Rok
temu Sylwestra spędzałam z Jojo Moyes, prawie wyłącznie ; ). Ostatni list od kochanka był pierwszą
książką 2016 roku, a wszystko wskazuje na to, że inna jej książka, która w
Polsce oficjalną premierę będzie miała 11 stycznia będzie ostatnią książką w
tym roku. Kilka dni wyjątkowej przygody. Książka o zimowej okładce i całej
gamie uczuć. Moyes znowu czaruje, przeczytajcie blurba, chociaż książka i tak
was zaskoczy. Mnie zaskoczyła i chociaż na początku nie wiedziałam czy to
zaskoczenie In plus, to jednak w końcu czytałam do drugiej nad ranem. Jojo
Moyes to chyba jedna z moich ukochanych pisarek!! Mam nadzieję, że 2017 rok
będzie rokiem w którym nastąpi masowe wznowienie jej książek!
Strony
▼
sobota, 31 grudnia 2016
piątek, 30 grudnia 2016
#102 stos, ostatni w tym roku.
Ponieważ nie spodziewam się zalewu książek jutro, mogę odgwizdać uroczyście ostatni stosik w tym roku. I nie, nie liczę ile książek przybyło na półkach w ostatnim roku. Wiem, że za dużo, w stosunku do czytanych. Może nowy rok przyniesie odmianę? Dobra, nawet ja się nie powinnam łudzić. Wiem, że Nowy Rok zacznę tradycyjnie, koncertem noworocznym, prosto z Wiednia. Oglądanym w domu, bo znowu nie udało mi się wylosować biletu. Co jest bardzo krzywdzące.
czwartek, 29 grudnia 2016
"Pacjenci" - Jürgen Thorwald [ organizm ludzki to genialna machina, wielka zagadka ]
Uwielbiam
książki Jurgena Thorwalda, każdą biorę i polecam w ciemno. Gdy na liście
nowości pojawiło się wznowienie jego książki Pacjenci podskoczyłam z radości. Ta książka, na allegro osiągała
bajońskie sumy, jeszcze kilkanaście tygodni temu żeby ją mieć trzeba było
zapłacić dobrze ponad sto złotych. Zapytacie czy warto, już przed lekturą
wiedziałam, że tak. Thorwalda nie trzeba bardzo reklamować, wystarczy mieć
styczność z jedną z jego książek aby wiedzieć, dlaczego wszystkie to
bestsellery. Proszę państwa! Porywająca, wstrząsająca opowieść o początkach
transplantacji, nie z uczonego, stricte
medycznego punktu widzenia, ale z ludzkiej perspektywy, z perspektywy
jednostki, dla której nie ma żadnej nadziei.
środa, 28 grudnia 2016
"Syn" - Philipp Meyer [ epicka opowieść o Teksasie ]
Gdy
skończyłam czytać Lata rozłąki
konferowałam z Irenką( zapatrzona w książki – odwiedźcie jej blog), co teraz
czytać. Mam stos recenzenckich, ale Irenka doradziła, że skoro są święta
powinnam czytać to co chcę, a nie co muszę. A na Syna miałam ochotę od dawna. Męczyłam Irenkę, Ona podobno męczyła
wydawnictwo, aż w końcu dostałam książkę od Tatusia. Chociaż książka jest
głośno reklamowana, to prócz Padmy i Moniki, nikt o niej nie pisał. A mnie
uwiodła ta sepia na okładce i obietnica wielkiej teksańskiej sagi. Zwłaszcza,
że Teksas kojarzy mi się z dzieciństwem i Dynastią
którą oglądały Mama i Siostra.
