Sama wiara to zbyt mało, by zacząć nowe życie w cieniu wulkanu…
Niemniej jednak obawa, że za dwadzieścia lat bardziej się będzie żałowało tego, czego się nie zrobiło, niż rzeczy, których się dokonało, sprawia, że człowiek wierzy, iż może wszystko.
Oto opowieść Australijczyka sfrustrowanego wyścigiem szczurów, który porzuca pracę i wraz z żoną i dzieckiem przeprowadza się na Lipami, jedną z przepięknych Wysp Wichrów, położoną niedaleko Sycylii.
Zostawienie za sobą wszystkiego co znane i rozpoczęcie nowego życia na drugim końcu świata jest oczywiście niełatwe, ale okazuje się znacznie trudniejsze, niż można by sądzić.
Rok spędzony na uprawie oliwek i pomidorów, wśród lokalnej społeczności, blisko natury i z dala od zgiełku sprawia, że po powrocie do Australii Nino postanawia na stałe odmienić swoje życie.
Australijczyk w Italii jest opowieścią o spełnianiu marzeń i uczeniu się o tym, co w życiu naprawdę się liczy, od kogoś, kto zna jego sekrety.
Właściwie nie wiem co mnie
skusiło do przeczytania tej książki. Wielokrotnie zarzekałam się, że mówię
dosyć książkom o ucieczce ze starego życia na prowincję, lub/i do obcego kraju.
Ani nie jestem Italio-filką, ani nie nosze się z zamiarem ucieczki do Toskanii,
lub innego słonecznego rejonu Włoch.
Zapewne przemówiła do mnie okładka i opis. Uznajcie to za szczęśliwy zbieg
okoliczności. Przeprowadzki do innych krajów niż Hiszpania też są zabawne,
warte uwagi!
Odwiedziny u córki znajomego,
która kilka lat temu wybrała się na wycieczkę do Włoch, zakochała się i
zmieniła miejsce zamieszkania i styl życia. Z australijskiego na włoski. Ta
wizyta jaką składa tytułowy Australijczyk z małżonką, nie miała być przełomowa.
Bo dla jakiej przyczyny. Ale odpowiednio dobrane wyrazy sprawiają, że ziarno
pada na dobry grunt. Kto nie chciałby porzucić życia w jakimkolwiek kraju, na
rzecz spokojnego bytowania w Italii. Szafirowe morze, turkusowe niebo, pogodni
ludzie, inne życie. Raj! Oczywiście żona bohatera jest sceptyczna, ale gdy
zachodzi w ciąże okazuje się, że wyjazd do Włoch z antypodów nie jest takim
głupim pomysłem. Przeciwnie, jest to pomysł świetny!
Cieszę się, że się przełamałam, pomimo obietnic, że nie, że
już nigdy to jednak warto było przełamać
uprzedzenia. Dlaczego? Otóż ta książka w sumie nie odbiega od innych.
To opowieść o dorosłych,
ukształtowanych ludziach, którzy w przełomowym momencie swojego życia, gdy
spodziewają się dziecka, postanawiają na rok przeprowadzić się na małą włoską
wysepkę, tam taniej i spokojniej chcą wychowywać swojego synka, przez ten
najważniejszy, pierwszy rok jego życia. Oczywiście zmiana będzie ogromna. Styl
życia na wyspie, w Italii jest inny niż ten do którego przywykli. Trzeba się,
więc przestawić. Książka będzie obfitowała zarówno w filozoficzne przemyślenia o
życiu i śmierci, nad szklanką wina, jak i w zabawne sytuacje, które rozbawią
czytelnika do łez.
Co mi się w tej książce podobało,
to, to iż ta książka nie pokazuje przeprowadzki jako wielkiej wymarzonej
przygody w którą się skacze na główkę z wzajemną aprobatą i hura optymizmem.
Autor nie przekonuje nas na siłę, że taka sytuacja ma same plusy, że wystarczy
się spakować i wskoczyć w samolot. Bywa ciężko, bywa beznadziejnie.
Podobała mi się ta książka.
Bawiła mnie. Cieszę się, że kolejny raz się złamałam i wybrałam się w klimat
śródziemnomorski, gdy za oknem wichura i słota. Takie książki są idealne na
jesień i zimę. W tym roku też skompletuję sobie biblioteczkę na ponure dni. I
do tej będę wracała gdy będę chciała poczuć słone, morskie powietrze na twarzy
i odwiedzić starych, sympatycznych znajomych.
Polecam!!
Książka ma rzeczywiście bardzo ładną okładkę. Nigdy nie podobało mi się takie połączenie kolorystyczne, ale tutaj ma coś w sobie i po troszku pasuje do tytułu. Cieszę się, że w gruncie rzeczy książka Ci się spodobała. Może i motywów i schematów takich było wiele, ale skoro bawiła i poprawiła nieco nastrój to warto przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo zachęcająca. W taką pluchę po prostu aż krzyczy "przeczytaj mnie"
UsuńFabuła w kraju śródziemnomorskim? To coś, co zdecydowanie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńno to masz książkę idealną :D
UsuńByłam ciekawa tej książki, bo miałam ją w rękach w Matrasie, ale ostatecznie nie kupiłam, ale zawsze można wrócić :)
OdpowiedzUsuńBrzmi optymistycznie, chętnie poczytam i tak jak napisałaś - wydaje się, że to dobra książka na chłodną jesień. :)
OdpowiedzUsuń