Cztery blogerki kulinarne, cztery życiowe historie i międzypokoleniowa przyjaźń, a do tego mnóstwo dobrej energii w kolejnym bestsellerze Barbary O’Neal!Lavender Wills to krzepka staruszka, prowadzi farmę, na której uprawia różne odmiany lawendy i hoduje kurczaki. Ma też pasiekę, od której gospodarstwo przybrało nazwę „Miodowa Farma”… Wiedząc, że nie będzie żyć wiecznie, a jej krewni najchętniej sprzedaliby ziemię okolicznemu potentatowi, chce zabezpieczyć dzieło swojego życia i znaleźć godnego następcę. W tym celu zaprasza do siebie trzy przyjaciółki. Ginny, blogująca o ciastach mistrzyni obiektywu, nigdy nie ruszyła się z rodzinnego Kansas i utknęła w nieszczęśliwym małżeństwie. Ruby - pogodna weganka - jest w ciąży ze swoim byłym chłopakiem, który wkrótce weźmie ślub z inną kobietą. Valerie zamknęła swojego bloga o winach dwa lata wcześniej, po tym jak jej mąż i dwie córki zmarli tragicznie w wypadku. Ginny, Ruby czy Valery – która z nich zamieszka na Miodowej Farmie?
Książki
Barbary O`Neal do tej pory kojarzyłam jako ciepłe opowieści, pełne pysznego
jedzenia, szukania własnej tożsamości, szczęścia. Bez względu na porę roku
czytało mi się je jednakowo wspaniale i zawsze odnajdywałam w nich moc dobrych
uczuć. Niestety książki nie zaczęłam czytać od razu po dostaniu, bo porwała mi
ją Mama. Książkę zwinęła cichcem z biurka i tyle ją widziałam, ale Mama zdawała
mi regularne sprawozdania i ciągle mi mówiła jaka ta książka fajna. Gryzłam
palce z niecierpliwości.
Cztery
Smakoszki, blogerki mają się spotkać na 85 urodzinach jednej z nich – Lavender.
Nie wiedzą, że starsza pani ma jeszcze inny plan, nie chce aby jej ukochana
farma przeszła w ręce młodych krewniaków, którzy sprzedają ziemię, w chwili gdy
ona tylko zamknie oczy. Dlatego też, Lavender, chce którąś z koleżanek namówić
na przejęcie farmy. Sposobność jest ku temu, bo każda z trzech kobiet jest na
rozdrożu. Ruby ma za sobą płomienny romans, związek pełen wielkiej namiętności,
który się wypalił. Tzn. uczucie dziewczyny nie uległo zmiany, tylko chłopak się
odkochał, zdążył zrobić jej dziecko,
ale ślub bierze z inną. Ruby ma wątpliwości czy poinformować go, że zostanie
ojcem, zwłaszcza, że ona ciągle za nim tęskni. Valerie, kilka lat temu w
wypadku straciła w wypadku męża i dwie córki. Została sama z nastoletnią córką,
która również nie może sobie poradzić z żałobą, próbują żyć od nowa, wyprzeć
tęsknotę. Ginny stała się sławną blogerką bo chciała coś zmienić w swoim życiu.
Od dwunastu lat nie sypia z mężem, od zawsze jest więźniem konwenansów, blog
miał być odskoczną, dzięki niemu poznała przyjaciół, ale również wyróżniła się
w małym miasteczku, co jest niemalże zbrodnią. Nigdy nie opuszczała swojego
stanu, podróż do Lavender, to tak naprawdę podróż życia. Dla każdej z kobiet to spotkanie jest szansą
na coś nowego, ważnego i wspaniałego.
Ta
książka zbiera doskonałe recenzje, nic dziwnego, opowiada o blogerkach.