sobota, 24 grudnia 2016
"Lata rozłąki" - Nina Willner [ a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat ]
Święta,
święta, czas spotkań, celebrowania cennych chwil z rodziną. Wybrałam
odpowiednią książkę na ten czas. Historię pewnej rodziny, rozdzielenia, na tle
skomplikowanej historii NRD. Niewiele wiem o Niemieckiej Republice
Demokratycznej. Pamiętam z bardzo wczesnego dzieciństwa jakieś wspominki, w
PRLu niektóre sprzęty były enerdowskie, ale moja wiedza o tym kraju była
znikoma. Oczywiście, blokada Berlina, mur Berliński, ale tyle. Dlatego, gdy
przeczytałam zapowiedź książki Lata
rozłąki chciałam bardzo ją przeczytać. Spodziewałam się powieści, tymczasem
rychło przekonałam się, że to swoista kronika rodzinna. Nie mam bynajmniej
zarzutów do formy tych wspomnień, okazało się, że historia NRD jest
wystarczającym materiałem na ciekawą opowieść. Nie trzeba już fikcji.
piątek, 23 grudnia 2016
"Studenty" - Dawid Ratajczak [ przeczytaj i popłacz się ze śmiechu ]
Jestem
raczej książkowym sztywniakiem. Książka raczej doprowadza mnie do płaczu,
bardzo rzadko na książkach się śmieje. Najwyżej uśmiecham z politowania. Kiedy
usłyszałam o książce Studenty byłam
zaintrygowana. Mam mocne więzy z życiem studentów, sama nie tak znowu dawno
studiowałam. Byłam ciekawa, tego studenckiego życia opisanego w powieści.
Trochę się bałam, że autor ulegnie pokusie, pokazania beznadziei studenckiego
życia, że będzie to tani melodramat z mocnymi akordami egzystencjalizmu. Jakże
się pomyliłam. Zaczęłam parskać śmiechem już na pierwszej stronie. Czytałam
książkę w nocy(studenckie zwyczaje) i nocną ciszę, raz po raz przerywał wybuch
śmiechu. Jedna z zabawniejszych książek jakie czytałam.
czwartek, 22 grudnia 2016
"Behawiorysta" - Remigiusz Mróz [ Koncert krwi, trudne wybory i o tym czego naprawdę chce gawiedź ]
Ho
ho ho. Wróciłam dziś z pracy i oficjalnie mam ferie świąteczne. Dziś bardzo
było mi nie po drodze z pracą, bo wczoraj w końcu dopadłam do deklasującej inne
bestsellery powieści Remigiusza Mroza. Na tapecie gościł oczywiście Behawiorysta książka, moim zdaniem
przyciąga uwagę okładką. Ta nutka, z pozoru taka niewinna, po uważniejszym
przyglądnięciu się zyskuje makabryczny wygląd. Trochę obawiałam się, bo jednak straszono mnie
i brutalnymi opisami, i słyszałam skrajnie różne opinie o tej książce, ale cóż…
kto nie ryzykuje – ten nie pije szampana. W sumie, ja i tak rzadko pijam
szampana, ale ryzykując, trafia się na dobre książki.
środa, 21 grudnia 2016
"Autostopem przez Galaktykę" - Douglas Adams [ dlaczego ręcznik jest niezbędny ]
Są
pozycje z klasyki, których wstyd nie znać. Zwykle się okazuje, że ja właśnie
nie znam. Tak było z Autostopem przez
Galaktykę i film i książka, znajdowały się na liście moich kulturalnych
białych plam. Film pewnie bym oglądnęła, bo Alan Rickman ( [*]), ale jak
dowiedziałam się, że jest książka, to oczywiście najpierw chciałam przeczytać
książkę i odsunęłam to na św. Nigdy. Później ukazało się wznowienie tej
powieści i słyszałam sprzeczne opinie, jedni bardzo chwalili, inni uważali, że
to nomen omen, androny. Przyszła jednak pora i na tę książkę, okazało się, że
jest do połknięcia dosłownie w jeden dzień.
