Strony

czwartek, 31 marca 2016

"House of cards. Ograć króla" - Michael Dobbs

Po dosyć długiej przerwie, wróciłam do House of cards przerwa była spowodowana ni mniej, ni więcej, ale brakiem entuzjazmu. Gdyby pierwszą część czytało mi się z większym zainteresowaniem, zapewne, nie czekałabym tak długo. Od razu zapowiadam, niebawem poczytacie co myślę o części trzeciej. Mam już dosyć tych książek, wiszących nade mną jak miecz Damoklesa. Rozetnę ten węzeł gordyjski i postaram się wyplątać z pozostałych serii, które jakoś mnie nie zawojowały. Na serial też nie mam ochoty już.

środa, 30 marca 2016

"Kamieniarz" - Camilla Läckberg [pokorne cielę dwie matki ssie?]

Na moje obowiązku, wprost fatalnie wpływają dobre kryminały. Z kryminałem jest tak, że człowieka skręca  ciekawość. Im dalej w las, tym skręcam się jak nici w kodzie DNA. Żeby nie było, że czytam jednym cięgiem… zrobiłam przerwę na Tolkiena, a teraz robię dłuższą przerwę, oooo jeszcze będziecie mnie błagać, żebym wróciła do urokliwej szwedzkiejwioseczki ; ) Miałam zaplanowaną robotę i diabeł ogonem trzasnął w kant parapetu. Tak mnie zaintrygowała ta zagadka. Opłaciła się ma ciekawość bo zgadłam kto zabił. Jestem tak dumna!! No brak słów.

wtorek, 29 marca 2016

"Tolkien. Biografia" - Humphrey Carpenter [genialna biografia, genialnego człowieka]

Ech, wiecie, że ja raczej pochłaniam dobre książki, bo szkoda mi odkładać na później. Jednak, czasami staję w obliczu takiego zachwytu, że czytam sobie po rozdziale, żeby się delektować. Dlatego tę książkę czytałam od czwartku do niedzieli, z przerwami, a jednocześnie z niegasnącą ciekawością. Bo ja Tolkiena uwielbiam. Kocham jego książki i byłam ciekawa jaki był człowiek który spisał dzieje Śródziemia. Profesor, znawca i miłośnik języków. Czy Jego życie było wystarczająco ciekawe, aby książka o jego życiu mnie porwała?

"Kaznodzieja" - Camilla Läckberg [morderstwo z zimną krwią w środku upalnego lata]

Drugi kryminał z serii o Fjallbace był jedną z moich świątecznych lektur. Nieco się bałam, bo jednak na FB czytałam, że jest słaby i nudny.  Na nudnych książkach to usypiam, przez tę spóźniłam się na świąteczny posiłek, bo oczywiście, nie mogłam wstać, nim się nie dowiem kto zabił. Pomimo moich obaw, że usnę, mimo pewnego zauważalnego schematu, czytało mi się bardzo dobrze. Zdradzę Wam, że obecnie na tapecie tom trzeci : D a jakże.

poniedziałek, 28 marca 2016

"Tajemniczy ogród" - Frances Hodgson Burnett [powrót do dzieciństwa]

Niestety, gdy byłam dzieckiem literatura dla starszych dzieci nie była wydawana tak ślicznie jak teraz. Do dziś pamiętam, byłam z Mamą w mieście i Mama kupiła mi Tajemniczy ogród. W księgarni, zaczarowanym miejscu, które dziś jest ledwie kioskiem, próżno tam szukać literatury. Powiem Wam, bałam się, nie byłam duża a grubawa książka, bez śladu obrazka, z wyłączeniem okładki… no była wyzwaniem. Ach, gdybym dostała takie piękne wydanie jak to, którym ostatnio się delektowałam wracając to tych bezgrzesznych lat.

niedziela, 27 marca 2016

"Księżniczka z lodu" - Camilla Läckberg [przyszła kryska i na Matyska ;) ]

Książki Katarzyny Puzyńskiej były reklamowane jako powieści polskiej Camilli Lackberg, Kasiek nie byłby sobą, gdyby nie zaczął od innej strony. Kasiek najpierw zachwycił się powieściami Puzyńskiej i tym tropem wpadł na Lackberg. Ola kusiła mnie kompletem książek, faktycznie w okazyjnej cenie… Grzech się nie skusić, ale po wpadce z Marthą Grimes, uznałam, ze najpierw przeczytam tom pierwszy A żeby nie kupować, wyżebrałam od kochanej Beatki tom pierwszy. Zdania były podzielone. Jedni byli bezbrzeżnie zachwyceni, inni uśpieni – snem wiecznym. Tertium non datur. Zapowiadało się, że będę w grupie drugiej, bo lektura szła mi po grudzie.

sobota, 26 marca 2016

Niech w Święto radosne, Paschalnej ofiary

Najmilsi Czytelnicy, chciałabym Wam życzyć spokojnych Świąt, czasu spędzonego z bliskimi.
Odkrycia i kontemplacji.
Lub po prostu odpoczynku.


