Emancypantka, emigrantka, sumienna studentka, obowiązkowa żona, matka dwóch córek, fatalna kucharka, ateistka, patriotka, namiętna kochanka, skandalistka, pasjonatka tatrzańskich wędrówek i jazdy na rowerze, wybitny umysł, przyjaciółka Einsteina, laureatka dwóch Nagród Nobla, pierwsza kobieta profesor, która objęła katedrę na Sorbonie, dla świata – Francuzka, w głębi serca na zawsze pozostała Polką... Paryskie losy Marii Skłodowskiej-Curie znają wszyscy, tymczasem kiedy opuszczała Warszawę, miała dwadzieścia cztery lata. Jak zatem wyglądał polski epizod jej życia? Kim była, zanim poznał ją świat? Jest styczeń 1886 roku. Osiemnastoletnia Mania Skłodowska przyjeżdża do Szczuk, niewielkiej wsi na peryferiach zaboru rosyjskiego. Panienka ze zubożałej nauczycielskiej rodziny marzy o studiach, lecz zamiast tego zmuszona jest zarabiać na życie jako guwernantka we dworze bogatego ziemianina, Juliusza Żórawskiego. W scenerii pól i sielskiego dworu, w cieniu parkowych alejek oraz kominów cukrowni Krasiniec rozkwita płomienne uczucie młodej nauczycielki i syna właściciela majątku. Miłość pierwsza, burzliwa, płomienna. Miłość niemożliwa.
niedziela, 5 marca 2017
"Zanim" - Katarzyna Zyskowska Ignaciak [ kobieta bez męża, znaczy tyle, co piach na gościńcu ]
8 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Kazimierz to był miętczak :) Pierwszy raz po nazwisku go chyba Giroud wymieniła w swojej biografii. I zacytowała tam w całości list ocenzurowany przez Evę, ten z planami samobójstwa.
OdpowiedzUsuńnobel nie nobel baby to goopie som, przez takie ciuciumka się chcieć zabić. Oj durne babska.
UsuńNo daj dziewczynie spokój. Ile ona tam miała? 18? Wyrwała się z domu, a tu panicz piękny i młody, niegłupi... A propos, czy wiadomo, skąd autorka wzięła ten epizod z cukrownią?
Usuńakurat nie ma przypisu, tak patrząc po bibliografii, może z Autobiografii?
UsuńNie ma, specjalnie sprawdziłem :) W ogóle o państwu Ż. ani słowa.
UsuńTo dobrze, że Ci się spodobała, bo mi też.
OdpowiedzUsuńOburzacie się na Kazimierza, a tacy jak on istnieją i żyją. I nie są wcale rzadkością.
E tam, zaraz oburzamy. Podsumowujemy sytuację. A tak naprawdę to dobrze, że był miękki. Dla nauki dobrze znaczy :)
UsuńStrasznie płytki, tandetny romans. Na miejscu Skłodowskiej mogłaby być każda inna ówczesna panna.....autorka pewnie myślała, że jak wplącze w akcje znaną Polkę to tytuł się lepiej sprzeda.... No cóż różne są patenty na zarobek, zresztą Zyskowska na Skłodowskiej nie poprzestała...No cóż jedni po wyczerpaniu pomysłów na własne książki piszą w duetach lub do zbiorowych tomików opowiadań, a inni romansują z postaciami historycznymi.. W końcu ile jakaś anonimowa panna może uciekać znad rozlewiska, przeżywać przebudzenie, albo myśleć o niebieskich migdałach.....żenada
OdpowiedzUsuń