wtorek, 20 grudnia 2016
"Izabela. Wojownicza królowa" - Kirstin Downey [ wspaniała biografia dla miłośników Hiszpanii ]
Niedawno
wydawnictwo W.A.B wypuściło na rynek serię książek o postaciach historycznych,
o których biografie na polskim rynku było ciężko. Jedną z takich książek była
niniejsza opowieść o Izabeli Kastylijskiej. Sugerowałam się okładką i
spodziewałam się beletryzowanej biografii, co bardzo mnie cieszyło, bo był
czas, gdy okres panowania Królów katolickich, a więc Izabeli i Ferdynanda
bardzo mnie interesował. Gdy tylko zaczęłam czytać tę książkę okazało się, że
nie jest to powieść a regularna biografia. Moim zdaniem pasowałby więc bardziej
autentyczny portret Izabeli, jak to jest w innych wydaniach, ale mimo wszystko
nasza okładka jest ładniejsza, chociaż wprowadziła mnie w błąd. Wspaniała,
bogata opowieść o kobiecie, która żyła w czasach nieprzychylnych kobietom,
zresztą chyba większość czasów to ciężki los kobiet.
poniedziałek, 19 grudnia 2016
"Warleggan" - Winston Graham [ czwarty tom Dziedzictwa Rodu Poldarków ]
Seria
Dziedzictwo rodu Poldarków to jedno z
odkryć tego roku. Zaczęłam czytać pod wpływem chwili i okazało się to być
szczęśliwym trafem. Zakochałam się w opowieściach z Kornwalii z końca
osiemnastego wieku. Każdy tom jest długo wyczekiwanym i z chwilą przeczytania
danego tomu, już czekam na kolejny. Lekturę tomu czwartego odkładałam w czasie,
wiedziałam, że połknę tę powieść więc chciałam jeszcze trochę poczekać, ale już
nie wytrzymałam. I tak jak przypuszczałam, rozprawiłam się z nią piorunem.
Pozostaje mi czekanie.
piątek, 16 grudnia 2016
#101 stos, na przedświąteczny czas.
Całkiem nieźle szło mi nie-kupowanie. Wizyta w Taniej Książce w Lublinie z Agatą, była ciężką próbą, z której nie wyszłam zwycięsko. Tak jak teraz patrzę na to, jak owocne były ostatnie dni... to zastanawiam się kiedy będę spać, pracować, grać w tenisa... Dobra i tak jest za zimno na tenisa. No, ale idą święta i roboty będzie huk. A te książki są cudowne.
Może ktoś chce dać mi w prezencie czas?
Może ktoś chce dać mi w prezencie czas?
czwartek, 15 grudnia 2016
"Stefania. Szczęśliwy powrót trędowatej" - Anna Rohóczanka [ niektóre książki są jak żart - bolesny ]
O
tej książce marzyłam od lat. Od chwili, gdy doczytałam zakończenie Trędowatej i dowiedziałam się, że jest kontynuacja.
Niestety w mojej bibliotece nie było egzemplarza, w mięście, w mojej filii był
trzeci tom, który przeczytałam. Jako, że ostatnio podczytywałam Trędowatą, łkając oczywiści w kluczowych
momentach, to przypomniałam sobie o kontynuacjach. Zerknęłam na aledrogo i
ujrzały me oczy wznowienie. Cena okładkowa ponad dwadzieścia złotych, już
rozważałam prezent gwiazdkowy, gdy nogi w Lublinie zaniosły mnie do taniej
książki i oczy ujrzały dzieła te w cenie sześciu złotych z groszami. Nie mogłam
przecie takiej okazji przegapić. Wzięłam i nabyłam i pierwszy tom, gnana
ciekawością przeogromną, przeczytałam. Z jedną przerwą na drzemkę. Serio to nie
jest lektura na dni czy tygodnie. Ponad dwieście stron, mało ambitnej papki.
Jednakowoż jestem rozbawiona. Chociaż nadal mam swoje zasady wyłączne.
wtorek, 13 grudnia 2016
"Najlepsze chwile w życiu" - Maeve Haran [ życie zaczyna się po czterdziestce, podobno ]
Czasami
wspaniałe książki trafiają się przypadkiem i mimochodem. I nie są miłością od
pierwszej strony. Tak miałam z powieścią Najlepsze
chwile w życiu, leżała przy łóżku dosyć długo i po wielu pozytywnych
recenzjach, co i rusz chciałam się za nią zabrać, a ciągle lekturę odwlekałam.