Kobietach, które spotykają się w sieci, piszą ze sobą i tworzy się pomiędzy
nimi więź, często silniejsza niż ta, która łączy je z przyjaciółmi z realu. Wiele blogerek będzie się
utożsamiało z kobietami z tej powieści. Umówmy się, wiele z nas uważało się za
dziwaczki, ze swoimi pasjami, dziwnymi zainteresowaniami, dopiero sieć, blog,
pokazały nam, że są ludzie, którzy podzielają nasze hobby i możemy z obcymi
ludźmi gadać i gadać…
Czy
jednak trzeba prowadzić bloga, żeby zachwycić się kolejną książką O`Neal?
Absolutnie nie!! Autorka jak zwykle snuje smakowitą, pełną cudownych aromatów
historię, w której smutek, życie, wzruszenia przeplatają się jak w perfekcyjnym
wianku. Moja Mama wsiąkła w powieść bardzo, a Ona ostatnio ma bardzo wybredny
gust. Ja ją połknęłam(książkę, nie Rodzicielkę), w jeden dzień, a mam spory
kryzys czytelniczy. Powieść okazała się świetnym umilaczem podróży. Bo ona
opowiada o wędrówce, poszukiwaniu domu, ciepła… miejsca gdzie poczujemy się u siebie, kochani i bezpieczni.
Bo
czego trzeba więcej.
Komuś
te książki mogą wydawać się banalnymi czytadłami, cukierkowe okładki, ale tak
naprawdę, między wersami znajdziemy ponadczasowe problemy, tęsknoty. Świetnie
opisane, cudownym stylem. Jestem wierną fanką Barbary O`Neal i wyczekuję
kolejnej książki, tę zaś Wam serdecznie polecam : - )
Widziałam ją już na kilku blogach i wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńna pewno. To naprawdę uniwersalna książka
UsuńCzytałam ją dokładnie przedwczoraj i strasznie, ale to strasznie przypadła mi do gustu. Ciepła, klimatyczna i można się przy niej zrelaksować. Idealna na zimowe popołudnia i wieczory, chociaż ja czytałam ją rano! :)
OdpowiedzUsuńBo ani pora roku nie jest ważna, ani dnia, po prostu super się czyta
UsuńSkoro twoim zdaniem to świetny umilacz wolnego czasu, to chętnie się zrelaksuję przy tej książce, tym bardziej, że zainteresowała mnie fabuła i zachęciła twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńCyrysiu jak znam Twój gust byłabyś zachwycona
UsuńBardzo lubię książki w klimacie Barbary O`Neal. I zgadzam się z Tobą w stu procentach, że wiele osób uważa takie książki za cukierkowe i przesłodzone, niepotrzebne i banalne. Ale uważam, że takie powieści są potrzebne, zawierają w sobie właśnie wiele ciepła i z pewnością umilą nam czas.
OdpowiedzUsuńMają nie tylko ciepło, ale i to drugie dno... pomimo tej cukierkowości potrafią wzruszyć
UsuńAleż Ci zazdroszczę przeczytania tej książki. Muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńMusisz, ja nałogowcem jestem już, jeśli chodzi o tę autorkę
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale coś czuję, że przypadłaby mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńNa pewno!!
UsuńNie czytałam jeszcze nic autorki, może w końcu się na jakąś skuszę.
OdpowiedzUsuńSKuś się!! Te książki są świetne na zimę, pachną wypiekami, grzeją serducho - super!!
UsuńPodczas wczorajszej wizyty w księgarni widziałam ten tytuł, ale kupiłam pierwszą książkę autorki czyli "Jak znaleźć przepis na szczęście". Jak mi się spodoba, kupię kolejne książki.
OdpowiedzUsuńPierwszego tomu nie czytałam ;/ Muszę dokupić, ale za pozostałe ręczę :)
UsuńZachęciłaś mnie tą recenzją. To jest chyba książka jakiej teraz potrzebuję.
OdpowiedzUsuńcieszę się!! Fantastyczna jest na kryzys czytelniczy
UsuńPonadczasowe problemy- z wielką chęcią zapoznam się z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńCzyżby kryzysik z początku roku?
Usuń