Wielkanoc to nie czas króliczków i kurczaczków, a święto Baranka, a inne zwierzątka jakie wspomina liturgia chociażby Wigilii Paschalnej to pszczółki. Bez nich nie byłoby światłości rozpraszającej mrok.

Nie każdy musi obchodzić Wielkanoc, tym który obchodzą, życzę prawdziwego zanurzenia się w Misterium Paschalnym, tym którzy nie obchodzą, życzę, by po prostu odpoczęli i złapali oddech.



Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!


A wszystkim, życzę nadziei, która zawieść nie może!!



piątek, 25 marca 2016

"Uwikłani. Pokusa" - Laurelin Paige [ destrukcyjne pożądanie]

O tak zdarza mi się poczytać erotyki, książki w stylu Pięćdziesiąt twarzy Greya, właściwie sama nie wiem dlaczego, bo ogólnie konstrukcja fabuły jest dla mnie wielką zagadką, a motywy bohaterów to już zupełnie czarna magia. Bujaczek jednak napisała taki tekst, że poczułam się zaintrygowana i uznałam, że skoro książka kwitnie jak forsycja na stosie biurkowym, to w sumie dlaczego jej nie wyjąć i nie zobaczyć o co chodzi. Okładka tendencyjna, gdybym miała czytać w podróży, pewnie bez obłożenia by się nie obyło. Ale z drugiej strony, dwie postacie, bielizna, chyba nikt by mnie nie aresztował za obrazę moralności. Na szczęście czytałam w domu i to w nocy, więc byłam w miarę spokojna.

czwartek, 24 marca 2016

"Mały lord" - Frances Hodgson Burnett

Zanim zapytacie czy dziecinnieję już po całości. Zdradzę Wam, że kocham książki dla dzieci. Oczywiście, nie wszystkie, te, które sama czytałam jako dziecko. Chociaż czasami zdarza mi się odkryć coś nowego. Mały lord nie należy do tych starczych odkryć, pierwszy raz czytałam, go lata temu, a że uwielbiam autorkę, gdy usłyszałam, że ta opowiastka została wznowiona, napaliłam się okrutnie. Na nic wszelkie przeszkody, gdy po licznych perturbacjach dotarła do mnie, nie mogłam przestać jej dotykać, oglądać, tak jest pięknie wydana i czytać. Bo chociaż to naiwna opowiastka dla dzieci, wzrusza mnie do łez.

"Niegrzeczne księżniczki. Prawdziwe historie bez bajkowego zakończenia" - Linda Rodriguez McRobbie [nie jest się księżniczką, po to by być szczęśliwą]

Biografie, ja bardzo lubię ten gatunek. A skoro ukazał się pod egidą mojej ukochanej serii wydawniczej, to tym bardziej musiałam poznać i zobaczyć co w trawie piszczy. Cukierkowa okładka, już wiem, że nie może mnie zmylić. Ostatnio mamy boom na biografie kobiet. Przez lata pomijane, spychane do roli dodatku do męża i inkubatora dla dziedzica, teraz mają swój czas i mogą przemówić. Feminizm wdarł się do historii. 

środa, 23 marca 2016

"Rewizja" - Remigiusz Mróz [trzeci tom prawniczej serii]

Naprawdę z wielką ciekawością czekałam na trzeci tom prawniczej serii Remigiusza Mroza. W Internetach jest sporo różnych głosów, nie przeważają już tylko pozytywne, ja sama akurat tę serię nawet lubię. Postanowiłam znów zamknąć belferskie oczy i po prostu czytać. Gdy tylko książka znalazła się na terenie mojej posesji, postanowiłam poznać ciąg dalszy losów, nieco sierotowatego aplikanta i antypatycznej adwokat. Już od początku jest ostro, więc nie trzeba nikogo przykuwać do fotela. Po prostu się czyta.

