Nowy, długo oczekiwany kryminał z Teodorem Szackim! Jest wiosna 2009 roku, prokurator nie pracuje już w Warszawie, pożegnał się z przeszłością i karierą, by przenieść się do Sandomierza. Tu zaczyna „nowe wspaniałe życie", ale dość szybko spotyka go rozczarowanie. W obcej i nieprzyjaznej rzeczywistości rozgoryczony Szacki prowadzi śledztwo w sprawie dziwacznego morderstwa, którego ofiara to sandomierska działaczka społeczna, kobieta szanowana i ceniona, o nieskazitelnej reputacji. Dochodzenie napotyka piętrzące się przeszkody i ścianę milczenia, a jednocześnie towarzyszy mu gorączka medialna. Ważnym kontekstem staje się bolesny splot relacji polsko-żydowskich oraz historia, która wydarzyła się przeszło sześćdziesiąt lat wcześniej...
Sandomierz
to miasto do którego mam dosłownie rzut beretem, moja metropolia, miejsce do
którego pojechałam na pierwsza wycieczkę. Na książkę Miłoszewskiego, którego
akcja dzieje się w Sandomierzu, polowałam już dłuższy czas, jednakże wydać 40
plnów na kryminał… no serce boli. Zwłaszcza, że nazwisko autora, tylko od czasu
do czasu mignęło mi w sieci. Jestem jednak człowiekiem próżnym, lubię swoją
okolicę oglądać w TV(i niekoniecznie musi to być program o krowach, które
chodzą luzem). A Sandomierz naprawdę jest piękny, jest urokliwy, zasługuje na
to, żeby go pokazywać. W tym mieście miałam praktyki, wciąż lubię tam pojechać
i pospacerować. Chociaż, już na pewne miejsca nigdy nie spojrzę w ten sam
sposób.
Szacki
porzuca stolicę, w sumie na skutek przypadku. Przenosi się do Sandomierza,
który jest co prawda miasteczkiem urokliwym, ale dla przybysza z warszaffki
jest po prostu dziurą. Szackiemu ciężko odnaleźć się w świecie, gdzie
najpotężniejszą zbrodnią jest kradzież komórki w szkole. Wprawdzie życie jest
tanie i ładne dziewczyny pchają się do wyra, ale instynkt Szackiego nie tego
pożąda. Na szczęście, dla prokuratora z rozbuchanym libido i sporym stopniu
zgorzknienia, pod murami miasta znalezione zostają zwłoki nagiej kobiety,
poszlaki wskazują na mord rytualny, co w tym mieście, w którym ta relacja
Polacy-Żydzi pełna była napięć, nienawiści. Wszystkie ślady zdają się prowadzić
do wstydliwego i z tego powodu też zakrytego obrazu de Prevota
przedstawiającego mord rytualny którego Żydzi dokonują na polskich dzieciach.
Szykuje się ogromny skandal. Jednak jak to zwykle bywa – to dopiero początek
kłopotów.
Przy
okazji poprzedniego tomu naopowiadaliście, że Ziarno prawdy będzie jeszcze lepsze. Ta książka jest jednym z
nielicznych przypadków, gdy takie gorące zachęty nie zniechęciły mnie, a
sprawdziły się w 200 %. O zaletach tej książki mogę pisać i pisać, mogę
przepisać te pochwały z tomu I, tylko podnieść je do potęgi entej. Miłoszewski tym razem wodzi nas za nos po
całych sandomierskich podziemiach(moja stopa NIGDY tam nie postanie. Inna
sprawa, że dotychczasowe wizyty były traumą), a na koniec dosłownie utopi w
Wiśle. Cenię u atora jego humor, żartobliwe uwagi, sarkazm, ironia są naprawdę wysokiej
próby – zdarzyło mi się zaśmiać.
Wiem,
że mieszkańcy Sandomierza są oburzeni za portret jaki im sprawił Miłoszewski.
Cóż, człowiek z wielkiego świata nie do końca rozumie prowincję, dwa – pewne rzeczy
musiał przerysować, a coś sobie dodał i stworzył(np. ja pracowałam w Komendzie Powiatowej Policji,
wprawdzie 20 km od Sandomierza, ale!! W dochodzeniówce są inspektorzy : P ).
Ale to fakt, czasami Szacki jest nudny z tym narzekaniem, snobizmem i łojeju
jaka mi krzywda. Ma się go ochotę palnąć.
Intryga
– no majstersztyk, jest doskonała, finał sprawia, że żuchwa trzyma się tylko na
słowo honoru, bo usta ze zdziwienia są tak otwarte!
Cóż…
teraz przed Gniewem zrobię sobie
przerwę bo byliście zgodni w swoim sceptycyzmie. A na zaległe komentarze
postaram się jutro odpisać.
Nie
śpijcie!!! Czytajcie Miłoszewskiego, a dla przypomnienia – zdjęcia z
Sandomierza nocą.
|
Ratusz i kamienica Oleśnickich. |
Szacki tu, Szacki tam.. Trzeba się w końcu z nim poznać.
OdpowiedzUsuńTaak za sprawą ekranizacji te książki są jeszcze bardziej popularne. Bardzo, bardzo mnie to cieszy :)
UsuńCieszę się, z Twoich pozytywnych wrażeń po tym tytule- u mnie było tak samo :)
OdpowiedzUsuńPozytywne to eufemizm :) jestem zachwycona!!
UsuńKsiążka znakomita, wczoraj byłam na filmie i muszę przyznać, że Lankosz to udźwignął, a Więckiewicz jest całkiem niezłym Szackim :)
OdpowiedzUsuńPowiększasz mój apetyt :)) idę jutro!!
Usuńjest na mojej liście do przeczytania ,czekam aż będzie w bibliotece:)))
OdpowiedzUsuńwiem, że książki są drogie, ale ta w wydaniu kieszonkowym, kosztowała 14 zł z groszem :)
UsuńCóż mam napisać? Uwielbiam,
OdpowiedzUsuńWidziałam ekranizację Lankosza w piątek, całkiem dobrze wyszła :)
nie mogę się doczekać kiedy pójdę!! Może jutro :)) O jutro to dobry dzień :))
UsuńJestem w trakcie czytania:)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zabrać się za Miłoszewskiego, bo za chwilę spalę się ze wstydu. A Sandomierz jest faktycznie piękny :)
OdpowiedzUsuńNie spalisz się ze wstydu a przeżyjesz cudowną przygodę!
UsuńPodejrzewam, że bardzo zirytowałyby mnie opisy szarych mieszkańców Sandomierza. Jestem wyczulona na tego rodzaju banalizację bohaterów, nawet jeśli są tylko tłem.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię, drażni mnie to, nie lubię autorskiego poczucia wyższości.
UsuńJeszcze nie czytałam nic z tej serii - ale sądząc po recenzjach cała przyjemność przede mną :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że to wciąż przed Tobą
UsuńCzytałam wszystkie powieści Miłoszewskiego z wyjątkiem "Gniewu" - tu moje oczekiwania są wyjątkowe, bo tym razem Szacki przenosi się do Olsztyna, którego jestem mieszkanką i podobno nieźle się wyżywał na moim mieście ;)
OdpowiedzUsuńJak na razie mój prywatny ranking Miłoszewskiego na pierwszym miejscu plasuje "Ziarno prawdy", ale "Domofon" też przyprawił mnie o mdłości i palpitację serca - polecam.
A jak było w kinie? Czy Więckiewicz dał radę Twoim zdaniem? Bo moim tak :)
Pozdrawiam
Aniki
Nadal nie byłam w kinie :( ciągle mi nie po drodze. Niestety
Usuń