poniedziałek, 4 marca 2013
Zawsze tak jest....
Na wizytę czekałam TYLKO trzy tygodnie, szok. gdy usłyszałam, aż nie wierzyłam.
Wizytę miałam na ósmą rano. O tej godzinie stawiłam się w budynku Powiatowego Szpitala Specjalistycznego(?!).
I czekałam....
gdy już od upragnionego celu dzieliło mnie dwóch pacjentów, JM lekarz wyszedł sobie, rzucając krótkie zapewnienie, ze wychodzi na na chwilę, czy że zaraz wraca zniknął. Z tej chwili i zarazu zrobiły się niespełna dwie godziny.
A mnie mało dzieliło od zalania przez krew.
Mnie nie dziwią te afery o to, że ktoś zmarł w wyniku winy lekarza, sama byłam o dwa kroki od śmierci lub ciężkiego kalectwa, zaledwie siedem lat temu.
Lekarz wychodzi sobie w trakcie przyjmowania pacjentów. na DWIE godziny, powiedzcie mi w którym zakładzie pracy możecie sobie na coś takiego pozwolić? Chyba tylko w Parlamencie.
Ja wiele rozumiem, ale dla mnie to jest skandal.
I mam nadzieję, że mi nastrój bojowy nie minie.
Bo ja jestem dorosłym człowiekiem, wiem że to szpital i coś mogło nagłego wyskoczyć. Jestem dorosła(i wszyscy w poczekalni też byli dorośli), więc zrozumiałabym gdyby powiedział. Przywieźli kogoś z wypadku, idę na oddział.
Ale w jakim celu? Pacjent to jest ciołek co płaci w swej głupocie składki i będzie tkwił jak kołek w przychodni prawda? Bo co ma do roboty?
Możecie mnie uważać za wcielenie naiwności która bardzo nie popłaca bo dałam się wykpić w tej kolejce z milion razy, a razem ze mną wepchał się jaki starszy pan. Nie wiem, może też nazywał się Katarzyna Mastalerczyk? W obecnych czasach, kto wie?
I nie rozumiem tego chamstwa, pchania się w kolejkę. Ludzie, jak tak można. Każdy jest chory, każdy się spieszy, pamiętam czasy gdy załatwiało się to w sposób cywilizowany, a obeszłam wielu lekarzy.
Jestem bardzo zawiedziona służbą zdrowia, nie wiem jaki diabeł mnie zaniósł do tej przychodni? Czy mało mi doświadczeń Mamy? Po coś czytam te książki. Wystarczyło przykład z parobka Borynów - Kuby wziąć i będzie z głowy.
To, że pan lekarz(i koniec z nazywaniem lekarzy, doktorami. Fajnie być doktorem, ale stopień zobowiązuje. Niech sobie, jak któryś ma ambicję, zrobi doktorat!!) patrzył na mnie jak na hipochondryczkę, i złodziejkę cennego czasu(jego) i pieniędzy(NFZ-tu) to chyba wspominać nawet nie muszę prawda?
Za to po kilku godzinach koczowania w szpitalu RTG zrobili mi z miejsca... a na jakieś dziwne badania krwi jadę jutro o świcie. Bo albo mam podagrę, albo muszę schudnąć szybko bo umrę(oto mam diagnozę, a jeszcze naciągam państwo na badania).
Powiem Wam, ze ja na to życie nie mam siły. Mówcie co chcecie, gdzie nie spojrzysz dostaniesz po głowie wdepniesz w chamstwo...
Środowisko, wykształcenie są nieważne. Chamstwo nie zna granic.
17 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Dlatego do lekarzy zazwyczaj chodzę prywatnie, o ile tylko to możliwe, bo wiadomo, że czasami trzeba iść do szpitala na badania albo coś w tym stylu. Jako dziecko regularnie bywałam w poradni audiologicznej przyszpitalnej i tam też wychodzenie lekarza na kilka godzin w czasie przyjęć pacjentów było na porządku dziennym. Nikt się nie przejmował. Uważam, że jak ktoś może sobie pozwolić na prywatne wizyty to jest to najlepsze wyjście.
