Obiecałam sobie, że w święta przeczytam książkę, którą kupiłam w 2017 i nawet raz próbowałam czytać. Na południe od Brazos. Nie było we mnie fascynacji Dzikim Zachodem, nigdy nie lubiłam westernów, które leciały w niedzielę koło południa. Za to, jako dziecko szalałam na punkcie Doktor Quinn, do tego stopnia, że gdy w niedzielę jechałam z Mamą na wycieczkę, to musiałam wrócić na nowy odcinek. Co mnie skłoniło zatem do kupna ponad ośmiuset stronicowej cegły? Chyba pranie mózgu. Mało tego mam kolejne części. Pozdrawiam samą siebie za swój rozsądek. Zaczęłam czytać w Wielką Sobotę, ale prawdziwą męczarnię zaczęłam w niedzielę. Przemęczyłam przez cały dzień kilkadziesiąt stron. Dramat.
Oddana po raz pierwszy do rąk czytelników w 1985 roku „Na południe od Brazos” Larry'ego McMurtry’ego to powieść wyjątkowa. Doceniona zarówno przez krytyków (Nagroda Pulitzera),jak i czytelników (średnia ocen na goodreads.com to 4,5 w pięciostopniowej skali, z kolei na lubimyczyac.pl: 8,5 na 10 możliwych),doczekała się też wspaniałej ekranizacji w postaci miniserialu z życiowymi (jak sami przyznają) rolami wybitnych aktorów, Roberta Duvalla i Tommy’ego Lee Jonesa.Larry McMurtry stworzył western z krwi i kości, zachwycający nawet tych, którzy za westernami nie przepadają; napisany z rozmachem, pełen mistrzowsko wykreowanych, wielowymiarowych postaci, uchwyconych w nad wyraz realistycznej, niespiesznej fabule. Książkę bez wad, literackie arcydzieło, które bawi, smuci, wzrusza, skłania do refleksji. Wydanie powieści, które Czytelnik ma przed sobą, w doskonałym, klasycznym tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego (który m.in. za ten przekład otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich za 1991 rok),wzbogacone zostało o obszerne posłowie Michała Stanka oraz wkładkę z unikalnymi materiałami ilustracyjnymi – oryginalnymi fotografiami z epoki, a także zdjęciami z planu filmowego opartego na powieści serialu.„Wielkość tej książki polega m.in. na tym, że oferując potoczyście opowiedzianą historię, niesie mnóstwo motywów i wątków wplecionych w fabułę, działających na różnych poziomach – emocjonalnym, historycznym, gatunkowym, symbolicznym, a także intertekstualnym. Jednak bogactwo podtekstów nie przytłacza kapitalnego »storytellingu«. To przede wszystkim porywająca opowieść. I o ile wcześniejsza, współczesna twórczość McMurtry’ego traktowała o pogrobowcach mitu Starego Zachodu, to w »Na południe od Brazos« autor cofa się w przeszłość i opowiada sam mit. Czy wręcz – mitologię”.– z posłowia M. Stanka„Jeśli miałbyś w swoim życiu przeczytać tylko jeden western, przeczytaj »Na południe od Brazos«”.– USA Today
Przenosimy się na
najprawdziwszy Dziki Zachód i od pierwszych stron oddychamy tym klimatem, czuć
palące słońce, pył w ustach, opisy są na tyle plastyczne, że słyszymy kwik świń
rozrywających grzechotnika. Zaczyna się to wszystko nad strumieniem Kapeluszem,
który to strumieniem jest przez krótki czas w danym roku. Ten Dziki Zachód jest
pełen ludzi, którzy szukają nowego życia, swojej szansy. Z jednej strony mamy
starcia z Meksykanami, z drugiej z Indianami, a dodatkowo zgrana ekipa rozkręca
biznes, szumny tylko z nazwy, aczkolwiek szyld stworzony z rozmachem wywołał
mój chichot. Pojawiają się nowe szanse związane z bydłem i zaczyna się powieść
drogi. Poznamy niesamowity korowód postaci, każda ma swoją historię, każda ma
swoje perypetie a co ciekawe, chociaż tych bohaterów jest sporo, każdy ma jakiś
szlif charakterystyczny. Na pewno jest to epicka i potężna powieść, ale…
Ale to nie jest totalnie
mój klimat i jestem zła na siebie, że się nią nie zachwyciłam. Nie umiałam się
wczuć w tę książkę i autentycznie ją mordowałam. Żałowałam, że się przyznałam,
że będę ją w święta czytać, bo inaczej bym ją porzuciła. A tak mi było głupio.
Mam kolejne części, więc jak dożyję to pewnie przeczytam, ale póki co – nie zadzieje
się to prędko. Może kiedyś zrobię do tej książki jeszcze jedno podejście, bo
czuję, że jest tam więcej do okrycia.
Ja też mam ten tytuł na liście od dawna, już nawet nie pamiętam skąd się tam wziął, ale jakoś nie po drodze mi z czytaniem go. Może kiedyś! ;)
OdpowiedzUsuń