W sennym, prowincjonalnym miasteczku umiera w pozornie naturalny sposób dziedziczka nadzwyczajnej fortuny. Pogrobowy list od zmarłej zawierający pewne niejasne podejrzenia sprowadza na miejsce Herkulesa Poirota. Okazuje się, że pannę Emilie Arundell otaczało całkiem spore grono ludzi dybiących na jej życie.
Agatowa obsesja trwa. Wybierając
się do Lublina postanowiłam dla odmiany zabrać książkę małą i poręczną(i dobrze
bo jednak coś kupiłam i chyba taczki bym musiała wynająć). Z półki zdjęłam
kolejną książkę z Herkulesem Poirotem. Kupiłam ją ongiś za namową Cat Rock, która
gorąco zachwalała. Kupiłam tą książkę w tym samym czasie co „Zbrodnię na
festynie”. Obie musiały kilka miesięcy poczekać. Miałam obiecane mocne wrażenia. Nieco mnie to
martwiło, bo zwykle te wielkie nadzieje są zawodzone. Ale w przypadku Agaty
naprawdę ciężko o taki wypadek.
Tym razem przenosimy się do
domostwa starej panny. Panna Emilia jest zamożną kobietą, która mieszka w
staroświeckim domu tylko ze służbą, panną do towarzystwa i psem Bobem. Emilia
ma krewnych, dzieci swojego rodzeństwa, które nieustannie, mniej lub bardziej
jawnie dybią na jej pieniądze. Starsza pani jest jednak nieustępliwa. Dostaną
pieniądze, ale po jej śmierci. Co więc skłania staruszkę do zmiany testamentu i
zapisania całego majątku swojej damie do towarzystwa? Czy kryje się za tym
jakaś zbrodnia? Gdy Emilia umiera, jej zgon uznany jest za śmierć naturalną,
ale to dopiero początek historii.
Herkules Poirot podczas porannego
przeglądu korespondencji trafia na niepozorny list, który jednak wzbudza w nim
zainteresowanie, czego zupełnie nie rozumie jego wierny druh Hastings. Okazuje
się, że Emilia napisała do detektywa list w którym zwierzyła mu się z
niepokojów, ale treść listu to z pozoru majaki bredzącego w gorączce. Ale
jajogłowy Belg dostrzega fragmenty, które go zaintrygowały. Pakuje Hastingsa w
auto i ruszają na poszukiwanie zbrodni. Okazuje się że trafili kulą w płot, bo
na miejscu dowiadują się iż Emilia zmarła śmiercią naturalną. Ale Herkules
Poirot tak łatwo się nie poddaje!
Były książki które trzymały mnie
w większym napięciu, ostrzegam lojalnie, ale nie mogę rzec iż na „Niemym
świadku” się wynudziłam. To jest jedna z tych książek w której nie miałam
pojęcia o tożsamości mordercy. Zielonego. Spekulowałam, myślałam, ale żaden
scenariusz nie wydawał mi się przekonywujący. Ten kto miał motyw, miał alibi.
Dlatego zakończenie okrutnie mnie zaskoczyło.
Książka jest na bardzo równym,
dobrym poziomie. Napięcie jest budowane
systematycznie i logicznie. To jest bardzo ciekawa historia z Herkulesem w
wielu rolach i sympatycznym psem. Bardzo mile wspominam chwile poświęcone na
zapadanie się w powieść. Cieszę się, że uległam namową Cat i ją nabyłam(tzn.
książkę, nie Cat Rock of kors).
Bez wahania polecam „Niemego
świadka”, chociaż spodziewałam się chyba większego wstrząsu przy końcu, ale to
dlatego że nastawiałam się na arcydzieło, a ta powieść nie trafia na tą półkę
jednak. Mimo wszystko. Chociaż powtarzam uparcie, że to zacna książka i
zagwarantuje Wam dobrze spędzony czas.
Zgadzam się świetna książka. Widzę, że wena Ci wróciła, bardzo się cieszę. Czy Tobie też blogspot dzisiaj świruje i nie zapisuje niektórych komentarzy?
OdpowiedzUsuńMam za sobą tylko jedną książkę tej autorki. Myślę nad następnymi. Ale przeraża mnie fakt, ze wydała ich tak wiele!
OdpowiedzUsuńO tak, płodna to Ona była. Ja po Herkulesie wezmę się za Miss Marple, ale muszę finansowo odpocząć po kompletowaniu Herkulesa :D
UsuńTeż tak nie raz mam, że ktoś poleca mi jakąś książkę, ja się nastawiam na niewiadomoco a okazuje się, że książką owszem, bardziej lub mniej dobra, ale tego szału nie czuję ;) Każdy zachwyca się czymś innym i dobrze, bo inaczej strasznie nudno by było. Mym skromnym zdaniem to jedna z bardziej smerfastycznych książek z Herkulesem :D A w ogóle to ostatnio się zastanawiałam od kogo przejęłam słowo smerfastycznie i wyszło mi, że od Ciebie :D Ogóle to cieszę się, że nie rozczarowała Cię ta książka zupełnie :)
OdpowiedzUsuńSmerfastyczne rzeczy rządzą :D
UsuńNo nastawiłam się na za wiele i to moja wina, ale i tak książka wypadła bardzo dobrze, więc dziękuję łan mor tajm.
Oj będę musiała przeczytać - uwielbiam Christie!
OdpowiedzUsuńU mnie na półce czekają dwie książki o tej autorce. Jedna to autobiografia, a druga to książka poświęcona nieznanym przypisom i jej prywatnym notatkom :-)
OdpowiedzUsuńBiografia też na mnie czeka, więc drugiej zazdroszczę :D
UsuńUwielbiam A. Christie. Jej ksiazki moge po prostu czytac non stop i nigdy mi sie nie znudza :) mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńOj postarała się Ona, żebyśmy mieli co czytać :D
Usuń