Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale każdy kto ich nie ma ten wie, że ich brak nie oznacza szczęścia. Wiadomo, każdy woli płakać w mercedesie niż na przystanku. Zwłaszcza, że infrastruktura w Polsce nie sprzyja wysiadywaniu na przystankach. Ponieważ jestem fanką romansów, ba raz na jakiś czas musze jakiś przeczytać bo inaczej jestem chora, to gdy zobaczyłam zapowiedź książki W pogoni za milionami, oczy mi się zaświeciły, w końcu uznałam, że będzie to książka po którą sięgnę gdy będę miała dosyć myślenia, dosyć głębszych tekstów. Powieść jest wznowieniem, poprzednio została wydania w podobnie kiczowatej okładce, chociaż ta aktualna jest jednak zdecydowanie w lepszym stylu, poprzednia była szczytem szkarady. Z tą można bez wstydu jeździć, nawet i komunikacją.
Nora Garrel jest młodziutką, piękną i bogatą hrabianką. Zakochuje się z wzajemnością w młodym, przystojnym lekarzu – Lucjanie Darby, dziedziczy spadek po zmarłym ojcu i wydaje się, że nic nie stanie na drodze do jej szczęścia. A jednak… Odziedziczone miliony są powodem nieszczęść, które jak lawina spadają na Norę i jej ukochanego. Zmuszona do poślubienia hrabiego Noirville, w dniu ślubu traci męża i zostaje wdową. Nora nie wie, że przyczyną tych cierpień jest jej przyrodnia siostra, pragnąca za wszelką cenę odebrać jej cały majątek. Wspólnie ze swoim narzeczonym i jego bratem knuje intrygę za intrygą. Chciwość popycha złoczyńców do kolejnych zbrodni...
Młoda i bardzo urodziwa hrabianka dostaje spadek po zmarłym ojcu. Teraz jest nie tylko dobrze urodzona i piękna, ale także zamożna a wiadomo, ze wtedy niczego więcej nie trzeba. Na dodatek w miłości też wydaje się, że jej się wiedzie, jest z wzajemnością zakochana w lekarzu Lucjanie. Zakochani snują wizję szczęśliwego życia, jednak zamiast spodziewanego szczęścia pieniądze przynoszą tylko zgryzotę. Biedna Nora musi poślubić hrabiego, bo jakżeby inaczej, ale nawet ślub nie jest gwarancją szczęścia i stabilizacji. Ktoś może sądzić, że siła złego, na jednego, jednak na Norę nie uwziął się los, ale zawistni ludzie, łasi na majątek, którzy nie cofną się przed niczym, by przejąć fortunę, czy coś jest w stanie zatrzymać spiralę tego zła?
Xavier de Montepin jest dla mnie autorem nowym, nie czytałam żadnych powieści jego autorstwa. Moja Mama też nie kojarzyła, a swego czasu, gdy pracowała to sporo podobnych okładek gościło u nas w domu Ta książka sięga do tradycji romansów, bardzo specyficznego gatunku, one mają oddać klimat arystokracji. Rozczaruje się ten co będzie szukał w tej książce realizmu, ale czy czasami nie chcemy takich bajek? Mamy pięknych, młodych i bogatych, których jednak spotkają dramaty, to i taka okazja dla nas, żeby przypomnieć sobie, że majątek nie gwarantuje szczęścia i powodzenia.
Takie książki trzeba lubić. Moim zdaniem nadają się, nie na urlop, ale właśnie na taki czas, gdy mamy dosyć wszystkiego i chcemy odpocząć, nie myśleć, tylko zająć się jakimiś fikcyjnymi tragediami. Styl autora specyficzny, ale typowy dla takich romansów, dlatego jeśli lubicie Dianę Palmer chociażby to będzie to książka dla Was.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Hmm nie lubię romansów ale pierwsze zdanie tej recenzji to prawda, dlatego kusi mnie żeby przeczytać. Myślisz, że mi się spodoba?
OdpowiedzUsuń