S@motność w sieci była książką której lekturę pamiętam z wielu względów. Po pierwsze pamiętam jak szukałam jej w księgarniach i nakład się rozszedł. Później dostałam ją w prezencie i w tamtym czasie to było WOW. Po pierwsze odkrywałam internet, po drugie, w czasach, gdy rówieśnicy byli troglodytami, to facet jak Jakub wydawał się marzeniem. Sądzę, że wiele dziewczyn czytało książkę i marzyło, że za dziesięć lat będzie z takim Jakubem. Dziś, albo czekamy, albo uświadomiły sobie, że takich ludzi nie ma, że tak kobieca jest tylko kobieta i nie ma co oczekiwać od facetów cudó. Film był tragiczny, cieszy mnie to, że autor ma tego świadomość, wprawdzie w książce przeczytamy, że muzyka była świetna - nie pamiętam, bo tak kiepski był film.
Kontynuacja „Samotności w Sieci”, książki-fenomenu.
Główni bohaterowie „Końca samotności” to nowe pokolenie. Kuba i Nadia również poznali się dzięki Internetowi, ale… w klasztorze. Ich związek jest całkowitym przeciwieństwem chłodnej relacji łączącej rodziców Kuby.
Wszystkie postaci niespodziewanie połączy jedna książka, a historia Nadii i Jakuba nabierze niespodziewanego, wręcz kryminalnego tempa.
Minęło ponad dwadzieścia lat, gdy Ona zostawiła Jakuba, dlaczego? Nie wiadomo i z tej książki się nie dowiecie. Jej syn jest po dwudziestce, idzie w Wigilię do dziewczyny z którą od pewnego czasu się spotyka, tam ich miłość jest skonsumowana i rozpoczyna się płomienny związek, a my obserwując jak cudownym facetem jest Jakub, jak wspaniałą osobą jest Nadia, obserwujemy też rodziców Jakuba, matkę która smęci i co roku w rocznicę owej nocy w Paryżu pali i pije whiskey i rozpamiętuje Jakuba i myśli o swoim poprawnym, acz nieszczęśliwym małżeństwie. Przez rok obserwujemy bohaterów, mamy jak to u Wiśniewskiego, retrospekcje i dygresje po kilkanaście stron. O czym jest ta książka? Nie wiem. Nie są to dalsze losy bohaterów, bardziej sequel, luźno związany i o niczym.
Ta powieść nic nie wyjaśnia, autor snuje zagmatwaną opowieść o ludziach żyjących w wielkim mieście i zarabiających miesięcznie po kilkadziesiąt tysięcy, złotych i euro, będących omnibusami. Postać Nadii jest tak nierealistycznie skonstruowana, że bardziej się nie da, biegle mówi w pięciu językach, zarabia fortunę studiując, jeździ po egzotycznych krajach pomagając w sierocińcach i interesuje się wszystkim i prawie na wszystkim się zna. To ona odkrywa, że Ona z książki to matka Jakuba i konsekwentnie śledzi tę historię(ilość przypadków równa kumulacji w totka), a ten wątek został wtrącony po to, by autor mógł napisać jak cudowną powieścią była pierwsza część, jak ludzie zachwycali się nią bez względu na wiek. Serio???? To było takie słabe. Nie wierzyłam w to co widzę. Wątek zaś Kuby i Nadii jest tak źle poprowadzony, że nie wiem gdzie podział się autor który potrafił wzruszać historią miłosną. Tutaj mamy chłopaka, który widuje się z jakąś dziewczyną, później idzie do niej w Wigilię i idą do łóżka. I bach jest wielka miłość, okraszoną słabo napisanymi scenami erotycznymi i dialogami jak z paradokumentu. Niby czytało mi się to szybko, ale nie zmieniło to mojego życia, ani nie wzruszyło.
Aha! Co mnie wkurzyło, autor pobawił się w komentowanie polityki, są demonstracje, Polska to ciemnogród, w którym lesbijki nie mogą się pobrać, a Paweł Domagała śpiewa piosenki nawołujące do konformizmu. Nie wiem czy wcześniej były podobne komentarze ale tutaj mamy bohaterkę która nakłada koszulki na pomniki z napisem Konstytucja ale gościa w takiej koszulce pyta czy według niego sama przypinka coś zmieni i mamy nawoływanie do chodzenia na demonstracje i wyrażania oburzenia. Owszem lokuje to książkę w konkretnym czasie, ale pasuje jak pięść do nosa i nie wnosi nic. Widzę, że postanowienie by z autorem przygody nie kontynuować, podjęte po lekturze Na fejsie z moim synem było słuszne i trzeba było się go trzymac.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie czytałam pierwszego tomu. Twoja recenzja jego kontynuacji raczej zniechęca do poznawania twórczości tego autora, wiec na razie nie zamierzam czytać tej tego cyklu.
OdpowiedzUsuńMiałam przeczytać. Odpuszczę bo szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję.
Pozdrawiam serdecznie.