Wybieracie czasami książki po okładce? Ja często. Okładka Węża z Essex wpadła mi w oko. Po pierwsze kocham zieleń, po drugie okładka przypomina arras. Najczęściej teraz okładki sa sztampowe, albo jakiś landszaft, albo urodziwa niewiasta o zamglonym spojrzeniu, wszystko co odstaje od tego schematu, automatycznie wpada w oko. A jeszcze słyszałam, że fabuła porywa. Czekałam, aż książka do mnie przyjdzie, gdy zaczęłam być atakowana opiniami o tej książce, że świetna, oryginalna. Oj jakiego smaka załapałam. Zaczęłam czytać niemalże natychmiast po otrzymaniu. No i z każdą stroną dowiadywałam się, że to wymagająca powieść, nie do połknięcia w jeden wieczór.
Londyn, rok 1893. Po śmierci despotycznego męża Cora Seaborne rozpoczyna nowe życie z uczuciem ulgi, ale i głębokiego smutku. Cora i jej syn Francis – chłopiec ekscentryczny i zamknięty sobie – wyjeżdżają ze stolicy do Essex z nadzieją, że czyste powietrze i otwarta przestrzeń przyniosą ukojenie. Na miejscu dociera do nich plotka, że mityczny Wąż z Essex, który w przeszłości miał ponoć panoszyć się po mokradłach, siejąc śmierć, teraz powrócił do przybrzeżnej parafii Aldwinter. Cora, zapalona naturalistka-amatorka, nie ma cierpliwości do przesądów: jest zachwycona, i przekonana, że bestia może się okazać przedstawicielem nieodkrytego dotąd gatunku. Rusza tropem tajemniczego stworzenia.
Wtedy poznaje Williama Ransome’a, pastora w Aldwinter, który również nieufnie odnosi się do pogłosek. Jego zdaniem jednak plotki o wężu tylko odciągają mieszkańców od prawdziwej wiary. Pastor stara się uspokoić parafian. Jednocześnie Will i Cora budują intensywną relację: choć różni ich absolutnie wszystko, coś ich do siebie nawzajem nieubłaganie ciągnie, a zarazem od siebie odpycha. Wywrą na siebie wpływ, który dla obojga okaże się zaskoczeniem.
Wąż z Essex jest pochwałą miłości w jej najprzeróżniejszych postaciach.
Przenosimy się w koniec dziewiętnastego wieku, do wiktoriańskiej Anglii. Tam na łożu śmierci leży męzczyzna, jego chwile są policzone. Zostawia po sobie, niezbyt bolejącą wdowę, dla której życie z mężem nie było jednym długim miodowym miesiącem, i syna. Syn jest dziwny, gdyby to był inny gatunek literacki uznałabym, że chłopiec jest wcieleniem Antychrysta i już rozglądałabym się za cisowym kołkiem. Kobieta, której życie nagle nabiera szansy na zmianę przenosi się do Essex, tam chce oddać się swojej pasji, badaniom naukowym. Tymczasem w okolicy pojawia się legendarny i złowieszczy Wąż, o którym krążą straszliwe plotki.
Ta książka jest bardzo oryginalna. Przede wszystkim napisana jest tak, że wymaga stałego skupienia. Nie można czytać jej na pół gwizdka. Trzeba uważać. Mamy tutaj ciekawych bohaterów i zajmującą problematykę. Książka kompleksowo przenosi nas do innego świata. Wiktoriańska Anglia to nie jest miejsce przyjazne dla kobiety, a jednak Cora, po traumatycznym małżeństwie, dalej ma marzenia, chce coś robić, nie zamyka się w skorupie nieszczęścia. W akcję powieści wpleciona jest tajemnica i wszechobecne zagrożenie spowodowane przez ogromnego, siejącego postrach gada. Spędziłam na lekturze tej powieści wspaniałe chwile. Powieśc wielce oryginalna i warta uwagi!
Kocham wiktoriańską Anglię, jako żem historyk. Pozdrawiam z okolic grodu Kraka :)
OdpowiedzUsuńJeśli trafi w moje ręce to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]