Jest uzasadnionym stwierdzenie, że miejsca najbliżej znamy najsłabiej, nie doceniamy ich piękna, zawsze odkładamy jakieś zwiedzanie, bo przecież lepiej pojechać gdzieś dalej. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Do Sanodmierza mam dwadzieścia kilometrów, a pierwszy raz byłam tam mając dziesięć lat – pewnie w okolicy wielkiej powodzi, później były szkolne wycieczki, wyjazdy ze znajomymi, miałam tam praktyki, a po lekturze Ziarna prawdy nigdy nie wejdę do podziemi, żeby zależało od tego moje życie. Nie słyszałam, że Sandomierz ma wśród swych mieszkańców pisarza Michała Śmielaka, przypadkiem w oko mi wpadła ta książka na Instagramie, oczywiście kupiłam, bo patriotyzm lokalny zobowiązuje, chociaż umówmy się, my w Galicji pobłażliwie zerkamy na parasoli, może to stolica naszej diecezji, ale wiecie…