W nowym roku postanowiłam sobie, że będę sięgała po gatunki, które czytam rzadziej. Z moich obserwacji wynika, że najmniej czytałam fantastyki, a w oczy wpadła mi dodatkowo książki z Wydawnictwa, które znam stosunkowo od niedawna, a już zdążyło mnie zauroczyć kilkoma książkami. Agnieszka Markowska debiutuje tą powieścią i chociaż czytając notkę biograficzną, ciężko było mi znaleźć punkty styczne, to jednak przypomniałam, że w czytanych książkach najważniejsza jest historia. Okładka wpada w oko, a tytuł obiecuje tajemnicze krainy naprawdę magiczne przygody.
Sarune jest młodą, obiecującą akolitką w służbie Pana Światła. Gorliwie przestrzega zasad zakonu i przyjmuje Insomnium, specyfik blokujący sny. Podobnie jak większość mieszkańców wioski, robi to, aby oczyścić się z grzechu i zapewnić sobie ochronę przed sługami bogini ciemności – Tkaczami Nocy.Choć Sarune stara się postępować właściwie, nie każda decyzja jest prosta. Przyjaźń z pół-Tkaczką Rhianną budzi zastrzeżenia przełożonej zakonu, a uczucia żywione do inkwizytora Anselma utrudniają dochowanie czystości.Gdy do osady przybywa arcykapłanka Enklawy Słońca, marzenie Sarune, aby dołączyć do tamtejszej świty, okazuje się bliższe spełnienia niż kiedykolwiek. Sprawy jednak mocno się komplikują, kiedy na drodze dziewczyny staje charyzmatyczny Tkacz Nocy, który ma jej wiele do powiedzenia.Lecz czy istocie zrodzonej z mroku można zaufać?
Przenosimy się do innego świata, gdzie Sarune stawia pierwsze kroki na drodze kultu Pana Światła, marzyła o tej służbie, wierzy w te nauki i ma duże ambicje. Jednak już na początku zwierza nam się(narracja jest pierwszoosobowa) ze swoich słabości. Sarune ma przyjaciółkę, która ma dużo za uszami, dodatkowo pomiędzy nią, a inkwizytorem, który od czasu do czasu nawiedza zgromadzenie, jest coś co pomiędzy nimi nie ma prawa w tym świecie zaistnieć. A to dopiero początek, nie polepsza sytuacji, że niespodziewanie do klasztoru przybywa Najwyższa i przełożona też decyduje się kryć pewne tajemnice.
Widać w tej powieści debiut, autorka ma pomysł, nie powiem – epicki, ale ma trochę problemu z panowaniem nad bohaterami, zwłaszcza nad opisami, czasami jest trochę za dużo patosu, za dużo opisów, za dużo słów, trochę za dużo schematów. Ewidentnie jest to młodzieżowa powieść i raczej dla kogoś, kto – tak jak ja – dopiero raczkuje w tym gatunku, zakładam, że czytelnik obeznany w gatunku będzie mniej usatysfakcjonowany.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że ja książką jestem rozczarowana i , że żałuję czasu poświęconego na lekturę. Zasadniczo zżyłam się z bohaterami, zwłaszcza, że postać Tkacza jest naprawdę ciekawie napisana i zapada w serce. Może, gdyby na rzecz późniejszej akcji autorka zrezygnowała z początkowej dłużyzny byłabym nieco bardziej usatysfakcjonowana i miałabym po prostu mniejszy niedosyt. Jestem ciekawa jak proza Agnieszki Markowskiej będzie się rozwijać, jak będzie ewoluował jej styl. Na pewno będę miała to nazwisko na uwadze. Ciekawa pozycja na początek przygody z nowym gatunku w tym roku. Fajny pomysł, ten motyw snów zawsze jest chwytliwy, dodatkowo wątek uzależnienia i zakazanego uczucia, to wiadomo super sprawa. Będę polecać tę książkę, żeby chociaż sprawdzić czy w takiej lżejszej formie fantastyka będzie dla nich zjadliwa, a może w ten sposób odkryje ktoś nowe literackie światy.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Mam już tę książkę, ale nie miałam okazji zagłębić się bardziej w jej treść. Po twojej recenzji wnioskuję, że jest to obiecująca autorka.
OdpowiedzUsuń