Nawet, gdy uznałam, że to czas najwyższy na nią, nie mogłam się wgryźć. Może to
kwestia tego, że od razu mamy cztery bohaterki i chwila mija nim człowiek
zacznie łapać, kto jest kto. Jednak z każdą stroną, pojmowałam, że w te mroźne
dni, wpadła mi na podołek prawdziwa perełka. Szukacie prezentu dla znajomych z
kryzysem wieku? Mam? Babć? To jest ta książka. Serio!
poniedziałek, 12 grudnia 2016
"Przypomnij mi kim jestem" - Matthew Thomas [ nie zawsze jest pora na ambitne książki ]
Rozdzierający
literacki debiut, który przebojem wdarł się na listy bestsellerów. Zagadkowa
okładka, która kojarzyła mi się z żaglami wielkiego statku, a przy bliższym
badaniu okazała się dachami z typowego amerykańskiego osiedla, jakie znamy z
filmów. Obiecywałam sobie po niej wiele, chociaż trochę się obawiałam czy nie
okaże się to najeżoną frazesami, ambitną powieścią o wszystkim i o niczym.
Wątek irlandzkich imigrantów w USA jest wątkiem o ogromnym potencjale, ale już
sporo na ten temat napisano, w końcu Stany to imigranci, pogoń za marzeniami,
poszukiwania Złotej Krainy i Ziemi Obiecanej, często, są to poszukiwania
najeżone cierpieniem i wieloma złudzeniami. Nie do końca to rozumiem bo ja
sobie emigracji nie wyobrażam, a wszystkie te twierdzenia, że Ameryka to jedyny
kraj w którym żyje się jak w raju, tylko mnie śmieszą.
sobota, 10 grudnia 2016
"Wszystko dla pań" - Emil Zola [ francuska klasyka ]
Może
i moi Rodzice mają ze mną dobrze, bo dzięki mnie są na bieżąco z wydawniczymi
nowościami, jednak nie można mieć lepszych Rodziców niż ja, bo oni są
inspiracją do moich spotkań z klasyką. Pomijając ten jeden przypadek, gdy kilka
tygodni spałam przy zapalonym świetle bo się bałam(tak Mamo, wciąż pamiętam, tę
książkę co to, będzie Ci się podobała
Kationku), podsuwali mi zawsze świetne książki, chociaż nie zawsze we
właściwym czasie(Tatusiu dziesięcioletnie dzieci nie czytają Hrabiego Monte Christo). Tak kiedyś
natchnęła mnie Matkosa aby rozglądnąć się za książką Wszystko dla pań nie wiem czy ja tę książkę kupiłam, czy Mama ją
znalazła, w każdym razie egzemplarz powieści Zoli jest starszy od mojej
siostry, a trzyma się nawet nieźle, zaczęłam ją czytać(książkę – nie siostrę) w
sierpniu, ale imprezowy tryb życia wpłynął na przerwanie lekturę, a bardzo
niesłusznie. Wczoraj do niej wróciłam i wolna od sierpniowych upałów, po prostu
zachwyciłam się tą książką. Boże!! Ja chcę inne powieści Zoli, wiem na co
wypłatę przepuszczę!
