Gdy
tylko dowiedziałam się, że wśród nowości, w końcu się pojawiła powieść Pozorność miałam ogromny dylemat.
Natalię Nowak-Lewandowską znam prywatnie i cenię, jest jedną z osób, które bez
skrępowania mnie strofują i stawiają do pionu. Natalia dodatkowo bezlitośnie
nabija się z moje interpunkcji. Nie lubię recenzować książek bliskich mi ludzi,
których prywatnie znam i bardzo cenię. A Natalię uwielbiam. Ongi dała mi
pozwolenie, aby w razie czego walić śmiało i bez ogródek. Mam nadzieję, że to
pamiętam. Miałam czytać inną książkę, ale… zaczęłam Pozorność, miało być tylko pięć stron, bo o świcie do pracy…
czytałam w parku, bo nie mogłam się
odebrać. Czy jednak słusznie ta powieść, prześciga inne bestsellery?
Już nic nie miało znaczenia, bo właśnie w tej chwili jej życie się skończyło. Życie i małżeństwo, które okazało się tak bardzo koszmarne, tak zakłamane, że już sama nie wiedziała, czy chociaż przez chwilę rzeczywiście było prawdziwe.
Historia dwojga młodych ludzi, którzy po krótkiej znajomości postanawiają się pobrać, rozstając się jednocześnie z wcześniejszymi partnerami. Wkrótce po ślubie Piotr zaczyna być agresywny. Kiedy dochodzi do pierwszego poronienia otwarcie obwinia Ankę o tę sytuację. Kobieta pod wpływem szoku przechodzi krótkie załamanie nerwowe, podczas którego traci kontakt z rzeczywistością.
Anna
i Piotr są po ślubie. Dla Piotra Anna rzuciła swojego narzeczonego Janka. Na
kolana powalił ją czar Piotra. Czuła się, jakby wygrała los na loterii.
Małżeństwo mieszka u rodziców Anny, ale już widać kredyt na nowe mieszkanie,
już coraz bliżej życie na swoim, to wymarzone i wyśnione, idealne i pozorne.
Pierwsze poronienie Anny, zasmuca ją, ale nie jest końcem nadziei. Jednak
problemy z utrzymaniem drugiej ciąży są już kamykiem, który porusza lawinę,
kompleksową, absolutną. Zmienia się jej mąż, obwiniający żonę, że nie rodzi mu
tego potomstwa, które ma dopełniać jego obraz jako samca idealnego. Gdy
wypomina to kobiecie, na przyjęciu, wśród przyjaciół, Anna najpierw nie wierzy,
później dostaje histerii, co tylko powiększa gniew męża. Czarujący, przystojny
facet, idealny zięć, za drzwiami sypialni staje się potworem, okrutnym i
bezwzględnym. Rani fizycznie i psychiczne. Anna pogrąża się w dziwnym stanie,
który przypominał mi pełną mroku, psychodeliczną prozę Terakowskiej. Jak daleko
posunie się Piotr, nim Anna odważy się wyjść z tej pozorności, przestać udawać?
Czy do końca życia będzie niewolnicą socjopaty?
Połknęłam
tę książkę błyskawicznie. Pozorność
jest powieścią, która momentalnie mnie wciągnęła. I chociaż jestem zasadniczo
na tak, nie mogę skrytykować kilku rzeczy. Po pierwsze, bardzo dużo opisów,
dialogi są krótkie, jest ich niewiele, jakby Autorka miała do nich awersję i
wszystko wolała opisać. Rozumiem, że ponieważ nacisk jest położony na świat
przeżyć wewnętrznych Anny, to je zdecydowanie lepiej oddać w taki sposób. Osoby
dotknięte przemocą domową, niechętnie dzielą się swoimi przeżyciami, tymczasem
autorka, bardzo głęboko wpuszcza nas w umysł kobiety, której życie z bajki,
stało się koszmarem. Fantastyczne są te przeplecione fragmenty, z jednej strony
ona nie może tego zrozumieć, nie podoba jej się takie traktowanie, z drugiej
czuje się osaczona i zaczyna czuć się winną.
Drugą
wadą według mnie jest to, że fabuła, w moim odczuciu jest za mało rozbudowana,
rozumiem, że temat przemocy w rodzinie jest bardzo ważny, ale zasadniczo poza
wewnętrznymi przeżyciami Anny, kolejnymi scysjami w domu niewiele się dzieję, co sprawia, że jakkolwiek
jej współczuję, nie mogę się z nią zżyć. Jeżeli ją lubię to za sprawą Jana,
chociaż jego też znam niewiele. Moim zdaniem za mało poznajemy bohaterów, ale
trzeba przyznać że poznajemy ich od tych najskrajniejszych form, kochają,
nienawidzą, wariują, rozpaczają…
I
te dwie krople goryczy, chociaż takie niezupełne jak widać odczułam czytając tę
książkę. Bo zasadniczo dałam się bezgranicznie tej powieści porwać. Bardzo
zaangażowałam się w przeżycia Anny, do tego stopnia, że wieczorem nie mogłam
usnąć bo czułam niepokój, rano – czytając w parku, przed pracą, kończyłam
książkę z duszą na ramieniu. Czyta się jak thriller, z przejęciem.
Moim
zdaniem warto po tę powieść sięgnąć. Natalia Nowak – Lewandowska porusza ważny
i trudny temat, o którym mówi się za mało. Wciąż zbyt wiele jest taki Ann,
które się boją, które wolą żyć dla tych pozorów, które zadręczają się
obwinianiem siebie. Może ta książka pomoże komuś zrozumieć, połączyć tropy i
komuś pomóc!!
Moim
zdaniem naprawdę bardzo dobry debiut, bardzo dobry, znając perfekcjonizm
Natalii sądzę, że następna książka będzie jeszcze lepsza!!
Książka do nabycia w księgarni Tania Książka
Skoro dobra i sugestywna to ja podziękuję, ale nie sięgnę. Wrażliwa jestem na tematykę przemocy psychicznej. Ale autorce gratuluję, bo na pewno są czytelniczki, które takie książki lubią.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje obawy, takie ksiązki naprawdę mocno oddziałują na psychikę.
Usuńwłaśnie jestem w trakcie lektury :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba! <3
mam nadzieję, że tak będzie do końca :)
UsuńDobry debiut na tak ciężki temat to niełatwa sztuka. Skoro autorce się udało, wezmę te książkę pod uwage.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo trudny temat jak na debiut, a wyszedł świetnie
UsuńTrudny temat, na chwilę obecną na pewno się nie skuszę, gdyż dopadło mnie choróbsko podejrzewam, że ciężko byłoby mi czytać literaturę tej treści, ale w niedalekiej przyszłości będę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńa to dobra książka do zagrzebania się pod kołdrą i do ucieczki od świata
Usuń