Dla Lizy i Jacka Sutherlandów życie było łaskawe. W ciągu 18 lat małżeństwa stworzyli ciepły, szczęśliwy dom z piątką dzieci, ich kancelaria prawnicza świetnie prosperuje. Jest radosny poranek Bożego Narodzenia, dzieci cieszą się z prezentów od Mikołaja, nic nie zapowiada tragedii. I oto Jack, który na chwilę opuszcza dom, ginie w tragicznych okolicznościach. Liz zostaje sama, załamana, z piątką zdruzgotanych nieszczęściem dzieci. Czy znajdzie w sobie dość siły, by podołać wszystkim obowiązkom, jakie na nią spadły? Tym bardziej, że los nie szczędzi jej kolejnych ciosów.
To druga książka jaką dziś przeczytałam. Ale do
opisania pierwszej, skończonej chwilę po północy nie mam teraz weny. Ogólnie
układanie wrażeń z biografii Elżbiety II sprawiło, że nie mogłam usnąć do trzeciej,
więc ranek przywitałam z lekką powieścią. Dawno nie czytałam niczego Daniel
Steel, a przecież ja lubię romanse. Wprawdzie był czas, gdy przybrałam barwy
wojenne i wojowałam z Mamą czytającą Steel, ale dojrzałam, przestałam walczyć z
ludźmi dlatego, że czytają jakiegoś autora, bądź właśnie nie czytałam. Sama
sięgnęłam po jej powieści i doceniłam jej walory. Uważam, że raz na jakiś czas
trzeba sięgnąć po jej książki, żeby się odprężyć przy lekkiej lekturze, uwierzyć w tryumf dobra, powzruszać się. Chociaż
jednak odradzałabym Panom, mogą nie docenić ; ]
Zaczyna się słodko. Mamy
małżeństwo. Dwójka prawników Liz i Jack,
prowadzą z sukcesem swoją kancelarię, dochowali się pięciorga dzieci, wprawdzie
jedno jest trochę opóźnione w rozwoju, ale miłością umieją sobie z tym radzić. Ich
życie jest idealne, słodkie jak kartka świąteczna. Możemy im zazdrościć. Mają pieniądze,
mają miłość, satysfakcję z pracy, cudowną rodzinę. Niestety… w świąteczny ranek
Jack zostaje zastrzelony. Liz musi odzyskać równowagę po stracie ukochanego
męża który był jej wsparciem, musi trzymać się jakoś, podtrzymywać rodzinę i
kancelarię. A samo utrzymanie w ryzach piątki dzieci wydaje się awykonalnym.
Oczywiście fabuła jest przewidywalna,
czytelniczka wie, że kwestią czasu jest pojawienie się jakiegoś Pana, który
będzie chciał skraść serce Wdowy. Pytanie kto, kiedy i czy będzie to tak po
prostu, czy będą perturbacje.
Owszem prosta fabuła, jak
konstrukcja cepa, ale jak mniemam pod pozorem tej prostoty kryje się trudna
tematyka. Problem żałoby, prób powrotu do normalności, układania sobie nowego
życia, tego jak wiele matka ma poświecić dla swych dzieci, i kiedy nadchodzi
moment że dzieci powinny zaakceptować że matka jest również kobietą.
Podoba mi się kandydat do serca
Liz, sprawia wrażenie pełnego ciepła, aczkolwiek zranionego faceta. Nie wiem,
jak Wy, ale ja im kibicowałam. I oczy mi się pociły pod koniec : )
Muszę częściej sięgać po powieści
Daniel Stell, są to poruszające historie, w sam raz dla kobiet w dołku, czy na gorszy dzień, pozwalają
zapomnieć o problemach, skupić się na lekturze i na dylematach bohaterów. Nie
wykluczam iż jutro wybiorę się do biblioteki w celu upolowania jakichś jej
książek. Aczkolwiek biorąc pod uwagę hałdy domowych… muszę nieźle to
przemyśleć.
Warto się przekonać do Danielle
Steel, może nie w ilościach hurtowych jedna za drugą, ale raz na miesiąc, raz
na jakiś czas jest świetną odskocznią Ta książka też taka jest. Pełna ciepła,
dobrych przeżyć, optymistycznego przesłania. Naprawdę warto ją przeczytać. Nie mogę Wam zagwarantować, że też się wzruszycie, ale istnieje spore prawdopodobieństwo.
Książka ta to dobre czytadło, czyta się szybko i przyjemnie : ) i docenia się bardziej to co się ma.
W pewnym sensie.
Nie wojuje z romansami ani tym bardziej z czytelniczkami romansów, ale mnie średnio po drodze z tym gatunkiem. Zazwyczaj bohaterowie mnie irytują swoim niezdecydowaniem i wymyślaniem problemów, więc zamiast się relaksować zaczynam się denerwować :P Ale pd czasu do czasu czytam o miłości :)
OdpowiedzUsuńJa tam nie przepadam za Danielle Steel, w ogóle do romansów podchodzę jak pies do jeża. Podobnie jak Dosiak denerwuje mnie niezdecydowanie, czy czasami wręcz głupota bohaterów i wyjątkowo irytujące postacie kobiece. Ale czasami pojawi się książka, która mnie zainteresuje i z reguły jest to strzał w 10:)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś chyba ze dwie, trzy książki tej autorki, ale nie pamiętam nic a nic z fabuły tych powieści. W tej, którą recenzujesz, przyznajesz, że fabuła jest przewidywalna i prosta, jak konstrukcja cepa, a ja wolę być zaskakiwana :)
OdpowiedzUsuńAkurat doskonale Cię rozumiem, dla mnie element zaskoczenia jest bardzo ważny, ale w przypadku tego typu powieści rezygnuję z niego ;)
UsuńCzytałam 2 i 1/2 książki tej autorki. Jest tak przewidywalna że nie mogłam doczytać tej 3. Z góry wiadomo że po perypetiach bedzie happy end. Ale moje koleżanki zaczytywały się tą twórczością.
OdpowiedzUsuńBo zadziwiająco wiele osób się zaczytuje, ja hurtowo nie łykam tych książek, ale od czasu, do czasu
UsuńDaniele Steel znam tylko z jednej książki i kilku ekranizacji jej książek i tak już pozostanie. Niestety brak mi czasu na czytanie książek o amerykańskich kopciuszkach.)
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczytywałam się jej książkami, teraz jakoś mi przeszło, ale i tak bardzo miło je wspominam :)
OdpowiedzUsuńJa już bardzo dawno nie sięgałam po nic Steel. Kiedyż podbierałam mamie, potem mnie znudziły i schematy i język jakim posługuje się autorka. Mam kilka jej książek w domu, ale może coś nowego by mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńKurcze, a ja się jakoś nie mogę przekonać do książek tej autorki. Hmmm... może zrobię jeszcze jedno podejście :)
OdpowiedzUsuń