czwartek, 8 grudnia 2016
"Życie i śmierć" - Stephenie Meyer [ miał być Zmierzch oczami Edwarda a jest Bella w roli chłopaka-mazgaja]
Gdy
dostałam do rąk własnych egzemplarz książki Życie
i śmierć, muszę zaznaczyć, że dostałam ją od Agi, za co bardzo Jej dziękuję
i nawet nie wypominam, że czekałam ponad pół roku, bo w końcu wysłała i jest
kochanym rudzielcem, Aga – dziękuję, no więc kiedy dostałam tę książkę, byłam
przekonana, że to Zmierzch
opowiedziany z perspektywy Edwarda, Aga wiedziała, że tak myślę, ale zołza
uznała, że będzie zabawniej. Jakoś z głowy mi wyleciało, że fragmenty takiej
wizji Zmierzchu wyciekły do netu i
autorka postanowiła napisać coś innego. Pojechała po bandzie i Bellę zamieniła
w chłopaka, a Edzia w babeczkę. Resztę zasadniczo zachowała, o pardon,
przeredagowała tekst, co zawsze jest mile widziane. Wykorzystałam swoje
chorobowe na to ekstremalne czytanie…
środa, 7 grudnia 2016
z wielkim poślizgiem - podsumowanie listopada
Powinno być kilka dni temu, ale tak mnie złapało przeziębienie, że dosłownie ścięło mnie z nóg. Niestety jeszcze nadal mam wigor przeleżanych zwłok i po kilku minutach stania, dosłownie zwalam się na łóżko przez godzinę odzyskując siły. Tak to jest, gdy przebywa się z chorymi i tak jestem dumna, że w zdrowiu wytrzymałam do grudnia, a zachorowałam, przypadkiem i to już gdy nie dałam rady walczyć ze zmasowanym atakiem. W końcu jednak trzeba było się zebrać do podsumowania listopada, mojego ukochanego miesiąca, w którym działo się tak wiele. Same wspaniałe, przyjemne rzeczy, a że prywatne, to... no cóż. Tutaj opowiadam o książkach.
wtorek, 6 grudnia 2016
"Trzy po 33" - Jerzy Bralczyk, Jan Miodek, Andrzej Markowski [ dlaczego kolektyw jest toksyczny a nie trujący, dlaczego pochylamy się nad tym a nie schylamy]
Niestety
rzadko wśród głośnych literackich nowości, a jeszcze rzadziej wśród
bestsellerów pojawia się książka, która rości sobie prawo do miana
popularnonaukowej. Ponieważ poprzednia książka trzech bóstw polskiego językoznawstwa,
po prostu mnie oczarowała, tym większą ochotą zapałałam, na najnowszą i to
jeszcze zachęcająco zieloną. Nie miałam okazji przeglądać jej wcześniej więc
nie wiedziałam czego się spodziewać. Jednak trochę zostałam wprowadzona w błąd,
gdyż zasugerowano mi, przynajmniej ja tak to odczułam, że kompozycja tej
książki będzie analogiczna do Wszystkozależy od przyimka a bynajmniej,
tak nie jest.
poniedziałek, 5 grudnia 2016
"Wszystko co mam" - Katie Marsh [ w zdrowiu i w chorobie ]
Regularnie
wzbraniam się przed czytaniem ebooków. To nie jest tak, że nie uważam ich za
książki, bynajmniej, po prostu nie
odpowiada mi ten sposób czytania, sięgam po ebooka, gdy już naprawdę na książce
mi zależy. Tym razem było podobnie, ale przypadkiem odkryłam, że ebooki nie są
dla mnie takie złe, sprawdzają się w sytuacji, gdy tradycyjna książka odpada, a
przynajmniej nie jest wygodna. Otóż, gdy czekam na autobus, nie lubię czytać
papieru, zwłaszcza w zimie, gdy na przystanku jest ciemno. No i do przewracania
stron ebooka wystarczy jedna ręka, druga może tkwić w rękawiczce i w kieszeni.
Katalizatorem tego odkrycia była kolejna książka z fantastycznego cyklu Kobiety to czytają, właśnie powieści z
tej serii sprawiają, że jakiegoś ebooka zawsze mam. W tej książce
zahipnotyzowała mnie najpierw okładka, nim się zorientowałam, byłam już
zaczytana po uszy, nie mogłam się doczekać kolejnej podróży, doczytywałam w
domu.
