Dobrze
pamiętam moment, gdy dowiedziałam się, że Ove Logmansbo to Remigiusz Mróz.
Wolna niedziela, przeglądałam Insagrama, myślałam że to przyspieszony żart na
1ego kwietnia. Okazało się, że nie. Nawet oglądnęłam materiał na stronie tvnu,
obgadałam sprawę z przyjaciółmi, poczytałam sporo różnych głosów na ten temat.
Zgadzam się, że zabieg ten nie powinien być porównywany do tego co zrobił King,
czy Rowling. Wywiad zaś to już jak dla mnie przegięcie na granicy oszustwa, bo
jednak Remigiusz Mróz kłamie, próbując dodać autentyczności swoim powieściom,
chce je sprzedać, wyróżnić na rynku, moim zdaniem jest to moralnie, jeśli nie
naganne, to na pewno nie dobre. Lubię skandynawskie kryminały, ponieważ ja już
wiedziałam, że informacje o życiu na Wyspach Owczych są wiarygodne jak
obietnice wyborcze, zupełnie na to nie patrzyłam, a jednak zaczęłam czytać, ku
zdziwieniu przyjaciół, wszyscy nastawiali się, że wyleję wiadro hejtu, a ja
czytałam i nie docierało do mnie, że to Remigiusz Mróz. Czy to dobrze?
Wyspy Owcze. Jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Od 1988 roku zdarzyło się tutaj tylko jedno morderstwo, a mieszkańcom pojęcie przestępstwa jest właściwie nieznane. Farerzy żyją spokojnie, zajmując się swoimi sprawami i przejmując jedynie tym, by liczba turystów w sezonie nie spadła.
Pewnej nocy wszystko się zmienia.
W niewyjaśnionych okolicznościach znika w porcie nastolatka. Społeczność Vestmanny szybko organizuje poszukiwania, ale okazują się one bezskuteczne. Po dziewczynie nie ma śladu, a sprawa zaczyna przyciągać zainteresowanie zarówno mediów, jak i duńskiej policji.
Życie w Vestmannie zmieni się na zawsze, gdy na jaw zaczną wychodzić mroczne sekrety zamkniętej społeczności.
Wyspy
Owcze, najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Ostatnia zbrodnia miała miejsce
kilkadziesiąt lat temu, a i ją popełnił przyjezdny. Miejsce bezpieczne, ale i
nudne, bo ileż można się emocjonować tym, że auto potrąciło kozę, co jest chyba
jedynym wytłumaczeniem, że działa jakaś policja. Nuda proszę państwa i o ile
dla ludzi, którzy mają więcej niż naście lat, może to być walorem, to jednak
młodzież łaknie rozrywki, haj lajfu. I w tej nudnej krainie przytrafia się
zagadka. Nastolatka, grająca w miejscowej drużynie szczypiornistek ginie bez
śladu, takie wydarzenie jest ewenementem w codziennej monotonii wyspy, więc
wszyscy stają na baczność i włączają się w poszukiwania, ponieważ sprawa jest
poważna i miejscowa policja nie ma doświadczenia, toteż z Danii przybywają
posiłki. Okazuje się, że Farelowie mają swoje mroczne sekrety.
Tak
jak napisałam na początku, przez lwią część lektury, nie dochodziła do mojej
świadomości tożsamość autora, wprawdzie zakończenie jest już bardzo w stylu
Remigiusza Mroza, bo to częste u autora, że sprawa kryminalna jest pretekstem
do obyczajowej opowieści, które tutaj są dyskusyjnej wartości, bo jednak przed
napisaniem tej powieści nie miał możliwości poznania Wysp Owczych, ale nie
można odmówić tego, że czyta się to dobrze. Fabuła jest interesująca, a
zakończenie trochę psuje to wszystko, bo jest takie wpadkowe, ale można się
zabawić w zgadywankę, ciekawe czy poprawnie wytypujecie sprawcę.
Nie
mogę wieszać psów na autorze, bowiem czytało mi się naprawdę nieźle. Ponieważ
moja miłość do kryminałów wyrosła na Christie, toteż jestem fanką intrygi zamkniętego pokoju, lubię ograniczoną
ilość potencjalnych sprawców, chociaż akurat tu jest mało tego co lubię u
Christie, a wiec dedukcji, brak mi zawsze tego, wyłożenia procesu śledczego,
tak jak robił to Poirot. Może zakończenie, nieco! mnie rozczarowało, ale
zasadniczo, pomimo gęstej atmosfery wokół ujawnienia tajemniczej tożsamości
autora, to czytało mi się to lekko i dobrze, nawet podczytywałam marznąc na
przystanku(krótki rękaw, jedwabna bluzka pod płaszczem, na takie wichury to nie
jest dobry pomysł), a czytałam na ławce wystawionej na wiatr, bo tam padało
światło najlepsze z latarni, tak więc jeśli szukacie miażdżącej krytyki – to
nie u mnie. To poprawny, niezły kryminał.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Jakoś nie mam ochoty sięgać po te serie. Bardzo lubię Mroza, ale mam jego przesyt. Do tego nie opuszcza mnie wrażenie, że pisze na ilość zamiast na jakość. :)
OdpowiedzUsuńTa seria mnie interesowała, jako że uwielbiam skandynawskie kryminały, jednak teraz jak wyszło na jaw nazwisko autora... na pewno przyspieszę lekturę ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej powieści Mroza i po tej akcji z udawaniem Farerczyka jakoś mam lekki niesmak. Sądzę, że kiedyś po jego książkę sięgnę, być może po tę również skoro to przyzwoity kryminał.
OdpowiedzUsuńDla mnie to dziwne, że wydał pod nie swoim nazwiskiem...
OdpowiedzUsuńZ ciekawości poszukam do przeczytania
Czytałam jeszcze przed całą akcją "Longmansbo=Mróz" i stwierdziłam, że jest to dość przeciętny kryminał, choć faktycznie czytało się w porządku.
OdpowiedzUsuńZa to cała akcja z podawaniem się za Farera - słaba.
Zaciekawiła mnie ta książka, więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń