Ponieważ słucham kanału Światusy, to naturalnie, że algorytmy podpowiadały mi inne filmiki w tym klimacie, a ostatnio z każdego kąta wyskakiwała na mnie Tulia Tołpa i informacja, że napisała o Świadkach Jehowy. Oglądałam sporo filmów, myślałam, że sporo wiem i postanowiłam, że na pewno tej książki nie kupię. Oglądnęłam kilka wywiadów z Tulią i uznałam, że już wiem wszystko, ale coś mnie jednak skusiło i nie mogłam doczekać się lektury. Gdy Tata żył, dosadnie powiedział Świadkom co myśli o ich wizytach i omijali nie tylko nasz dom, ale i całą ulicę, kilka tygodni temu świadkowie jednak przyszli, a ja raz że nie umiem robić awantur, dwa akurat miałam w głowie świeżo czytanie dnia, ale jednak dosyć stanowczo powiedziałam nie, ale czuję że jeszcze zadzwonią. Nigdy nie miałam więc do czynienia z tą religią, ale wychowałam się wśród praktykujących katolików i byłam ciekawa tego porównania.
Tulia przez prawie 30 lat nie dostała prezentu urodzinowego.Nie mogła nosić krótkich spódnic. Wyrażać głośno swojego zdania. Nie było jej wolno spotykać się z ukochanym chłopakiem. Bo nie należał do Świadków Jehowy.Wiedziała, że ktoś od razu doniesie o jej „grzechach” i godzinami będzie musiała opisywać je przed komitetem sądowniczym. Wierzyła, że tak właśnie powinno być. Bo powinna być posłuszna Jehowie. Bo tak mówili jej wszyscy, którym ufała.Czemu więc zaczęła wątpić? Co sprawiło, że w kloszu, pod którym żyła, pojawiły się pierwsze pęknięcia?Osobista historia o życiu w świecie, gdzie radość jest grzechem, prywatność jest sprawą zboru, a odejście – zerwaniem ze wszystkimi, których się kocha. Opowieść o dziewczynie, która wybrała wolność.
Tulia
po prawie trzydziestu latach życia wśród Świadków Jehowy odchodzi. Jest
świadoma z czym to się wiąże, że czeka ją ostracyzm, że odwrócą się od niej
przyjaciele, rodzina. Ona nie zna innego życia, jej rodzice to małżeństwo
oddane służbie, tata to starszy bardzo ceniony, na świeczniku, a mama pionierka.
Z siostrą nie miała dobrego kontaktu, bo polityka donoszenia tak żywa w
organizacji, sprawiła, że odsunęły się od siebie. Jak to się stało, że dziecko
wychowane w tak oddanej rodzinie, pionierka, później misjonarka w służbie
Jehowy, która wyjeżdża do Indonezji z mężem, to odchodzi w końcu i idzie do
świata. Bardzo osobisty zapis życia zagubionej dziewczyny, którą miałam ochotę
bardzo często przytulić i którą podziwiam za to, że zawalczyła o siebie chociaż
wiedziała jakie są konsekwencje.
Przeczytałam
tę książkę jednym tchem i miałam wiele refleksji, że jakkolwiek i Świadkowie
Jehowy i katolicy to grupy wyznaniowe, które mówią, że opierają się na jednym
źródle, teoretycznie na tych samych zasadach, a jakże inne są efekty. Z tej
książki dowiedziałam się, że organizacja zmienia zasady co do ostracyzmu,
ponieważ z tego powodu straciła subwencję w Norwegii, a jednak zasady
apolityczności kończą się tam, gdzie zaczynają się pieniądze. Dowiedziałam się,
że kiedyś obchodzono Boże Narodzenie, ale zmieniło się światło, więc już nie
mogą, tak jak nie obchodzą urodzin. Bardzo to było wszystko dla mnie ciekawe i
emocjonujące, dochodzę do wniosku, że cieszę się, że wychowałam się w katolickim
środowisku, że mogłam mieć okres niechodzenia do kościoła, okres dewocji, okres
normalności. Cieszę się i jestem za to wdzięczna, a jednocześnie podziwiam jak Świadkowie
podporządkowują sobie grupę, jak trzyma ludzi w szachu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.