W drugiej części swoich przygód Bridget Jones, ikona współczesnej wyobraźni, model kobiety naszych czasów z kieliszkiem chardonnay w dłoni, przestaje być „uczuciowym pariasem”, czego się dotąd obawiała, i… trafia do więzienia!
Bridget, obecnie prawie już była singielka poszukująca miłości, nadal co prawda zmaga się z problemami w życiu uczuciowym i zawodowym oraz nadwagą i skłonnością do zbyt dużej ilości wypijanych kieliszków wina, ale ma wreszcie nadzieję na trwały związek z Markiem Darcym i teraz odkrywa uroki wspólnego życia z mężczyzną swoich marzeń. Tyle że sprawy nieco się komplikują, kiedy Bridget, zmęczona codziennymi relacjami męsko-damskimi, ulega porywowi chwili i leci z przyjaciółką na „hippisowską” wycieczkę do Tajlandii, żeby – jak mówi – odnaleźć samą siebie i przeżyć duchowe oświecenie. Zamiast tego jednak niesłusznie posądzona o przemyt narkotyków, trafia do tajlandzkiego więzienia…
Bridget Jones: W pogoni za rozumem to niezwykle dowcipny, ale i pełen ciepła obraz współczesnego świata, w którym po raz kolejny niezwykła bohaterka próbuje znaleźć odpowiedź na z pozoru proste pytanie: „Jak żyć?”.
Będzie szczerze, oczywiście
zawsze opinie są szczere, ale tym razem zacznę od wyznania. Może ktoś się na
mojej głupocie nauczy. Miałam nie brać
Bridget do pociągu, myślę sobie, kurczę ktoś zobaczy i pomyśli, poważna, stara
baba a zaczytuje się w czymś, co jest – umówmy się – synonimem babskiego
czytadła. Bridget ma patronować wszystkim babskim czytadłom. I powiem Wam, aż
sama siebie się zawstydziłam. Myślę sobie, że co to ma być, czy będę miała dwa
stosy w domu? Jeden na wyjazd, Schopenhauer? Sienkiewicz? Marquez? A po powrocie do domu wyskakuję ze
szpileczek, z płaszczyka i teczuszki, wskakuję w domowy dresik, ciapućki-papućki
i będę czytała książki z którymi wstydzę się wyjść. A figa. Za stara jestem na
takie dziwactwa.
Wzięłam Bridget do torebki. I
powiem, że to nie był dobry pomysł. Spróbujcie się pohamować od śmiechu w
pociągu pełnym ludzi. No way!
CI, którzy regularnie czytają
bloga, wiedzą, że ja rzadko, bardzo rzadko śmieję się w głos na książce. Co
innego się uśmiechnąć, poczuć rozbawienie, jakiś wewnętrzny chichot, a czym
innym jest ochota by parsknąć śmiechem, co innego jest zaśmiewać się nad książką.
Spotykamy się z Bridget na progu
nowego roku. Zaczynamy z nią rok 1997, który ma być przełomowym. Oto Bridget,
wciąż ma wiele postanowień do zrealizowania, ale osiągnęła niezwykle ważny cel,
czyli związek z odpowiedzialnym facetem, na jakiego wygląda Mark Darcy, umówmy
się – zwykle tak wygląda- okazyjnie bywa gejem, zboczeńcem, związkofobem. Ale
głównie lubimy Marka. Babeczki, które oglądały ekranizację widzą w nim cudowną
twarz Colinka i to już – aaaa. (BTW. Co ten Firth takiego w sobie ma. Jak
rzadko zgadzamy się z Mamą w tych kwestiach, tak tutaj wzdychamy zgodnie).
Niestety początek roku, który tak
dobrze się zapowiadał prędko przemienia się w zwykły szary rok, wraca dawna
Bridget i jej pech. A kumulację tegoż
będzie miała iście magiczną. Ja nie wychodziłabym z domu, ale Bridget ma, mimo
wszystko, niewyczerpane zapasy optymizmu i dzielnie znosi piętrzące się
problemy, w związku, w pracy, z rodzicami – ba nawet więzienie jest dla ludzi.
