Aganetha Smart, zwana niegdyś Aggie, ma 104 lata i mieszka w domu opieki. Przeżyła wszystkich członków swojej licznej rodziny i przyjaciół.Coraz częściej zawodzi ją pamięć, język wypowiada posłuszeństwo myślom, a nieodłącznym towarzyszem staje się wózek. Pewnego dnia spokojne, przewidywalne życie starszej pani zostaje zakłócone wizytą dwojga młodych ludzi, którzy deklarują chęć wzięcia jej na przejażdżkę. Rzekomy spacer okazuje się zaplanowaną od dawna, dłuższą wycieczką, w której nieznajomi mają swój cel.Podróż przeplata się ze wspomnieniami Aggie o swoim życiu – o licznym rodzeństwie, życiu na farmie, rodzinnych sekretach, zdobywaniu samodzielności, a przede wszystkim o jej wielkiej pasji do biegania, która dawno temu zaowocowała zdobyciem dla Kanady złotego medalu na igrzyskach olimpijskich.
Nadeszła
pora cyklicznej wizyty u fryzjera, obowiązek ani krótki, ani przyjemny, ale
niestety konieczny. Do fryzjera wzięłam książkę którą zaczęłam jeszcze na
weekendzie. Przez kilka dni nie przeczytałam tyle, co podczas metamorfozy.
Książka o biegaczce, czyli temat dla mnie bardzo abstrakcyjny, bo ja i bieganie
to dwa różne, nomen omen, bieguny. Kroku przyspieszam, gdy autobus ma mi
odjechać sprzed nosa. Idea biegania – sama w sobie jest mi obca. Tym chętniej
czytam o ludziach, którzy z jakiegoś powodu wybrali pęd na twarzy jako swoją
filozofię życiową, zwłaszcza, że książka pisana jest z bardzo ciekawej
perspektywy i intryguje od pierwszego akapitu.
Agnetha
ma 104 lata, przebywa w domu opieki, wszyscy których kochali odeszli, jej ciało
niegdyś wysportowane ciało biegaczki odmawia posłuszeństwa. Jest w całości
zależna od innych. W przytułku pojawiają się ludzie podający się za jej
znajomych, pielęgniarka chętnie wydaje
im Aggie, oni zabierają ją do domu rodzinnego, do miejsc wśród których
wzrastała, ta podróż, próba nakręcenia o niej filmu staje się pretekstem do
podróży w przeszłość. Aggie wspomina wybrane epizody z jej długiego życia,
życia w wielodzietnej patchworkowej rodzinie, opisuje odejścia ludzi których
kochała. Spogląda wstecz na swoje życie, sportowe sukcesy i upadki.
Bardzo
lubię takie powieści pisane z perspektywy całego życia. Człowiek będący już
jedną nogą na drugiej stronie rzeki, widzi wyraźniej, dostrzega więcej
szczegółów… chociaż w tym wieku zacierają się drobiazgi dnia codziennego, to
jednak przeszłość widzi się wyraźniej, tak jak to bywa z dalekowidzami, to co
przed nosem jest zamazane, a sytuacje odległe o całe dekady są wyraźne,
bardziej rzeczywiste. Aggie wychowała się w dziwnej, wielkiej rodzinie,
rodzinie przeklętej. Śmierć była tam obecna, siadała z nimi do stołu, jej
ojciec przeżył swoje żony i wiele swoich dzieci. Aggie obserwuje śmierć swoich
sióstr i braci, zwłaszcza śmierć siostry Fanny wywiera nie nią duży wpływ. To
cień Fanny będzie towarzyszył jej w biegach, Aggie będzie próbowała dogonić,
cień uciec przed nim.
Agnetha
bierze udział w pierwszych igrzyskach olimpijskich w których do niektórych
konkurencji lekkoatletycznych dopuszczono kobiety. Aggie zdobywa dla Kanady
złoty medal, ale poznaje gorycz bezwzględnej rywalizacji z przyjaciółmi, cenę
osamotnienia, smak zawodu i porzucenia. Olimpijskie złoto wynosi ją na szczyt i
chociaż zawodowo jej się wiedzie, życie prywatne daje jej w kość. Ta książka jest gorzka, smutna, refleksyjna.
Właściwie ciągle próbuję odnaleźć przesłanie tej książce. Na razie wiem, że powieść
bardzo mi się podobała. Autorka w
posłowi opisuje co ją zainspirowało do napisania tej historii,
niesprawiedliwość jakiej doświadczają kobiety, w sporcie, ale nie tylko. Bo
Aggie dostała po głowie, bo była inna, odstawała od średniej, dlatego musiała za
to zapłacić, cierpiała i była samotna… pytanie czy warto. I czy byłaby szczęśliwsza,
gdyby chciała równać w dół.
Pomimo
smutku i goryczy jaka sączy się z tej książki bardzo ją polecam, jest świetnie
napisaną powieścią rozgrywającą się w Kanadzie w wielodzietnej rodzinie, której los nie oszczędza. Naprawdę warto się
zapoznać!!
Hm... raczej nie w moim guście... Wolałabym coś bardziej optymistycznego no i ten sport- jakoś nie lubię wątków sportowych.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta książka przypadnie mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w zapowiedziach i bardzo mnie zainteresowała, bo z opisu wyglądało mi na coś innego i ciekawego. Widzę, że faktycznie tak jest, więc książkę przeczytam na pewno:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, mam nadzieję, że niebawem sięgnę po książkę, bo brzmi świetnie
OdpowiedzUsuńMam pytanie dot.tej książki ponieważ chcę ją przeczytać a mimo wszystko coś mnie od niej odstrasza.Napisałam,że odstrasza i już tłumaczę:) Gdzieś czytałam o niej opinię,że to strasznie dołująca książka,że właściwie to książka z tych co to po przeczytaniu można wpaść w depresję....no właśnie...mam ochotę przeczytać ale aż tak przykrej książki,bez nawet odrobinki dobrego zakończenia to nie chciałabym.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno:czy bohaterka książki jest w całości postacią fikcyjną powołaną do życia przez autorkę,czy coś tam jest z autentycznych wydarzeń?Pozdrawiam i liczę na odpowiedź:)