Oj, minęło sporo czasu od podsumowania na tym blogu. Początek stycznia to był odpoczynek po Sylwestrze i dużo pracy, więc uznałam, że podsumowanie na YT wystarczy. Właściwie nie wiem czy nie zrezygnuję z podsumowań. Chociaż przecież nie na rzecz YT bo ciągle myślę czy się nie wymiksować z vlogosfery. Nie umiem kręcić filmików, jestem nudna jak flaki z olejem, a i mam niewiele czasu na nagrywanie, bo... praca i moja ukochana pora roku, może i nastrajają mnie na czytanie, ale już z czasem na pisanie gorzej. A jeszcze na dwa tygodnie wkręciłam się w Australian Open(mój biedny Grześ). Kocham śnieg, mrozy i zaspy, zdecydowanie bardziej niż te paskudne upały, które sprawiają, że człowiek jest mokry jakby wpadł do fontanny i śmierdzący, jakby wpadł do szamba. Brr. Niech żyją ciągłe mroki, już niestety widać, że dzień się wydłuża : /
Pisząc to podsumowanie, jedyne o czym myślę, to o tym ile mam pracy i że pora zrobić sobie kawkę i popracować. Jednak czytam, nadal czytam, trochę mniej niż bym chciała, ale trochę więcej niż przeciętny Polak. Dziś w poczekalni poczytałam pół książki niemalże, książka niestety źle rokuje na cały nowy miesiąc, ale może to złe miłego początki, że tak sparafrazuję.
Jeśli mogę wierzyć mym notatkom, w styczniu przeczytałam
dziewiętnaście książek, o łącznej objętości
8 332 stron. Sądzę, że to nieco zawyżone dane, bo wszędzie jest podana zawyżona liczba stron powieści
Londyn będącej częścią wyzwania
podaj cegłę. W tym roku rozpoczęłam akcję odkopywania trupów z szafy i przeczytałam dwie powieści, które miałam dłużej niż rok. Były to
Małe cuda książka dosyć przeciętna i sztampowa, ale i tak nakręciłam o niej filmik i biografia Jane Austen:
Jane Austen i jej racjonalne romanse, która była jedną z lepszych książek w styczniu.
Czeka mnie ciężki wybór, aby móc w podsumowaniu zebrać TRZY najlepsze książki minionego miesiąca... naprawdę trudny wybór, ale zepnijmy się!! Po pierwsze:
Złota godzina za to, że przełamała marazm i pochłonęła mnie bez reszty. Zapraszam do poświęconego jej tekstu, nagrałam nawet filmik! Świetna!
Później, trochę Was oszukam, bo polecam obie
zwierzęce książki a więc
Boba i oczywiście
Był sobie pies, obie są cudownie ciepłe i krzepiące.
A tak trochę w kontrapunkcie to
Dobranoc Auschwitz,mocna poruszająca książka. Niedawno była rocznica wyzwolenia obozu, więc naprawdę wypadałoby!!
Z książek, może nie złych, ale takich, które mnie zawiodły, wymienić muszę
Amerykańską
sielankę bo spodziewałam się po niej czegoś więcej. I tyle. Każda inna książka wsadzona w tym miejscu tego podsumowania byłaby przejawem mojej niesprawiedliwości. Ot co.
Jutro chyba wrzucę Wam stosik, chyba, że zdążę coś przeczytać i oby zmieniło się moje nastawienie do tej książki. A doszły do mnie książki po prostu cudowne!! Tylko kiedy czytać?
Ciekawi jak wyglądał mój styczeń?
Zapraszam : )
Wiem, że mało mnie na blogach. Z czasem na pisanie naprawdę kiepsko, ale postanawiam się nadrobić. Dziękuję, że ciągle ze mną jesteście.
Poszukuję do kupienia książki Sarah Jio. Może ktoś ma?
OdpowiedzUsuńMi się nie chce robić podsumowań :P Ale chętnie czytam czyjeś :) 19 książek - liczba, jak zwykle, imponująca! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników :)
OdpowiedzUsuńMogę tylko pozazdrościć takiego obłędnego wyniku :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać "Był sobie pies", wygląda to na historię w sam raz dla mnie.
OdpowiedzUsuńU Ciebie piękne wyniki, jak zawsze!
8 tysiakow stronic no no. Mega. Jesli mowa o psach! Jest taka pozycja pt. Roza autor: Stanislaw Szpotanski, rok wyd.: 1931. Taka powiesc z mocnym zimowym akcentem, no i na poczontku motyw wlasnie psa. Oczywiscie lezy ta pozycja w sieci.
OdpowiedzUsuńAha! Twoje filmiki to kawal dobrego konkretu, no i absolutnie zaciekawiaja, czyli w tejze nudzie z pasjami jest to cos starannego, dociekliwego. Mnie to zawsze rozpasjonowuje pedantycznosc w twoim wydaniu. Ile tam jest tych emocji polekturzanych! Niezwykle.
OdpowiedzUsuń19 książek? Ja z moimi 7 się chowam...
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, że chcesz rezygnować z filmików, bo to trudne zajęcie chyba? Nogaś teraz ma takie ładne filmiki, Książka dnia, ale tam i kadry są, i fajnie jeździ po książce kamerą. Trudne zajęcie. Podziwiam Ciebie, że się na to decydujesz. Ja lubię pisać z rana, w szlafroku z oczami na zapałki i rozwianym kołdunem na łbie, więc pewnie filmiki by nie wyszły ładne. Czasami myślę, że Ci hakerzy podglądający nas przez kamerkę mieliby nudny widok u mnie, bo co może być ciekawego w niewyspanej blogerce na tle białej ściany. Wiec nie zakrywam kamerki. A niech tam.
OdpowiedzUsuńA wyniku gratuluję.
Do Kasi:
UsuńTy skończyłaś kursy szybkiego czytania, czy tak po prostu masz? 19 książek to ja przewalałam za młodu. Dzisiaj to jak skończę z 5 w miesiącu to jest dobrze. Skończę, bo zaczynam dużo więcej.
Do Izabeli:
Kołtunem chyba :)))
Kołdun to czarodziej po rosyjsku, stary chłop, nie dałby siedzieć Ci na głowie!
Mnie też sie najlepiej pisze zupełnie z rana po przebudzeniu. Piżamka, szlafrok, kapcie, ciepłe skarpety, kołtun skołtuniony. Dobrze mi się wtedy myśli i wali w klawisze.
Ja ostatnio więcej podczytuję, niż komentuję;)
OdpowiedzUsuń19 to imponujący wynik! Ja skończyłam na 10. Miałam w planach 'Amerykańską sielankę', ponieważ fabuła wydaje się bardzo ciekawa ale czytałam już kilka recenzji, które nie były jakoś mocno pochlebne i teraz się mocno waham co robić. O 'Złotej godzinie' jednak słyszałam sporo dobrego i na pewno się za nią zabiorę, w Twojej recenzji wypada rewelacyjnie!:D gratuluję wyniku
OdpowiedzUsuńpozdrawiam