Polskę z Ukrainą łączą ponad tysiącletnia historia, wojny i wielkie miłości, radości i dramaty, braterstwa broni i przelana krew. A tymczasem? Jesteśmy sąsiadami, żyjemy tak blisko siebie, a prawie nic o sobie nie wiemy. Każdy kraj obiera swój kierunek, Polska na Zachód, Ukraina na rozdrożu. Czy drogi te mają szansę się spotkać?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Wyzwanie podejmuje Andrzej Kępiński, który podróżował po Ukrainie dziewięć lat, poznał ją i opisał lepiej niż ktokolwiek inny.
Ukraina zaskakuje swoim stylem narracyjnym – mnogością dygresji i emocjonalnych interpretacji, odniesieniami do źródeł o charakterze naukowym i popularnym. W niej historia przeplata się z teraźniejszością, osobiste komentarze z informacjami prasowymi i relacjami mieszkańców.
Autor podkreśla, że wyprawa na Ukrainę może być zupełnie nieprzewidywalna. Z jednej strony osławione stepy Akermanu, ruiny zamków i pałaców pośród malowniczych pól, magia głęboko zakorzeniona w folklorze, przywiązanie do tradycji i serdeczność mieszkańców. Z drugiej zaś wieloetniczność i regionalne separatyzmy, kościoły zamienione na cerkwie, synagogi przekształcone w magazyny, pozory demokracji i zależność od Rosji.
Andrzej Kępiński zabiera do kraju pełnego kontrastów, którego wyjątkowość przyciąga jak magnes coraz więcej osób ciekawych świata. Trudno przejść obojętnie obok tej autorskiej wizji podróży!
Oczy wszystkich skierowane są na
Ukrainę. Na Wschodzie rozgrywa się historia, kolejny wielki dramat. Chcąc uciec
od myślenia o tym, czy wojna będzie czy nie będzie sięgnęłam po książkę o
Ukrainie. Polski autor zabiera Nas w podróż po Ukrainie, związanej z Polską,
setkami lat wspólnej historii. Byłam raz na Ukrainie… we Lwowie, może to wina
sentymentu galicyjskiego, ale pokochałam te widoki, ziemię, powietrze.
Zakochałam się we Lwowie, pomimo biedy, zapuszczenia. To przepiękne miejsce…
Nasza historia, różnie się
toczyła, jednak przez lata narosły warstwy uprzedzeń. Pamiętam jak na początku
liceum nasz polonista tłumaczył nam to na przykładzie nazw i języka. Ukraina ma
takie samo brzmienie jak Argentyna, ale mieszkaniec Argentyny to Argentyńczyk,
a Ukrainy – Ukrainiec, brzmi to nieprzyjemnie, wrogo. Sąsiedzi zza Buga padają ofiarami
stereotypów, kradną, zabijają, trudnią się stręczycielstwem, mają złote zęby…
czy zdajemy sobie sprawę, że nas za granicą też mogą nie kochać? A jednocześnie
przecież z sentymentem wspominamy Kresy, Lwów, wschodni akcent… to rozdarcie
jest obustronne, Ukraińcy też mają sentyment do Polaków. Historia Polski i
Ukrainy splatała się, w warkocz dziejów, dziś ciężko odróżnić kto na kogo wywierał
wpływ.
Czytając książkę Andrzeja
Kępińskiego od początku czuje się ogromną pasję i miłość… Wydaje mi się, że
dzięki licznym podróżom, jak mało kto rozumie mentalność Ukraińców, nie potępia
ich, nie wyraża przesadnego zdziwienia… zna ich i kocha, nawet bez
zrozumienia. W książce umieszcza
zdjęcia, fotografie, których nie znajdziecie w Internecie, klimatyczne, piękne,
zapierające dech w piersiach, dające do myślenia.
