Charlotte jest właścicielką eleganckiego salonu mody ślubnej w Birmingham. Wyszukiwanie niezwykłych sukien dla panien młodych to jej pasja. I dar. Ale gdy sama zostaje narzeczoną, nie potrafi znaleźć dla siebie sukni. Nie potrafi czy nie chce? A może rzecz w tym, że zamierza poślubić niewłaściwego mężczyznę?
Szukając odpowiedzi na te pytania, Charlotte nieoczekiwanie dla nie samej kupuje na aukcji charytatywnej stuletni zniszczony kufer. Wewnątrz znajduje suknię ślubną. Skąd się tam wzięła? Dla kogo została uszyta?
Charlotte próbuje zbadać historię sukni. Odnajduje kobiety z nią związane. A to nie pozostaje bez wpływu na jej życie. Emily w 1912 roku. Mary Grace w 1939. Hillary w 1968. I Charlotte w 2012. Cztery kobiety i jedna suknia. Historia każdej z nich mówi o miłości, wierze, odwadze. O zaufaniu i przeznaczeniu.
Przypadek rządzi światem. Gdybym
nie weszła do katolickiej księgarni szukając Myśliwskiego, pewnie nie
natknęłabym się na dwie dobre książki. Jedną przeczytałam tydzień temu. „Pan jest
z tobą dzielny wojowniku”, trafiła mi
prosto w duszę, zastanawiałam się, czy tak samo będzie z „Suknią ślubną” opis z
okładki był obiecujący, ale już recenzje na LC studziły emocje. Zaczęłam ją
więc czytać z kiełkującym przeziębieniem. Zagrzebana w bezpiecznym łóżku,
otulona ciepłem z termoforu. Chciałam się dać porwać dobrej opowieści.
Charlotte stoi u bram spełnienia
marzeń. Za dwa miesiące ma wyjść za mężczyznę swoich marzeń, wprawdzie od
zapoznania nie minęło wiele czasu i chwilami prędkość z jaką to wszystko się
dzieje zastanawia ją, to jednak kocha i jest po prostu szczęśliwa. Jej życie
zawodowe również układa się bardzo dobrze. Spełniła swoje marzenia również na niwie zawodowej, prowadzi salon z sukniami
ślubnymi. Bóg dał jej talent do odgadywania marzeń przyszłych panien młodych w dziedzinie
tej idealnej sukni. Podobno dla kobiet, a zwłaszcza dla kobiet mających wyjść
za mąż jest to sprawa priorytetowa. Tymczasem chociaż jej własny ślub już za
dwa miesiące Charlotte nie ma swojej sukni. Ba! Nawet niespecjalnie jej szuka.
Pewnego pogodnego dnia idzie do ogrodu otaczającego posiadłość należącą niegdyś
do Ludllowów, aby przemyśleć swoje życie. Chce wsłuchać się w głos Boga,
zamiast tego bierze udział w licytacji i za bagatela tysiąc dolarów kupuje
kufer z zaspawanym zamkiem. Gdy tajemnicza zawartość staje się jej własnością
komplikuje się jej życie, narzeczony dochodzi do wniosku, że jednak ślub za dwa
miesiące, to za szybko, nie jest gotowy… Na ironię, w kufrze jest bajeczna
suknia ślubna, magiczna z duszą. Suknia jest przepiękna, Charlotte zaczyna
drążyć i odkrywa, że suknia ma historię, wraz z historią suknie odkrywa siebie.
Nie wiem co Wam powiedzieć o tej
książce. Jest niespieszna, w stylu amerykańskiego niespiesznego filmu o wierze,
miłości, życiu. Z przenikającymi się różnymi historiami trzech panien młodych,
które nosiły tę suknię. Wydaje się że ta suknia wybiera sobie pannę młodą i
dokonując wyboru daje jej siłę, miłość i odwagę. Niekoniecznie szczęście, ale
siłę, aby znieść to co przyniesie życie.
Doskonale dobrano okładkę,
właśnie taka jest ta książka, pastelowa, spokojna, dla wielbicieli mocnych
wrażeń i nagłych zwrotów akcji niewskazanym jest sięganie po nią. Nie mogę
powiedzieć, że jest to romans, taki zwykły, on kocha ją, a ona jego nie i co
dalej. Wydaje mi się, że ta książka sięga dalej, opowiada o dojrzewaniu do
miłości, do związku.
Padały zarzuty jeśli chodzi o
tłumaczenie i redakcję. Faktycznie niektóre wyrazy zdawały się być niewłaściwie
dobrane, niektóre zdania chrzęściły w uszach, a nie porównywałam tłumaczenia do
oryginału. Moim zdaniem tłumacz mógł wykonać lepszą robotę. Postarać się nadać
zdaniom melodię a odstąpić od przekładu słowo w słowo. Tak mi się wydaje.
Nie jest to książka idealna, nie
jest to opowieść, którą MUSICIE przeczytać, ale gdy już wpadnie w wasze ręce i
będziecie obezwładnieni stresem i początkiem przeziębienia, na pewno nie
pożałujecie, że macie ją pod ręką.
Bardzo fajna, lektura z głębią. W
sam raz na jesienne popołudnie.
Kurcze nie zwróciłabym na nią uwagi, ale Twoja recenzja rozbudziła moją ciekawość
OdpowiedzUsuńmnie opis zaintrygował. Ciekawa byłam jak ta historia zostanie poprowadzona :) No i było nienajgorzej :D
UsuńCzasem mam ochotę na takie spokojne, leniwe wręcz historie, więc może kiedyś, choć priorytetem nie będzie. A czasem fakt, "przypadek rządzi światem".
OdpowiedzUsuńSkoro z głębią, to jestem jak najbardziej na tak :D Coś czuję, że to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTo jak bardzo fajna lektura, koniecznie poszukam i przeczytam. Bez twojej recenzji, patrząc na okładkę pomyślałabym, że to jakieś mdłe romansidło.
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie będę wypatrywać jej niecierpliwie w księgarniach, ale jeśli jakimś zrządzeniem losu będę mogła ją poznać to zapewne to zrobię :)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod Dominiką, nic dodać, nic ująć ;) Pozdrawiam ):
UsuńHmmm, jako że "na dniach" obchodzimy z mężem pierwszą rocznicę ślubu... to myślę, że taka książka będzie strzałem w dziesiątkę w najbliższym czasie:)
OdpowiedzUsuńTak też brzmi opis książki - wskazuje, że przyjemnie może się czytać, ale w pamięć nie zapadnie. Może kiedyś po nią sięgnę i się sama przekonam czy rzeczywiście tak jest :)
OdpowiedzUsuńOj, zainteresowałaś mnie bardzo, wydaje się mnie przyciągać, na tyle, że pewnie ją kupię ;) aż dziwne, bo raczej wcześniej nie przyciągnęla mojej uwagi.
OdpowiedzUsuńno to trzeba przeczytać:)
OdpowiedzUsuńzainteresowała mnie ta historia:)
Polecam gorąco:) na koniec się popłakałam
OdpowiedzUsuń