niedziela, 4 grudnia 2016
"Śnieżny wędrowiec" - Elisabeth Herrmann [ ślady twoje zasypało, w śniegu całkiem się zgubiłem ]
Lubię
kryminały, ciągle jednak nie mogę się przekonać do niemieckich. Cierpię na
germanofobię, tak jak inni są amerykofilami, czy frankofilami, jak prawdziwa
Polska o wiele łatwiej mówię, czego nie lubię. Skandynawskie kryminały – raczej
spoko, ale te niemieckie… no takie ambiwalentne mam uczucia. Wioskamorderców, nawet mi się podobała, dobrze mi się czytało, ale szału nie
było. Pamiętam, ach jak dobrze pamiętam, jak zaczęłam ją czytać, czekając na
partnerkę do tenisa. Było wtedy tak cieplutko, a teraz… znowu zapchane zatoki,
przeziębienie i przyczajone zapalenie oskrzeli, którego nie zwalczę chyba piwem
z sokiem z aronią(szczerze- nie wiem czy polecam to połączenie smakowe, bo
obecnie mój smak nie istnieje, ale wygląda super, jakby ktoś kogoś zarżnął przy
nalewaniu piwa – w sam raz do pisania o kryminale).
sobota, 3 grudnia 2016
"Niewidzialne życie Iwana Isajenki" - Scott Stambach
Ciężko
jest zadebiutować, łatwo napisać jedną książkę i ją wydać. Jednak prawdziwy
literacki debiut, który ruszy literacki świat, poruszy czytelników, to już
grubsza sprawa. Scott Stambach bierze na warsztat historię trudną, chore
dzieci, szpitale, brak nadziei i powolne umieranie, to ostatnio tematy modne.
Wiadomo, że taka książka się sprzeda, że wszyscy powiedzą, że wspaniała, bo
chore dzieci nie mogą nie być siewcami głębokich zdań i odkrywcami
przedwiecznych prawd.
czwartek, 1 grudnia 2016
"Kukułka" - Antonina Kozłowska [ książka, która zmusi do refleksji ]
Jeżeli
ktoś sięga jedynie po nowości literackie to przegapia fantastyczne książki,
które wyszły parę lat temu. Taka Kukułka
wydana w 2010 jest za młoda, by trafić do kanonu klasyki, ale za stara, by być
dostępną w księgarni. Upolowałam ją na allegro, z uwagi na osobę Autorki, która
najpierw oczarowała mnie Trzema połówkami jabłka i swoją własną,
osobistą osobą ; ). Zawzięłam się i mam swój egzemplarz już, niestety już
przeczytałam, uroniłam łzę i… posłuchajcie.
środa, 30 listopada 2016
"Córka handlarza jedwabiem" - Dinah Jefferies
Lubię
uciekać literacko w te rejony świata, w które nigdy się nie wybiorę, ponieważ
jestem piecuchem, literacko jest dla mnie atrakcyjny każdy obszar wykraczający
poza moje podwórko : P Wietnam, muszę przyznać jest dla mnie miejscem
egzotycznym, zapewne spora część rzeczy jakie miałam, zaczynała swój żywot w
Wietnamie, kto wie, może jedwabne fatałaszki, pochodzą z pewnego sklepu z
jedwabiem, w Wietnamie właśnie? Nie znam historii Wietnamu, dobrze że na
początku książki mamy opisane najważniejsze wydarzenia. Okładka sugeruje
banalny romans, no ale wiecie, że ja przed romansami się nie wzdragam.
Książkowymi!!! Hańba temu, co źle pomyślał : P Nie czytałam poprzedniej książki
autorki, czego bardzo żałuję, po lekturze Córki
handlarza jedwabiem - jeszcze
bardziej.
wtorek, 29 listopada 2016
"Miłośniczki Czekolady i ślub" - Carole Matthews [ czekoladowe lekarstwo na jesienną chandrę]
Poprzednie
części cyklu Klub Miłośniczek Czekolady, przegapiłam. Jednak już okładce
najnowszej powieści o przyjaciółkach uzależnionych od czekolady – nie mogłam
się oprzeć. Okładka jest słodka, wpada w oko i chociaż ciężko spodziewać się
głębi, przy tak cukierkowej szacie – uważajcie, pozory mylą. Trochę się bałam,
czy zaczynając przygodę od czwartego tomu, połapię się w bohaterach, ich
przeszłości, na szczęście obawy okazały się płonne, a ja od pierwszej strony
dałam się uwieść magii tej książki. Tak pomogła urodzinowa czekolada, bo bez
niej nie da się rozkoszować książką, bez ślinotoku.