Andrzej Kępiński wyrusza z
Południa Polski, w kierunku Dniepru, to jest podwójna podróż, bo zmieniamy nie
tylko miejsce, ale i czas. Autor przytacza teksty źródłowe, sięga do znanych,
ale i zapomnianych wydarzeń, które miały swego czasu ogromny wpływ na losy
państwa… Ukrainy, Polski, Rzeczpospolitej, Dwojga i Trojga Narodów. Pokazuje
nam, że nie tylko Polskę ograbiono z dziedzictwa kulturowego, z historii, z
prawdy, Ukrainę dotknął ten sam los. Dzieła sztuki, zabytki, poszły w ruinę…
wypaczono historię, poprzeinaczano fakty. Co się stało ze Stanisławowem, który
dał nazwę przedwojennemu, ważnemu województwu, jaki los przypadł w udziale,
opiewanemu przez Mickiewicza Akermanowi? Co z słynnym kurortem Truskawcem? Czy
koniec wojny i nadejście socjalizmu dobiło Państwo takiej historii?
|
Truskawiec, słynny kurort z II RP |
O wielu rzeczach z tej książki
się dowiedziałam, miejscami w gardle mnie dławiło, ze wzruszenia, sentymentu…
Książka jest aktualna i ciekawa. Bardzo na czasie…
Naprawdę, bardzo Wam ją polecam,
czyta się – świetnie i błyskawicznie, chociaż nie chce się opuszczać zielonych
stepów i ciężko tracić z oczy zakola Dniestru .
W zupełności się z Tobą zgadzam, że o sąsiednich państwach wiemy tak mało i należałoby tę wiedzę poszerzyć. Cieszę się, że zrecenzowałaś książkę poświęconą Ukrainie, na pewno się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńNiby uczymy się historii Powszechnej, ale ta powszechna historia to od Odry na Zachód. Ilu ja się rzeczy dowiedziałam :))
UsuńByłam na Ukrainie, a nawet przez dwa lata uczyłam się ukraińskiego. Z marnym skutkiem co prawda, ale jednak - sentyment do kraju pozostał. No i znam całą masę Ukraińców :)
OdpowiedzUsuńTy masz blisko, w Lublinie kontakt z Ukrainą żywszy jest. Konsulat nawet macie :) Mijam po drodze na uczelnię z obecnego mieszkania koleżanki... U Nas niby blisko, ale daleko i ludzie zapalczywi.
UsuńDzieki za informacje nie slyszalem o tej ksiazce a tu i zdjecia dobre i tekst madry. Warto sie rozgladnac
OdpowiedzUsuńDotąd nie miałam w sobie aż tak wielkiego zainteresowania dla kultury i naszych wschodnich sąsiadów i relacji z nimi. Sytuacja zmieniła się, gdy przyszło mi zamieszkać ze współlokatorem z Ukrainy. Zainteresowałam się wówczas tym, co opowiadał o swoim kraju, o różnicach, inaczej pewnie też patrzę na obecną sytuację w tym kraju, widzę rzeczy, które Europa dopiero zauważa. Bardzo chciałabym sięgnąć po tę książkę, poszerzyć horyzonty i skonfrontować ją z moją własną wiedzą.
OdpowiedzUsuńPolecam, ja długo fascynuję się Ukrainą, mam jakiś sentyment Wschodu
UsuńZ chęcią przeczytam, dlatego, że byłam tam kilka lat temu. Była to spontaniczna podróż, którą będę wspominać do końca życia. Wiele sytuacji mocno mnie zszokowało, opinie o Ukraińcach za sprawą wyprawy również mam zróżnicowane, ale wiadomo są osoby dobre i złe - tak jak Polacy i inne nacje :)
OdpowiedzUsuńBezdyskusyjnie nasza wspólna historia roi się od strasznych momentów, nie można jednoznacznie obwinić jednej strony
UsuńDzień Dobry!
OdpowiedzUsuńDziękuje za ciepłe słowa. I polecam też moją najnowszą książkę „Lekcja patriotyzmu pt. W poszukiwaniu Rzeczpospolitej”, dostępną w redakcji do konsultacji na http://www.kresy-rp.pl, gdzie precyzyjnie wskazuję kto i dlaczego gwałtem zredukował nam Rzeczpospolitą do „Polszy”. Bo narody Rzeczpospolitej, aby przetrwać, muszą się jak drzewiej zjednoczyć – realnie i skutecznie. Mając na uwadze przyszłość narodów Rzeczpospolitej już w 2009 roku zwróciłem się na piśmie do prezydentów i premierów Polski i Ukrainy z apelem, by utworzyli nowoczesną ukraińsko- polską unię, by skutecznie bronić się przed wrogami naszych narodów, co też dokładnie opisałem w "Ukrainie. Po obu stronach Dniestru" i takie jest moje przesłanie, sens tego co czynię. Jestem przekonany, że w kontekście powstania narodowego jakie trwa na Ukrainie to moje przesłanie nabiera szczególnego znaczenia. Z pozdrowieniami, autor, Andrzej Kępiński