wtorek, 22 marca 2016

"Pokalane poczęcia" Natalia Rogińska [ o poczęciu dziecka, poza schematem]

Jak wiecie, bardzo rzadko używam ebooków, ale dziś zrobiłam ogromne zakupy, ważyły tonę i nie chciało mi się wyciągać książki z torebki. A telefon był w kieszeni. Czasy w których dziecko w roku po ślubie było czymś oczywistym, już minęły. Coraz częściej słyszy się o problemach z zachodzeniem w ciążę. To już niekoniecznie jest, naturalna kolej rzeczy, bardziej przypomina to los na loterii. Byłam ciekawa tego jak opisuje tę sprawę autorka, która wcześniejszą swą powieścią jakoś mnie nie porwała.

poniedziałek, 21 marca 2016

"Miłość w czasach zagłady" - Hanni Münzer

Jak wiele kobiet, tak i ja lubię czarne charaktery. Gdy oglądałam ongi Czas honoru najcudowniejszym był major Halbe(Niemiec), pewnie jak inne kobiety, podświadomie uważam, że tak naprawdę za piękną aryjską powłoką zła, kryje się kochany miś. Typowy błąd. Dlatego lubię powieści, które dzieją się w czasie II wojny światowej i opowiadają o zakazanym romansie. Być może pamiętacie jak podobała mi się książka Esesman i Żydówka. Miałam nadzieję, ze ta powieść będzie przynajmniej tak samo dobra.

niedziela, 20 marca 2016

"Zimowe panny" - Cristina Sánchez-Andrade [realizm magiczny w Galicji]

457642-352x500


Dacie wiarę, że nie jadłam fig? Tak to jest, jak się mieszka na prowincji, mirabelka prosto z drzewa – tak, ale figa? Najwyżej figa z makiem. Okładka była tak apetyczna, że zachorowałam momentalnie. No i blurb. Jestem hiszpanofilką, rzecz się dzieje w Galicji, tej hiszpańskiej, a ja mieszkam w polskiej Galicji. Autorka zaś przyszła na świat w Santiago de Compostelli, co było dla mnie dodatkową zachętą. Nie ukrywam więc, że książkę brałam z powodów moich dodatkowych zainteresowań. No i te figi na okładce. Gdyby nie ryzyko, że Mężczyzna kupi mi zamiast fig np. czosnek (bo podobne), to wydałabym już dyspozycję. : P Okładką jednak się nie najem, w sensie duchowo-czytelniczym. Trochę się bałam, bo w komentarzach mi napisano o realizmie magicznym. A ja ogólnie uważam, że to określenie w elegancki sposób skrywa plątaninę w oparach absyntu i mówi się tak, gdy tak naprawdę niewiadomo o czym jest książka. Lub wiersz.

sobota, 19 marca 2016

"Dzieci kartografa" - Sarah McCoy

Powody  dla których sięgnęłam po Dzieci kartografa są zagadką nawet dla mnie. Chyba tylko intuicja. Poprzednia książka autorki, czeka na półce od czerwca ubiegłego roku, ciągle jej nie przeczytałam, więc tak naprawdę ta książka była takim strzałem na ślepo. Skończyłam ją czytać przed drugą w nocy, zapłakana i wewnętrznie poobijana. Teraz mam książkowego kaca, rozumianego, jak a co jeśli nie przeczytam już nic tak dobrego? Ponieważ, jak wiemy, nic dwa razy się nie zdarza, to już nigdy nie przeżyję TYCH emocji. I to mnie smuci.

piątek, 18 marca 2016

"Forrest Gump" - Winston Groom [ta książka jest jak pudełko czekoladek]

Są tytuły, które po prostu się zna. Forrest Gump, za sprawą filmu jest słynny. Nawet taki ignorant jak ja widział. Byłam pewna, że książkę też czytałam, bo lata temu wydał ją Zysk w takiej jaszczurczej(bodajże) serii wydawniczej. Teraz wznowiono i chciałam sobie przypomnieć. Zaczęłam czytać i uświadomiłam sobie, że ja tylko byłam prawie pewna, że czytałam. Film oglądałam wiele lat temu, bo kupiłam sobie specjalnie, żeby nie być ciemniakiem, który nie zna kultowych filmów. Miałam ochotę zarwać dla niej noc, a jednocześnie chciałam czytać ją najdłużej. Fenomenalna książka!

