Nie jestem wielką wielbicielką Cecelia Ahern. Czytałam do tej pory około trzech książek. Jedna mnie zachwyciła, dwie nie. Tu Was zaskoczę, Ps. Kocham Cię, pomimo cudownego polecania, tego jak mój Bruchal mnie zachęcała, to nie zachwyciłam się. Naprawdę! Jestem zdecydowanie większą fanką Love Rosie bo film kocham. Kultowa książka Ahern była dla mnie dosyć neutralna. Spoko, ale bez szału. Później zobaczyłam, że wychodzi kontynuację. Trochę się zdziwiłam, że wychodzi kontynuacją. W końcu ta historia jest skończona, matko chyba tej Holly nie umrze nowy gach bo to już by znaczyło, że ktoś ma gorszego pecha w życiu niż ja. Miałam czytać książkę w tym okresie Wszystkich Świętych, ale nie pykło, coś się w harmonogramie przesunęło i akurat zaczęłam 1,5 tygodnia później. Poszło niespodziewanie szybko.
„PS Kocham Cię” to niekwestionowany numer 1 wśród książek (i filmów) poświęconych miłości powstałych w XXI wieku. Wreszcie powstała jej kontynuacja! Cecelia Ahern ponownie tworzy piękną i poruszającą historię o miłości „na zawsze” i o życiu, które nie jest bajką.
Akcja „PS Kocham Cię na zawsze” rozpoczyna się siedem lat po śmierci Gerry’ego. Jego żona Holly Kennedy poukładała swoje życie na nowo. Ma stabilną pracę i zamierza zamieszkać ze swoim nowym partnerem, Gabrielem. Ciara, siostra Holly, namawia ją do udziału w podcaście, w którym miałaby opowiedzieć o swoich doświadczeniach po śmierci Gerry’ego i o listach, które jej zostawił. Ta jednak obawia się powrotu do traumatycznych wydarzeń, które zostawiła już za sobą…
Fenomen „PS Kocham Cię” sprawił, że do dziś książki Ahern sprzedały się łącznie w ponad 25 milionach egzemplarzy. Wśród nich znalazła się m.in. bestsellerowa i głośna powieść „Love, Rosie”. Książka „PS Kocham Cię” doczekała się ekranizacji z Hilary Swank i Gerardem Butlerem w rolach głównych.
Minęło kilka lat od kiedy umarł mąż Holly, przeczytała już wszystkie listy, miała pożegnać się ze zmarłym mężem i zacząć żyć od zera. Wiele wskazuje, że to się udało, ma nowy związek, prowadzi ustabilizowane życie. Bierze udział w podcasćie i nagrywa o tych listach, co inspiruje ludzi, którzy są ciężko chorzy, zdają sobie sprawę że niebawem opuszczą tych których kochają i dla których są całym światem i chcieliby zrobić dla nich to co Gerry zrobił dla Holly. Holly na początku bardzo się buntuje, nie chce się w to angażować. Jednak w końcu zmienia zdanie i angażuje się w ten plan. Będzie się musiała zmierzyć się z przeszłością i aspektami pisania tych listów o których wcześniej nie myślała.
Jak już wspomniałam, jakąś wielką fanką autorki nie jestem, ale ta książka mi się spodobała, tym jak jest niespieszna, obyczajowa i refleksyjna. W końcu, większość z nas ma w sobie, ciągle takie sprawy, które powinna zostawić, zakopać, a wciąż jesteśmy zmuszeni do konfrontacji. Ta książka pokazuje, że przeszłość wraca. Wiem, że wiele osób uważa, że kontynuacja nie była potrzebna i jest wyraźnie słabsza, tymczasem zgłaszam swoje votum separatum i powiem Wam, że świetnie mi się czytało, to był dobry czas z tą książką, czas wyciszenia i uspokojenia.
Wszyscy mamy coś, co niespodziewanie nas wykoleja, gdy gładko, błogo, z zapałem jedziemy sobie do przodu
Będę niebawem czytać. Jestem bardzo ciekawa tej kontynuacji.
OdpowiedzUsuńChyba wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze pierwszego tomu. Mam co nadrabiać. :)
OdpowiedzUsuńOj, to ja zupełnie na odwrót! Nie znoszę "Love, Rosie", ale uwielbiam "PS Kocham Cię"! Ale z kolei tej książki nie przeczytam, bo też uważam, że ta historia jest ładnie zakończona i nie ma co tworzyć dodatkowych wątków na siłę, dla kasy.
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka w kolejce. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak jak pierwsza część kilka lat temu.
OdpowiedzUsuń