OdpowiedzUsuńDosiak, nie będę chodziła prywatnie, bo nie po to z każdej wypłaty odciągają mi kosmiczną sumę, na darmową służbę zdrowia. Nie stać mnie, żeby chodzić prywatnie. I nie będę.
UsuńRozumiem, dlatego napisałam, że jak można sobie na to pozwolić. No i oczywiście jeśli się chce.
UsuńJa w ogóle nie lubię lekarzy jako takich, ale staram się chodzić jak coś mi się dzieje od razu, a nie odwlekać. Na szczęście firma męża wykupiła pakiety dla pracowników w prywatnej placówce i tam mamy wszystkie specjalności i wszystkie badania za darmo. Płacimy tylko za dentystę:) Ale jak tam jest opóźnienie 15 minut, to przepraszają Cię i prawie w pas się kłaniają, że poślizg jest. A poza tym jak dotąd nie spotkałam tam niemiłego lekarza.
OdpowiedzUsuńO proszę, inny świat. Nie wierzę wręcz
UsuńTak naprawdę, byłam w szoku jak poszłam tam pierwszy raz:)
UsuńPodagra??? Musisz pić dużo. dziwne, bo ostatnio coraz częściej słysze o tej podagrze (czy dnie moczanowej).
OdpowiedzUsuńA z NFZ korzystam bardzo mało. Takich sytuacji jak Ty nie mialam, ale coraz gorzej jest z terminami i dost ępnością specjalistów.
O to ja do ortopedy tylko trzy tygodnie czekałam, bo ten lekarz nie ma takiego obłożenia. Chyba wiem dlaczego ;)
UsuńPić piję sporo ;)
Ja ostatnio zraziłam się do mojego okulisty. Ja, która przyjeżdżam raz na rok i czekam 4 godziny, gdy poszłam się zapisać na wizytę dostałam termin za 3 miesiące. Gdy poszła moja babcia, która leczy się u tego okulisty od 20 lat, ma wizyty co 3 miesiące i powiedziała że chce zapisać wnuczkę to termin się znalazł za 3 tygodnie. Tak się zraziłam, że nie mam zamiaru już tam się wybierać jako pacjentka.
OdpowiedzUsuńNo zlewają człowieka jak tylko mogą :/ niestety
UsuńMój szwagier jest lekarzem, ortopedą dziecięcym i od niego wiem jak takie wyjścia wyglądają. To nie jest tak, że lekarz wychodzi sobie na śniadanko, obiadek czy papieroska. Lekarz wychodzi bo jest wezwany do zabiegu, albo jakiejś sytuacji nagłej, w której akurat pacjenci czekający w poczekalni na wizytę kontrolną się nie równają. To właśnie o to chodzi, żeby wychodził jak trzeba i żeby takiej sytuacji jak umierający pacjenci, którzy przyjeżdżają na ostry dyżur nie było. Ja rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale boląca noga nie równa się na przykład kilkunastoletniej dziewczynie, która rankiem zostaje podrzucona do szpitala przez 'kolegę' bez słów wyjaśnienia, by po chwili się okazało, że bez natychmiastowej operacji dziewczyna umrze bo ma tak poharatany kręgosłup. A i tak kończy się na tym, że jest sparaliżowana od klatki piersiowej w dół... Lekarze przyjmujący w szpitalach nie są lekarzami tylko przyjmującymi, są lekarzami na wezwanie jeśli zajdzie taka potrzeba.
OdpowiedzUsuńPaulo, to skoro jest tak, jak piszesz, to uważam, że lekarz w takiej sytuacji powinien poinformować pacjentów, że jest wzywany do nagłego przypadku. Natomiast kiedy wychodzi praktycznie bez słowa i nie ma go po kilka godzin, to co pacjent ma sobie wtedy pomyśleć? Poza tym, należałoby chyba w takich okolicznościach zorganizować zastępstwo. Nie uważasz?