środa, 16 marca 2016

"Elżbieta II. O czym nie mówi królowa?" - Marek Rybarczyk [90 urodziny Elżbiety II - Premiera 13 kwietnia!!]

Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale Królowa Elżbieta przypomina mi jedną siostrę mojej Babci. Zresztą wszystkie Siostry miały w sobie to elżbietowskie coś. Wyraz oczu, niezłomny i stanowczy zarys ust. Dlatego od jakiegoś czasu brytyjska monarchia mnie interesuje. Nie, nie czekałam pod szpitalem na narodziny królewskiego dziecka, nie byłam nawet na ślubie, ale jak mam okazję sięgnąć po jedną czy drugą biografię to zawsze sięgam. Elżbieta jest tak enigmatyczna, że za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego.

wtorek, 15 marca 2016

"Utopce" - Katarzyna Puzyńska [na razie koniec i bomba a kto nie czytał, ten wielka trąba]

Obiecywałam sobie, że po Z jednym wyjątkiem zrobię przerwę. Wbrew niewiernym Tomaszom, naprawdę tak było. Doczytałam jedną i przeczytałam od deski do deski inną. Postanowiłam wylosować kolejną lekturę. Żeby było uczciwie, losowała Mama. Padło na Utopce, naprawdę uczciwie Fortuna locuta. Zaczęłam czytać i ciekawa byłam, czy ja też uznam, że ta jest najlepsza. Zachytom blogosfery na d piątym tomem, nie ma bowiem końca. I chyba nie będzie. Ja też jestem zachwycona.  Nie wiem czy można się NIE zachwycić.

poniedziałek, 14 marca 2016

"Heretyczka" - Ayaan Hirsi Ali

Temat islamu w ostatnich latach wciąż powraca. My Europejczycy, wychowani w innej kulturze niewiele o nim wiemy, jeszcze mniej rozumiemy i posługujemy się tylko stereotypami. Śledzę ten rynek, bo miałam do czynienia z osobą, która przeszła na islam i próbowała mnie w tym temacie edukować. Jako, że powody konwersji były specyficzne, to i na słowa tej osoby musiałam nakładać sporą warstw poprawek. O islamie wiem nieco z wykładu i z innych publikacji. Oczywiście jako religia znajdziemy o niej informacje chociażby w książkach poświęconych historii świata, ale mało jest publikacji, które pisane z perspektywy kogoś, kto w islamie się wychował, mają walor rzetelnego źródła. Dlatego też Heretyczka wpadła mi w oko. Nie tylko dlatego zaś, że jest tak pięknie wydana.  Książka objętościowo nie wydaje się duża, ale jej treść sprawia, że czyta się ją stosunkowo powoli i wymaga głębszych przemyśleń.

niedziela, 13 marca 2016

"Z jednym wyjątkiem" - Katarzyna Puzyńska [ nieśmiertelna partia, szach i mat]

Dobra, dobra, wiem, tak miałam zrobić sobie przerwę i może nie uwierzycie, ale zrobiłam. Przeczytałam ebooka, ale kurczę muszę Wam opowiedzieć o Z jednym wyjątkiem, chociaż na początku było ciężko mi się wciągnąć, bo jednak przerwy są wskazane, to jednak w końcu przepadłam. Może ze względu na szachy? Mój Tata jest dobrym graczem i był okres, gdy z sąsiadem regularnie grywali. Pamiętam, że pierwsze co Tata robił na moim pierwszym komputerze to grał właśnie w szachy. Ta królewska ma w sobie coś, ale co może mieć wspólnego ze zbrodnią? Trudno pogodzić refleks szachisty z pełnym emocji mordem. A jednak. Znów Katarzyna Puzyńska za sprawą swoich roszad zadaje nam mata. Pani Kasiu jest 3:1 dla Pani… Nawet na remis nie mam szans…

sobota, 12 marca 2016

#92 stos przedwiośniany... na przednówku - wielka bida

Przedstawiam Wam stos nr 93 w historii tego bloga. Za tło służy, niegdyś mój ulubiony kocyk, obecnie jedno z wielu legowisk mojej Klary, do której prawa ma wyłączne. Mogłam użyć go, tylko dlatego, że popołudniową drzemkę Klarątko ucina sobie ostatnio na kocyku udziergu mojej Mamy. Może faktycznie mastif brazylijski nie jest dobrym pomysłem? Nam wszystkie stwory wchodzą na głowę. Książki też musiałam sprzątnąć szybko i dopiero później zorientowałam się, że niestety jednej książki - przynajmniej, zapomniałam wrzucić... O jednej na pewno zapomniałam... o nie, w sumie o dwóch, bo drugą Tata czyta i jest przy Jego czytelniczym fotelu....



