Mam taką obsesję na punkcie kotów, że wystarczy taki tytuł, żebym się napaliła. Nawet bez czytania opisu. Jakaż była więc moja konsternacja, gdy okazało się, że książka to nie powieść o kimś kto ma obsesję na punkcie kotów. Okazało się, że ta książka do zbiór opowiadań młodej Amerykanki. Nie mówcie nikomu, ale mina mi zrzedła, współczesne opowiadania, to naprawdę nie jest mój klimat. Tutaj wyczuwałam modernizm, a ja jestem trochę cienka w te klocki.
„Kociarz” został przeczytany na stronach „New Yorkera” rekordowe dwa miliony razy, stając się najpopularniejszą opowieścią zamieszczoną w tym prestiżowym magazynie. Opowiadanie dało początek zbiorowi, który uznano za najważniejsze amerykańskie wydarzenie literackie roku. To prawdziwa proza XXI wieku, która w ciągu zaledwie jednej nocy została największym wiralowym fenomenem literackim w historii. To realizm magiczny w dobie mediów społecznościowych. To portret pokolenia w skondensowanej formie.
„Przenikliwa i perfekcyjnie minimalistyczna” The New York Times
„Idealna do książkowych dyskusji przy winie” Vogue
„Magiczny realizm ociera się o pełną fantazję” The Independent
„Kociarz” to dwanaście opowiadań składających się w panoramę naszych czasów. To opowieści o pożądaniu i wstręcie, seksie i samotności, zagubieniu i poczuciu winy w erze Instagrama, Tindera i #MeToo. To literatura minimalistyczna, choć – paradoksalnie – napisana z rozmachem. Właśnie dlatego stała się najpopularniejszym wiralowym tekstem literackim XXI wieku i zdobyła dwa miliony czytelników w internecie. Teksty wywołują wiele emocji: fascynują i odstręczają, oburzają i podniecają, przerażają i zachwycają, nie pozostawiając miejsca na obojętność.
Kristen Roupenian zabiera nas w świat swojej wyobraźni. Opowiada nam historie różne. Od księżniczki, po dziewczynę która poznaje chłopaka w pracy. Te opowiadania są krótkie, ale napisane w tak przewrotny i nowatorski sposób, że byłam w szoku. Tych opowiadań jest za wiele, żebym mogła opowiedzieć Wam ich fabułę. Ciężko też znaleźć wspólny mianownik pomiędzy nimi. Niezwykłe w nich jest to, że zaczynają się niepozornie, sztampowo. Mamy scenkę otwierającą, która pasuje do bajki, czy po prostu do zwykłego opowiadania o życiu. Gdy się czyta je nie hurtem, to zdążymy zapomnieć jak znokautowało nas poprzednie opowiadanie, albo może uznamy, że po prostu jedno się takie trafiło, czytamy i niespodziewanie znajdujemy się pośrodku lasu ciemnych przeżyć. Nagle, niespodziewanie. Po każdym z tych opowiadań bylam zdezorientowana. Albo pokochacie ten styl, albo Was odrzuci. Moim zdaniem warto sprawdzić.
Jeżeli tak wygląda debiut autorki, jestem ciekawa w jakim kierunku będzie rozwijała się jej kariera. To co przeczytałam pokazuje, że sprawnie posługuje się piórem. Widzi świat w nietypowy sposób, żegluje w stronę pisarstwa, które wzbudza trwogę. Jestem bardzo ciekawa jak to się rozwinie!
Nie czuję się mimo wszystko przekonana do letury.
OdpowiedzUsuń