Kolejny raz w Bridget możemy
odnaleźć siebie. Moim zdaniem dla kobiet to jest ważne. My kładziemy duży
nacisk na „właściwe zachowanie”, chcemy wiedzieć, że to co robimy jest
normalne, że nikt nie nazwie nas wariatką. Facet po kłótni idzie z kumplami na
piwo i nawet nie zerknie na telefon. Kobieta zwoła koleżanki, będą lody, może
alkohol(zależy od kalibru kłótni), a telefonu z rąk nie wypuści, bo może
zasięg, bo może przegapi. Jakby gwiazdy miały spaść z firmamentu. Czy normalne
jest, że obgaduję z przyjaciółką każdą sekundę rozmowy, że układam scenariusze,
a i tak wszystkie plany trafia szlag? Bridget wydobyła nas z ukrycia. Pokazała,
że nie jesteśmy w tych swoich „dziwactwach” same, że robi tak wiele kobiet. Że
wiele kobiet jest samotnych po trzydziestce, a mimo to ukrywają przed rodzicami
papierosy i alkohol, a jedyna misja rodziców to wydać pociechę za mąż.
Nie zgadzam się na
deprecjonowanie czytadeł, według mnie książki takie jak „W pogoni za rozumem”
mają ogromną wartość terapeutyczną. A ubawić się przy nich można do łez.
Naprawdę polecam!
I powoli się przymierzam, do
trzeciego tomu!
Może ja też kiedyś własny rozum dogonię? ;)
BTW. od chyba pięciu lat nie miałam grypy i... chyba mnie łapie... na szczęście mieszkam z hipochondrykami i jakieś parafarmaceutyki są. Trzymajcie kciuki, bo nie mam siły na chorobę.
|
tak się kurowałam ;) gorąca herbatka - dobra na wszystko |
Sama z chęcią bym przeczytała dla rozrywki, dla śmiechu, w końcu ile można czytać poważne książki, taka odmiana zawsze mile widziana.
OdpowiedzUsuńi jeszcze jak książka w dobrym stylu to tym bardziej :))
UsuńCzytalam i milo wspominam ksiazke. Taka lekka i przyjemna, no i niezle sie usmialam:)
OdpowiedzUsuńNa "Pogoni" uśmiałam się bardziej niż na I tomie
UsuńO jej.. nie jestem przekonana do tej książki, gdyż kiedyś niestety ale filmem się "zacięłam. niestety był dla mnie tak (przepraszam za wyrażenie) bez sensu, że książka mnie przeraża :( Mam nadzieję, że nie jest ona tak zła. Jestem tylko troszkę uprzedzona do wszystkiego co ma w sobie słowo kluczowe "Bridget Jones" ;/
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak, że ktoś lubi czytać takie pozycje :)
Pozdrawiam i zapraszam w odwiedziny do mnie :3
A ja mimo wszystko zachecam do przełamania się. Nie taka Bridget straszna :)
UsuńStrasznie jestem ciekawa tej książki. Film oglądałam dawno temu, więc także czas sobie przypomnieć ;)
OdpowiedzUsuńFilm nieco się różni od książkowego oryginału, ale moim zdaniem oba są warte uwagi. Film też oglądałam w tym tygodniu i się zakochałam - znowu
UsuńNie przeczytałam jeszcze ani jednej cześć, ale chyba pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTeraz masz świetny pretekst. Premiera trzeciego tomu
UsuńUwielbiam Bridget. Zarówno pierwszą i drugą część wspominam z uśmiechem na twarzy :)
OdpowiedzUsuńTo teraz bierzemy się za trójkę?
UsuńCzytałam, ale nie pamietam. Pamietam za to film, który był głupi, ale śmiałam się przy nim i bawiłam nieźle... ;) Chętnie sięgnę po wydaną ostatnio 3 część przygód (bo czymże innym jest jej życie?) Bridget. :)
OdpowiedzUsuń