"Sześć światów Hain" - Ursula K. Le Guin [my międzygwiezdni]

Stosunkowo rzadko sięgam po ten gatunek literacki, Ursula Le Guin jest jego mistrzynią, gwiazdą. Słyszałam sporo zachwytów, nawet swego czasu nabyłam Zimiomorze, które już ponad rok czeka na to aż się zlituję. Najnowsze wznowienie opowieści autorki, jest solidną księgą, o klimatycznej okładce, solidnej wadze i małych literach. Dla mnie miało specyficzny klimat, że czytywałam je na dobranoc przez kilka tygodni, bo chociaż te opowieści, nie zawsze kojarzą się z bajką do poduszki to jednak jakoś mnie uspokajały i zapraszały do fikcyjnych krain.

czwartek, 10 marca 2016

"Dzieci z alei Rothschildów" - Stefanie Zweig

Po ciężkich chwilach spędzonych na lekturze Domu przy alei Rothschildów  przyszła w końcu pora na kontynuację. Żebym się paliła do tej książki to nie mogę powiedzieć. Pierwszy tom był leniwy, niespieszny, pełen drobiazgowych opisów, które nic nie wnosiły do akcji a fakt iż przypominały Budenbrooków Manna niewiele pomagał. Jednak imperatyw kończenia serii nadal jest mi bardzo bliski i zabrałam się również za tę część. Modląc się do wszystkich bóstw, by było lepiej. Potencjał był, gdyż okres w jakim autorka umieszcza swoją opowieść należy do bardzo dynamicznych dekad w historii Niemiec, a dla Żydów jest to czas, dramatycznie szczególny. Akurat taką tematykę bardzo lubię, chociaż ona tak uderza w psychikę i najzwyczajniej w świecie emocjonalnie wykańczają. No, ale serie, które się zaczęło – trzeba skończyć.

środa, 9 marca 2016

"Trzydziesta pierwsza" - Katarzyna Puzyńska [ uzależniająca seria kryminalna ]

Wpadłam w ciąg, dzięki bogom i partii, nie w alkoholowy, ale w porządny ciąg czytelniczy. Lipowo skutecznie mnie od siebie uzależniło. Wprawdzie teraz mam zamiar zrobić sobie przerwę, ale i tak ciężko było mi wyrwać się chociaż myślami z Lipowa. Dlatego bezpośrednio po Więcejczerwieni sięgnęłam po Trzydziestą pierwszą, dostałam sporo sygnałów, że ta część jest wyjątkowo dobra, Czy mogło być lepiej niż w Motylku, jak długo Katarzyna Puzyńska może tworzyć książki lepsze od poprzedniej. Przecież się nie da tak!

wtorek, 8 marca 2016

"Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań" - Ryszard Wolański [ umówiłam się z nim na dziesiątą]

W niedzielę na ekrany naszej polskiej telewizji wszedł serial o gwieździe międzywojnia – Eugeniuszu Bodo. Szczerze Wam powiem, że ja aż taką fanką jego urody nie jestem, widziałam go w kilku piosenkach, może w filmie, Mama jest fanką, wyniosła to z domu. Bo Zresztą Mama wyniosła z domu miłość do dobrej muzyki, którą zarażała, ale żebym straciła serce do Eugeniusza Bodo to nie mogę powiedzieć. Nie mój styl. Dlatego biografia była raczej pod Mamę, a ja chciałam przeczytać, ot z ciekawości. No, bo gdy słowo wstępne pisze Bogdan Łazuka, to czy można odmówić takiemu zaproszeniu?

poniedziałek, 7 marca 2016

"Więcej czerwieni" - Katarzyna Puzyńska [Lipowo uzależnia!!]

