Ostatnio, co bardzo mnie cieszy, wśród
nowości coraz więcej jest książek popularnonaukowych. Gdy ja byłam dzieckiem,
mam wrażenie, że rynek wydawniczy był uboższy, były albo infantylne bajeczki,
albo już stricte literatura naukowa. Wówczas ratowałam się programami
w TV i podręcznikami rodzeństwa, ale teraz sobie nadrabiam i lubię usiąść i
poczytać książkę, do której zrozumienia nie jest mi potrzebny doktorat z
fizyki. Nie dziwię się więc, że takie książki prędko trafiają pomiędzy
bestsellery. Dlatego od razu wiedziałam, że Zapomniana historia nauki czyli fantazje i facecje naszych dziadków,
to będzie coś dla mnie. Porywają mnie książki
o historii nauki i odkryć, bo fascynujące jest to, jak w starożytności ludzie
byli w stanie wymyślić kondensator a mi setki lat później, ciągle myli się
kondensator z kompresorem(tzn. JUŻ wiem, co robi kondensator, ale jak Tacie
zamawiałam jakiś włącznik, to permanentnie myliłam nazwę, chociaż kompresor
ogarniam i nawet używam).
Jednym ze wspomnień mojego wczesnego dzieciństwa jest miesięcznik Horyzonty techniki prenumerowany przez ojca. Niczym bohater schulzowskiego opowiadania Księga pochłaniający historię Anny Csillag i jej cudownego środka na porost włosów, z wypiekami na twarzy czytywałem wtedy rubrykę Fantazje i facecje naszych dziadków. Do dziś pamiętam rysunki przedstawiające majestatyczne zeppeliny i wielkie maszyny parowe, albo panów w melonikach (jak gdyby wyjętych wprost z obrazów Magritte'a) pedałujących z jakąś dziwną zawziętością, by w ten sposób poruszać skrzydłami ornitopterów.Autor„Zapomniana historia nauki …” to zbiór ciekawych, przewrotnych esejów opisujących mniej znane fakty naukowe. Autor pokazuje jak długą i żmudną drogę należało przebyć, abyśmy mogli korzystać z dobrodziejstw współczesnej techniki. Niewątpliwą zaletą książki jest wybór tematów mało znanych, dotyczących zaskakujących aspektów ludzkiej aktywności. Autor pokazuje naukę od mniej koturnowej strony, wraz z jej ślepymi uliczkami, curiosami, paranauką, także cechy osobowości (te pozytywne i te wstydliwe) ludzi próbujących rozwijać wiedzę i technikę. Przybliża także czytelnikowi nietuzinkowe i barwne osobowości. Nie unika przy tym tematów kontrowersyjnych, starając się pokazać ich uwarunkowania psychologiczne, społeczne czy historyczne.Książka jest przeznaczona dla szerokiego grona czytelników zainteresowanych nauką, jej historią, ciekawymi postaciami ludzi tworzących cywilizację, ale również jej manowcami i ślepymi uliczkami.Książka dr Rejmera wprowadza czytelnika w nieznany już dla wielu świat optymizmu poznawczego, charakterystycznego dla XIX stulecia. Czytając ją, przenosimy się w świat zbliżony do tego, stworzonego przez Cyrusa Smitha z Tajemniczej wyspy czy kapitana Nemo z 20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi. (…) niezwykle miło jest pobyć przez chwilę w towarzystwie bohaterów tej książki, którzy potrafili przez całe życie wierzyć w poznawalność i możliwość ujarzmienia świata. O ile jednak Julius Verne wymyślał świat i bohaterów w nim żyjących, w książce Krzysztofa Rejmera spotykamy realnie żyjących i działających ludzi. Ich niezłomny optymizm może imponować, a wręcz zachęcać do porzucenia – przynajmniej intelektualnie – ograniczeń tak zwanej życiowej mądrości.Z recenzji Marka Kordosa
Krzysztof Rejmer zabiera nas w porywającą
podróż po historii nauki, od starożytności, po czasy współczesne, pokazuje jak,
niekiedy fantastyczne wizje, później znalazły swoje uzasadnienie, albo okazały
się nie takie absurdalne. Wyprawa do wnętrza Ziemi, jako autentyczna wyprawa
badawcza to normalnie czas! To nie, że Verne się upił i popuścił wodzy
fantazji. Poszczególne odkrycia są podzielone na logiczne rozdziały i pokazują
ewolucję myśli naukowej, często zakorzenioną w mitach, w twierdzeniach
teologów, aż po pierwsze próby empirycznego zgłębienia tematu. Moim zdaniem
najlepiej dawkować sobie tę opowieść.
Moim zdaniem ta książka będzie świetnym
pomysłem na prezent dla nastolatka, żeby mu pokazać, że świat nauki wcale nie
jest nudny, bo niestety mam wrażenie, że nasza szkoła tego nie pokazuje. Nie
pokazuje realnego wpływu tych podręcznikowych wzorów na życie człowieka. Nie
pokazuje się, że nauka to przygoda, to jak surfowanie w morzu tajemnic i
rozwiązywanie tych zagadek może być piękne. Krzysztof Rejmer skutecznie zaraża
swoją fascynację, książkę, przecież naukową, czyta się jak porywającą powieść.
Życzyłabym sobie, by więcej takich książek się pojawiało!
Takie książki pomogą odkryć to co pisała
Skłodowska-Curie, że nauka jest czymś bardzo pięknym. Idealna pozycja dla ludzi
ciekawych świata, którym potrzeba do szczęścia czegoś więcej, niż
powierzchownego postrzegania świata.
Książka recenzowana dla portalu
Duże Ka
Zdecydowanie moje klimaty, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńO toś mi pokrewną duszą
UsuńMyślisz że ta książka nadaje się dla dzieci w wieku 11-12 lat? Czy raczej starszych?
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że dla odrobinę starszych, chociaż to zawsze sprawa indywidualna.
Usuń