UsuńPaulino dokładnie jak pisze kraina czytania, ja jestem dorosłym kumającym człowiekiem. Wystarczy powiedzieć, czy później dać znać, że nagły przypadek czy cuś. Każdy z nas może być takim przypadkiem i jasne, że jest ważniejszy niż bolące nogi, czy gipsy do zdjęcia. ale WYSTARCZY powiedzieć, a nie robić z ludzi kretynów.
UsuńTo ja Ci opowiem, co mnie spotkało niedawno. Otóż, byłam zmuszona pojechać do szpitala w weekend. Tam przyjmowało dwoje lekarzy, a że był to sezon grypowy, więc pacjentów była cała masa. Głównie były matki z małymi dziećmi. Pani doktor zachowywała się fantastycznie. Widząc, że jest tyle ludzi, przyjmowała po godzinach. Wyszła tylko na krótką chwilę, aby coś zjeść i natychmiast wróciła. Ale był też PAN DOKTOR, choć powinnam napisać PAN LEKARZ, bo na doktora trzeba sobie zasłużyć. A więc pan lekarz, młody szczyl, zachowywał się następująco: wychodził z gabinetu, zostawiając w nim pacjenta, wchodził do gabinetu lekarki, przeszkadzając jej w pracy, łaził bez celu po korytarzu, choć w gabinecie był rzeczony pacjent, do ludzi odnosił się arogancko i tak jakby nam wielką łaskę robił, że w ogóle tu jest. Matki z dziećmi, które do niego wchodziły, po wyjściu opowiadały, że nawet nie raczył przyłożyć do ciała dziecka stetoskopu, bo twierdził, że jak nie kaszle, to po co badać???!!!
OdpowiedzUsuńJa swego czasu napisałam wiele artykułów o pesudolekarzach, ale każdy mój głos w tej sprawie kończył się tak, że obrywałam za to od pacjentów, bo przecież lekarz to święta krowa i nie wolno mu zwrócić uwagi. Trzeba bić przed nim pokłony. Otóż nie. Lekarz to taki sam człowiek jak każdy z nas, a jego zawód do czegoś zobowiązuje. Ale jak się idzie na medycynę dla kasy, to potem są tego efekty. Umierają ludzie, jak możemy to zaobserwować w ostatnich dniach. Tak więc dopóki społeczeństwo będzie traktować lekarzy jak święte krowy, to nic w tej kwestii się nie zmieni. Natomiast ostatnio dowiedziałam się jeszcze o kradzieży mojej osoby przez lekarkę, z której usług zrezygnowałam. Bo choć zmieniałam lekarza, to ona wykorzystując mój podpis wypełniła za mnie deklarację i zwyczajnie mnie ukradła!!! Dowiedziałam się o tym z NFZ. Zrobiłam aferę, nie bacząc na jej profesję.
To o czym piszesz to jest dramat, zimno się robi i krew się burzy. Masz rację, lekarz myśli, że jest Bogiem, Panem życia i śmierci i winniśmy mu pokłony bić, a nie mieć jakieś roszczenia. Oczywiście są wyjątki, ale właśnie! wyjątki, coś jest nie tak skoro to dobra postawa jest wyjątkiem.
OdpowiedzUsuńwitaj w krainie Abdurdu Kasiek - niestety - ja tez czesto prywatnie chodze - ostatnio mialam tournee z Malym. Zalatwilam prywatnie bo terminy w NFZ byly kosmiczne.
OdpowiedzUsuńtak to właśnie jest w naszym cudownym kraju... ja oko będę miała operowane za rok, jak dobrze pójdzie, a czekam już tyle czasu, że zapomniałam, co mi dokładnie jest!
OdpowiedzUsuń