Niedawno, bo w piątek pisałam Wam o moi zachwycie Motylkiem powieścią Katarzyny Puzyńskiej, która otwiera cykl kryminałów o malowniczej wiosce – Lipowie. Wiedziałam, że moim następnym zakupem będą brakujące części. Tak też uczyniłam. Z powodów zawodowych nie poszło mi tak szybko jak z Motylkiem, Więcej czerwieni, nawet pod koniec dawkowałam sobie. Bo z jednej strony chciałam już wiedzieć co i jak, a z drugiej naprawdę nie chciałam kończyć powieści, którą tak dobrze się czyta. Niestety wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres, jak śpiewa Perfect. Tyle dobrze, że mam jeszcze dwie i pół powieści. Pół, bo oczywiście trzeci tom zaczęłam już czytać.

niedziela, 6 marca 2016

"Miłość pod koniec świata" - Grzegorz Filip

Mam sentyment do Wschodu, sama mieszkam na rubieżach Galicji a na Lubelszczyźnie często bywałam, z ciekawością obserwuję próby przeniesienia tych magicznych, chociaż specyficznych miejsc na karty książki. Dlatego książka Grzegorza Filipa Miłość pod koniec świata mnie zainteresowała. Lubelszczyzna jest piękna, ale naprawdę źle się ją w literaturze traktuje. Czy Grzegorz Filip poradził sobie lepiej, czy znowu będzie sztampa, sztampą poganiana?

piątek, 4 marca 2016

"Motylek" - Katarzyna Puzyńska [sapienti sat]

O matko moja z jakim marazmem się mierzyłam. Rozważałam już porzucenie blogosfery, książek i zajęcie się czymś satysfakcjonującym. Ot np. w zestawieniu z marnymi książkami, obtłukiwanie kamieni na drodze zapowiadało się nieźle. Dosłownie w nic nie umiałam się wciągnąć. W końcu pomyślałam, tak mnie ostatnio męczyliście tym Motylkiem… cała blogosfera zachwyca się Katarzyną Puzyńską, a ja niedawno kupiłam tom pierwszy i pomyślałam, dlaczego nie? Kryminału dawno nie czytałam. Jeśli już to mi nie spasuje, daję sobie spokój. Bo ile można? Książka miała pod górkę bo wczoraj był dzień śpiączki afrykańskiej, po popołudniowej drzemce, zaczęłam ją czytać, po dziesięciu stronach usnęłam i obudziłam się o północy, żeby zgasić lampkę i iść spać, ale za to wstałam o świcie!

czwartek, 3 marca 2016

"Bodo i jego burzliwe romanse" - Iwona Kienzler [Kasiek na tropie idealnej biografii...]

Pytanie o to, jaka powinna być idealna biografia, kołacze mi się po głowie od jakiegoś czasu. Każda z postaci czymś się zajmowała, żyła w konkretnych czasach, które miały na nią wpływ, ludzie którzy czytają o Marii Skłodowskiej to niekoniecznie fizycy i chemicy znający się na Francji z przełomu wieków, mniejszy problem jest z Sissi, bo ona niczym się nie zajmowała, a swoją funkcją gardziła. Czy trzeba czytelnika wprowadzać w meandry i sekrety zawodu, który uprawia opisywana postać. Czy np. pisząc o Sienkiewicz, należy zacząć od Guttenberga i wynalezienia pisma? Tymczasem, to druga książka w tym tygodniu, która opowiada o Eugeniuszu Bodo a wychodzi od historii kina i losach sceny w dwudziestoleciu międzywojennym. No, ale ok. Nie wkurzajmy się za szybko, może tym razem miało to sens.

środa, 2 marca 2016

"Koniec defilady. W przededniu zmian" - Ford Madox Ford [gdy w książce, którą czytasz, najbardziej porywający jest facet na okładce]

Pierwszy tom książki Koniec defilady czekał na mnie już od ponad pół roku. Znajomi polecali, umówmy się, Benedict spoglądający z okładki również hipnotyzował. Podobno jest ekranizacja, którą dla jego aktorskiego talentu z chęcią oglądnę. Z mniejszą radością i ekscytacją myślę o kolejnych tomach tej książki. Mam ich dwa i oby zdarzył się cud, bo inaczej umrę. Znowu… źle zaczyna się marzec. Bardzo źle.

wtorek, 1 marca 2016

przęstępny luty poszedł sobie heeen

Najkrótszy miesiąc w roku już się skończył. Chociaż w tym roku, jak co cztery lata i tak był dzień dłuższy. Dla mnie to niewiele zmieniło, bo akurat wczoraj i pracowałam i niewiele czytałam. 
Luty, ja lubię ten miesiąc, chociaż wolę jak jest porządny i śnieżny, mroźny. Luty to ferie, chociaż miesiąc zaczęłam z przytupem i u lekarza... ale skończyłam z takim kozackim przytupem : P