Życiem
często rządzą przypadki. I dobrze. Gdyby nie taki przypadek, w życiu bym nie
sięgnęła po Dziewczynę o kruchym sercu,
tę książkę opłakałam rzewnymi łzami stałam się dozgonną fanką Elżbiety
Rodzeń. Kolejne książki tylko
utwierdzały mnie w przekonaniu, że pisze fantastyczne powieści, które nie
pozostawiają czytelnika obojętnym, więc gdy tylko weszłam w posiadanie informacji,
że idzie do mnie najnowsza powieść Przyciąganie, to gdyby nie to, że
bywam w pracy mój listonosz nie miałby lekko w tych dniach. W końcu książka
przyszła, a ja wiedziałam, że długo nie będzie leżała. Chciałam ją czytać jak
najprędzej. Szkoda, że miałam tyle pracy, jeszcze więcej odłożyłam, by w końcu
zaszyć się z lekturą.
Nadia jest zmuszona zacząć wszystko od nowa. Silną niegdyś kobietę zastąpiła osoba ze strachem oglądająca się za siebie. Kiedy znajduje pracę w charakterze opiekunki, wydaje jej się, że to szansa na spokój, którego tak bardzo potrzebuje.
Garrett miał absolutnie wszystko. Piękną dziewczynę, sukcesy w sporcie. Nie przypuszczał, że tak łatwo zostanie mu odebrane to, kim był. Teraz młody, ekscentryczny prawnik każdego dnia próbuje udowodnić, że niepełnosprawność to tylko minimalna przeszkoda na drodze do życia pełną piersią. Kiedy jego rodzice zatrudniają dla niego pielęgniarkę, postanawia zrobić wszystko, aby się jej pozbyć...
Nadia
porzuca swoje dotychczasowe życie i ucieka do Wrocławia. Od czego ucieka?
Dlaczego postawiła wszystko na jedną kartę? Wykształcona i wykwalifikowana
pielęgniarka, dostaje pracę, która ma polegać na opiece nad trzydziestoletnim
Garretem, prawnikiem, który jeździ na wózku inwalidzkim, a jednak nie potrafi
się pogodzić z pewnymi ograniczeniami i często uprawia zbyt ryzykowne sporty, a
potem faszeruje się zbyt mocnymi lekami. Nadia ma temu zapobiec. Chociaż nie
zapowiada się, że będzie łatwo, dlatego pierwsze spotkanie pracodawcy i pracownicy nie wróży sukcesu. A
jednak zbliżają się do siebie. Chociaż fabuła może przypominać Zanimsię pojawiłeś to jednak do czynienia mamy z innym, momentami bardzo
ciężkim gatunkiem, który jednak cudownie wzruszy, przyprawi o motylki i
natchnie wiarą, od nowa.
Zaczęłam
czytać wczoraj i mam nadzieję, że towarzystwo, które mnie zapraszało na grilla
nie dowie się, dlaczego nie przyszłam, a wolałam w towarzystwie solidnego kubka
earl greya zaszyć się z tą książką. Elżbieta Rodzeń kolejny raz pokazała, że
nie boi się tematów trudnych. Wprawdzie temat przemocy domowej, w różnych
formach coraz częściej jest brany na tapet przez polskich twórców, to sądzę, że
nie jest wyświechtany. Przeciwnie, chyba nie można za dużo mówić o tym, że
kobiety godzą się na okrutne i nieludzkie traktowanie. Takie jak Nadia są
szczególnie podatne, na przemoc, na gwałt, na poniżanie. One tak bardzo pragną
ciepła i normalności, że złe traktowanie początkowo traktują jako przejaw
troski, a później zapędzają się w pułapkę z której trudno uciec. Elżbieta
Rodzeń pokazuje, jak trwały ślad w psychice zostawia maltretowanie, nie
wystarczy uciec, nie wystarczy się schronić, bo ktoś uwięził nas uprzednio w
pułapce naszej psychiki, złamał nas. Ale czy unicestwił? Z tych problemów nie
wyleczy nas nowy facet, nowe marzenia. Może to zrobić z pomocą cierpliwości i
łagodności, tylko mądra, kochająca osoba. A czasami potrzebna jest pomoc
specjalisty. I nie ma czego się wstydzić.
Obok
wątku z przemocą domową, jest też historia ludzi szukających uczucia, ciepła,
swojego miejsca w życiu. Jest Garret, który chociaż od wypadku minęło dwanaście
lat, to wciąż zmaga się z brakiem pełnej sprawności, a dodatkowo skrywa w sobie
tajemnicę. Wchodzi w związki, ale tylko opierające się na seksie i zakładające
brak jakiegokolwiek zaangażowania uczuciowego. Dobrze mu z tym, Nadia zaś dużo
będzie musiała zrobić, by pozbyć się traumy, ale w okolicy pojawia się pewien
interesujący mężczyzna.
Będę
polecała tę książkę każdej wrażliwej kobiecie, która chce się oderwać od szarej
rzeczywistości. Książka jest tak ładnie napisana, że czytanie jej to prawdziwa
przyjemność. Nie czuć upływających godzin, niepostrzeżenie wieczór zamienia się
w noc. Jest smutek, gdy ta opowieść się kończy. Pozostaje czekać na kolejną
powieść Elżbiety Rodzeń!
Uwielbiam literaturę polską, ale nie miałam jeszcze przyjemności poznać twórczości Elżbiety Rodzeń, także muszę to nadrobić.
OdpowiedzUsuńzachęcam Cię do nadrobienia. Wszystkie są świetne.
UsuńJeśli byłaby w mojej bibliotece, to chętnie poczytam :)
OdpowiedzUsuńAkurat do lektury powieści Elżbiety Rodzeń nie musisz mnie namawiać :D "Przyszłość ma twoje imię" zauroczyło mnie i chociaż pozornie to tylko typowa książka dla młodzieży, to historia Blanki i Mateusza wywarła na mnie ogromne wrażenie. Już nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po "Przyciąganie" :D
OdpowiedzUsuń