No to zaczęłam grudzień z przytupem i w nader nieoczywisty sposób. Rzadko sięgam po fantastykę, ale o książce Dwór cierni i róż słyszałam sporo, aż w pracy miałam kilka osób, które się bardzo zachwycały i zamówiłam sobie dwa tomy. Dwa, ponieważ uczę się na błędach i uznałam, że nie kupię całej serii, a z drugiej strony uznałam, że jak książka mnie wciągnie tak jak wszyscy obiecywali, to może będę chciała od razu sięgnąć po dalszy ciąg. Przeleżała ta książka u mnie ponad miesiąc, aż w końcu wybierałam się na saunę i uznałam, że może to będzie spoko książka na grzanie kości starszej pani. Okazało się, że to był dobry wybór, ale czy aż tak rewelacyjny?