Bezdyskusyjnie
zaczęła się wiosna, cieplejszy wieje wiatr, a ja już mam czerwony nos pijaka od
czytania w plenerze. W pierwszy tak ciepły i wiosenny weekend wybrałam sobie do
czytania książkę o wiosennej okładce i należącą do tetralogii w której motywem
przewodnim jest zmienność pór roku. I chociaż Magdalena Majcher nie bawi się w
Vivaldiego, bo skupia się na życiu, prozaicznych problemach, to jednak pokazuje
rodzące się nowe życie, nadzieję. Pomimo kolejnej czarującej okładki,
dostaniemy historię, która nie jest wolna od smutku i goryczy. Powoli Magdalena
Majcher wyrasta na godną, polską następczynię Jodi Picoult. Opisuje sprawy
trudne i takie które się zdarzają, chociaż nie są tak powszechne jak rozwód,
czy zdrada małżonka.
Ewelina pragnie tylko jednego - zostać matką. Niestety, los nie daje jej takiej możliwości. Razem z mężem decydują się na adopcję. Jednak kiedy na ich drodze pojawia się dziewięcioletni Piotruś - szczęście przysłania obawa. Chłopiec cierpi na FAS - alkoholowy zespół płodowy. Kiedy się urodził, miał ponad promil alkoholu we krwi. Chłopiec całe dzieciństwo spędził w domu dziecka.
Czy teraz znajdzie dom, którego tak potrzebuje?
Czy pragnienie miłości okaże się silniejsze niż strach?
Powieść
dzieje się w kilku przedziałach czasowych. Osią główną jest wizyta w domu
dziecka, gdzie Ewelina i Adrian mają poznać chłopca, którego chcą adoptować.
Piotrek ma dziewięć lat i urodził się z FAS czyli z płodowym zespołem
alkoholowym. Jego matka piła w ciąży i rodziła go na porządnej bani, co
paradoksalnie ułatwiło diagnozę chłopca. Ewelina i Adrian mają świadomość, że
dziecko jest chore, że prócz takich zwykłych problemów z jakimi muszą się
mierzyć rodzice adopcyjni, u nich dojdzie jeszcze szereg dodatkowych zaburzeń.
A przynajmniej wydaje im się, że są tego świadomi. Następnie cofamy się w
czasie, w dwa zasadnicze momenty, gdy Ewelina, zraniona po rozwodzie, gdy jej
mąż zostawił ją, gdy dowiedział się, że nigdy mu nie urodzi dziecka, nosi w
sobie przekonanie, że zawsze będzie sama, że nie będzie umiała zaufać, a los na
jej drodze stawia Adriana. I wracamy również do chwil, gdy oboje podjęli i
utwierdzili się w decyzji o adopcji. Te reminiscencje są tak naprawdę
dopełnieniem tego obrazu, ale treścią tej opowieści jest nie tyle adopcja, co
właśnie FAS, zespół zaburzeń, trudnych w diagnozie, bo zdarzają się w
patologicznych rodzinach, które utrudniają dziecko, normalny start w dorosłość.
Oczywiście,
jak każdy dorosły człowiek wiem, że w ciąży nie pije się alkoholu, nawet jego
niewielka ilość szkodzi ciężarnej. Jednak ta wiedza do tego się ogranicza, w
ciąży się nie pali i nie pije, co się stanie jak się złamie ten zakaz? Nigdy
się nad tym nie zastanawiałam, nie sądziłam, by jakakolwiek kobieta zaryzykowała.
Okazuje się, że takich mamuś na medal jest tyle, że efektem ich
niefrasobliwości jest płodowy zespół alkoholowy. Serce pęka, gdy się czyta z
czym mierzyć się musi takie dziecko. Dziewięciolatek, który ciągle zapomina,
nie może się skupić, ma problemy z abstrakcyjnym myśleniem. Radzić sobie z tym
muszą ludzie, którzy w swoim małżeństwie nie doczekają się własnego potomstwa.
Ludzie, którzy nie mają ze strony państwa wsparcia, bo nie ma refundowanej terapii, bo tak jak nikt
nie daje instrukcji obsługi do niemowlaka, tak, też w domu dziecka nie dają
ulotki z metodą leczenia chłopca, który
pamięta swoją matkę ze smrodem alkoholu, który boi się porzucenia i samo
okalecza się bo uważa, że zasłużył.
Magdalena
Majcher zabiera nas do świata z którego istnienia, nie do końca zdajemy sobie
sprawę. Wiemy, że istnieją adopcje, ale tak naprawdę ile znacie osób, które
adoptowały dziecko? Jakbym nie wytężała myśli, to nie znam nikogo, adopcja kojarzy
mi się z przysposobieniem malucha, niemowlaka(ten wątek też jest w książce),
ale adopcja dziewięciolatka z takimi problemami? Ewelina i Adrian to dorośli
ludzie, którzy swoje przeżyli, dzięki miłości do siebie, mogą obdarzyć tym
uczuciem skrzywdzone dziecko, chociaż chłopiec zamiast umierać z wdzięczności
pokazuje rogi, wcale nie z przekory, bo życie po prostu pokazało mu, że nic nie
jest na zawsze.
Pochłonęłam
tę powieść jednym tchem, bardzo ją przeżywałam, nie mogłam się oderwać. Bardzo
jestem ciekawa co Magdalena Majcher szykuje na letnią porę. Czy znowu będę
zarywać noc?
Mam na uwadze książki p. Majcher. Jestem ciekawa przedstawienia zespołu FAS oraz adopcji większego już dziecka.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci całą serię
UsuńBardzo kusi mnie ta seria i juz czeka w kolejce! Myślę, że też następnego dnia mogę pójść do pracy niewyspana!
OdpowiedzUsuńdla niektórych książek warto zarwać noc
Usuń