Film opowiada historię Raja (Abhishek Bachchan), młodego mężczyzny, który chce żyć po swojemu oraz Namraty (Aishwarya Rai), upartej kobiety, która ma znaleźć dla niego żonę. dzięki swej pomysłowości, a także przy pomocy swojego małego przyjaciela Adiego, Raj torpeduje wszystkie plany Namraty, by ostatecznie zorientować się, że to we własnej swatce się zakochał. Jednakże przeszłość Namraty daje o sobie znać i komplikuje sytuację...
Chwilowo mam okres zniechęcenia
serialowego, żaden film z „Zachodu” nie może mnie natchnąć, obejrzałam chyba
wszystkie dobre kostiumowe filmy, te które mam już po kilka razy, a „Władcę
Pierścieni” dyżurny film używany jako tło do układania puzzli i robótek
ręcznych, leciał w całości już z pięć razy(a dopiero połowa lutego).
Postanowiłam przeto wrócić do Bollywoodu. Dzięki uprzejmości wdawców prasy,
swego czasu weszłam w posiadanie zacnego zbioru filmów z lektorem, które
wybornie nadają się do oglądania przy haftowaniu.
Dodatkowo na forum
KsiążkowychManiaków wypłynął temat Bolly. Więc zdjęłam z półki film, którego dawno nie
oglądałam. Tamborek w dłoń i oglądamy.
Historia jest banalna. Oto Hindus
na emigracji, cudowny błękitny ptak, który nie hańbi się domową pracą, jest mu
dobrze przy Mamusi, która ugotuje, pocieszy i zapewni byt. Ale kuzynka wychodzi
za mąż, wypadałoby odwiedzić Indie. Tylko Raj(w tej roli Abhishek
Bachchan) nie chce jechac bo wuj zacznie go
swatać. Ale kuzynka podstępem ściąga młodziana do Indii. Aby zdobyć bilet Raj bajeruje na lotnisku
piękną nieznajomą i już gna do Azji, aby pomóc siostrze, nieświadomy, że ta go
oszukała.
Piękna nieznajoma okazuje się być
przyjaciółką Panny Młodej. Namrata( odgrywa ją Miss Świata z 1994 roku
Aishwarya Rai, obecnie żona Abhisheka) początkowo boczy się na Raja który tak
niecnie ją oszukał, ale zostaje jego swatką, bo wuj Raja uparł się aby go
ożenić. Jednak Raj wciąż nie jest
przekonany do tego pomysłu, więc odstrasza kobiety jak tylko może. Najpierw z
powodu niechęci do ożenku, później – dlatego, że zakochał się Namracie.
Niestety okazuje się, że Namrata ma synka, a jej mąż opuścił ją siedem lat
temu. Dla nas europejczyków to żaden problem. Jednak widać, że dla hindusów to
problem. Namrata nie nosi wdowich szat, nie ma męża, nie jest panną, ale jest
wyjęta z obiegu. Dobra żona ma czekać na swojego męża. Czekać i tłumaczyć małemu
synkowi, gdzie jest jego tatuś i dlaczego nie broni go przed dokuczającymi
kolegami ze szkoły. Tą lukę próbuje zapełnić Raj.
Jego zapędy matrymonialne zostają
przygaszone, gdy dowiaduje się, że Namrata formalnie jest mężatką, postanawia
po prostu być przyjacielem i kumplem jej synka. Jednak miał pecha i naisał do
Namraty list w którym wyznaje bolączki swego serca. Namrata znajduje ten list i
co oczywiste uważa, że Raj wykorzystał jej synka by się do niej zbliżyć. A to
wkurzy każdą kobietę.
Mamy więc komplikacji. Ale to
pikuś w porównaniu z tym co nadejdzie. Oczywiście każdy się domyśla, ale będę
udawała, że jednak nie i pozostawię Was w niewiedzy.
To dosyć przeciętny film. Na
pewno daleko mu do najlepszych produkcji Indyjskich, które miałam okazję
widzieć. Niestety uważam, że to nie tyle wina fabuły co drewnianej do bólu
Aishwarya`i, która bezdyskusyjnie jest piękną kobietą, ale niestety aktorko
stoi na bardzo niskim poziomie. Widziałam ją w kilku filmach, gra wciąż tym
samym zestawem min, które często są jakby przerysowane.
Sama fabuła jest
nieskomplikowana, ale interesująca, porusza ciekawy problem, mianowicie
traktowania kobiet w pewnych kręgach kulturowych, co zostaje głośno
wypowiedziane przez Namratę. Nie ma co się łudzić, że ten film zmieni sytuację
kobiet, ale pewne problemy nakreśli(tak jak film Baabul, poruszał problematykę
wdów w Indiach) .
Piosenek nie ma za wiele, ale i
żadna jakoś bardzo w ucho nie wpada, soundrack nie zagości w moim Winampie.
Jak dla mnie film bardzo
przeciętny, historia z potencjałem, nieco zmarnowanym. Ale na leniwą sobotę z
tamborkiem. Może być. Na wieczór mam w planach kolejny film bolly, mam nadzieję
że lepszy : )
Mam na swoim koncie sporo pooglądanych bollywoodów. Jak wszędzie są lepsze i gorsze. Oni po prostu mają taki sposób kręcenia filmów, że albo się ich lubi albo nie ;))
OdpowiedzUsuńNo nie do końca się zgadzam z tym stwierdzeniem. Lubię Bolly, ale ten film średnio przypadł mi do gustu. I nawet film, nie uważam, że jest beznadziejny, po prostu zawiodlam się.
UsuńNie był to film który zapadł na długo w mojej pamięci chuć kino bollywood nierzadko już pozytywnie mnie zaskoczyło, zwłaszcza przy okazji seansu "Czasem słońce, czasem deszcz", "Gdyby jutro nie było" czy "Fanaa"
OdpowiedzUsuńO wymienione przez Ciebie filmy również bardzo dobrze wspominam :)
UsuńNie jestem i nigdy nie byłam fanką bollywoodzkiego kina. Sąsiadka ma ogrooooomną kolekcję płyt dvd z tego typu obrazami i kilkakrotnie (no 2 przyznam się:)) próbowałam sie przekonać (pamiętam, że na pewno oglądałam Czasem słońce...), ale nie wyszło mi.
OdpowiedzUsuńCzasem Słońce czasem deszcz, mimo że wiele osób zaczynało od niego swoją boplly-przygodę nie jest dobrym filmem na debiut. Żeby właściwie przyjąć K3G(bo i tak na ten film się mówi) trzeba się dobrze orientować w indyjskiej tradycji i kulturze, bo bez tego ten film będzie ociekającym złotem chłamem, ot takim patrzydełkiem. Mi ktoś kiedyś opowiedział o co chodzi o w tym filmie, Jeżu kolczasty, jakiej ten film wówczas nabrał głębi :)
UsuńNo i jest dla mnie ociekającym...etc:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńFanką bolly nie jestem, ale kilka filmów widziałam. Niestety nie pamiętam ani tytułów, ani fabuł. Może kiedyś jeszcze spróbuję się z jakimś dziełem zaprzyjaźnić :)
OdpowiedzUsuńJak coś polecam Nigdy nie mów żegnaj, albo Gdyby jutra nie było :)
Usuń