich prywatnych zmaganiach z uzależnieniem. Z typowymi dla siebie poczuciem humoru i szczerością szczegółowo opisuje trwającą całe życie walkę z chorobą i to, co ją napędzało, pomimo posiadania „wszystkiego”.„Przyjaciele, kochankowie i ta wielka, straszna rzecz” to autobiografia zawierająca najbardziej intymne szczegóły dotyczące utraconej miłości Perry’ego, jego najciemniejszych dni i najlepszych przyjaciół.„Jeśli chcesz się dowiedzieć, kim naprawdę jest Matthew Perry, nie czytaj brukowców – sięgnij po tę książkę”Marta Kauffman, współtwórczyni serialu NBC „Przyjaciele”
Matthew Perry urodził się
z przypadkowego związku bardzo przystojnego aktora(zrobił furorę reklamą Old
Spice) i młodziutkiej acz ślicznej kobiety. Związek nie przetrwał próby czasu,
Matthew Perry był maleńkim dzieckiem, gdy ojciec ich porzucił, a jego matka
była zbyt młoda by borykać się z samotnym macierzyństwem. Był wymagającym
dzieckiem, zmagającym się z kolkami, na które przepisywano mu opioidy… bo takie
były czasy. To właśnie te wczesne doświadczenia ukształtowały Perry`ego.
Narkotyki, samotność, porzucenie i chęć by rozbawić najbliższych. Rola błazna
jest częstą rolą, którą przyjmują dzieci z dysfunkcyjnych rodzin. Tak często
musiał być śmiejącym się wesołkiem, że gdy zostawał sam, nie miał siły dźwigać
balastu samotności i sięga ł po pomoc, po alkohol, prochy. Czytając tę książkę
o bólu, uzależnieniu, o przyjaźni i wielokrotnych upadkach – czujemy fizyczny
ból. Teraz, gdy wiemy że ta walka została ostatecznie przegrana… czujemy
jeszcze większy smutek.
Uzależnienie, podatność
na nałogi mamy w genach. Możemy mieć sławę,
popularność, ale okazuje się, że nikt nie jest w stanie utulić smutku w nas.
Uspokoić nawału myśli i lęków. Gdy czytamy o uzależnieniu, o walce z nim, opisane
to jest tak metodycznie, bez wielkich emocji, czasami wręcz z sarkazmem… To robi
wrażenie i przeraża. Mathhew Perry był nałogowcem, nieszczęśliwym człowiekiem,
który używkami próbował walczyć z lękami, od wyśmiewanego pijaka spod sklepu
różniło go tylko to, że miał duże pieniądze by z tym walczyć, ale na dłuższą
metę nic to nie dało. Rozdzierające jest to, że koniec tej książki napawał
nadzieją, tej nadziei, jasnego światła – wystarczyło na dwa lata.
Bardzo bolesna lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.