poniedziałek, 28 listopada 2016
"Król" - Szczepan Twardoch [ o bokserach, półświatku, przedwojennej Warszawie]
Najnowsza
powieść Szczepana Twardocha budziła moje
obawy. Morfina, powieść chwalona i
wynoszona wręcz na ołtarze literackiego kunsztu, nie zachwyciła mnie, a
przeciwnie, porządnie znudziła. Do tego stopnia, że Drach leży u mnie i czeka na zmiłowanie od Targów Książki o ile
pamiętam, Wieczny Grunwald leży
jeszcze dłużej, bo od jakiejś promocji w dyskoncie spożywczym. A jednak kusiła
mnie ta najnowsza powieść. Okładka, trochę kusiła, trochę odpychała bo jednak
faktycznie sugeruje, że to będzie ambitna powieść. Nie jakieś literackie fiu
bździu.
niedziela, 27 listopada 2016
#100 jubileuszowy setny stos, ale bez szaleństw
To już setny stos w historii tego bloga. Kto by pomyślał. Bloguję już tak długo, nigdy bym nie przypuszczała zakładając tego bloga, w noc przed egzaminem, że tyle wytrzymam. Niedługo później uległam modzie na stosiki. W tej stosikowej fazie, są długie przerwy, od kilku tygodni, jakoś dbam o regularność, bo pozwala mi to też panować nad tym co mam, nad kolejką do czytania. Utrzymajmy ten trend.
To setny stos, na youtuba wgrywa się book haul. Chociaż książek nie jest bardzo dużo, ale zapowiadają się wspaniałe chwile z lekturą. Oby tak było!
sobota, 26 listopada 2016
"Świt, który nie nadejdzie" - Remigiusz Mróz [ trochę jak w tym dowcipie o Benku, co strażacy go zastrzelili ]
Mówią,
że powtórne małżeństwo to przewaga nadziei nad logiką, mówią też, że kobieta
nie popełnia błędu raz, tylko kilka razy, żeby na pewno wiedzieć czy to błąd.
Mówią też, że ja szukam dziury w całym i czepiam się dla czepiania. Co do
ostatniego, cóż, z naturą nie wygrasz : P Jednak z nadzieją maniaka, wciąż
próbuję odkryć fenomen Remigiusza Mroza. Ta właśnie nadzieja przywiodła mnie do
jednej z Jego najnowszych książek, reklamowanej jako kryminał retro, osadzonej
w realiach przedwojennej Warszawy. Czytałam ją kilka dni, to sporo jak na
kryminał, ponad pięciuset stronicowy, ale jednak kryminał, takie łykam w dwa
wieczory, a tutaj coś ewidentnie mnie nie wciągnęło, jednak zaparłam się i
postanowiłam rozprawić się z tą książką. Co mogę powiedzieć, dawno nie miałam
tak ambiwalentnych uczuć, chyba nigdy jeśli chodzi o powieść Mroza. A może już się
starzeję i mam kiepską pamięć?
"Byłaś serca biciem" - Zbigniew Książek [ przypadki pewnego literata ]
Któż
z nas nie zna tekstów Zbigniewa Książka, możemy nie wiedzieć, ale znamy, to ten
facet co napisał teksty do muzyki Rubika, czy też Rubik pisał muzykę do Jego
tekstów. Akurat nie mam problemu, żeby się przyznać, że chociaż leje się
okrutny hejt na te piosenki to od czasu do czasu sobie słuchamy. Decyzja o przeczytaniu tej książki była
impulsem, termin trochę gonił, otworzyłam, przeczytałam pierwszą stronę, już
się śmiałam, już wiedziałam, że kurczę warto.
piątek, 25 listopada 2016
"Przysługa" - Kate Atkinson [ Jackson Brodie znowu w akcji ]
Kiedy
człowiek jest chory warto złapać jakiś kryminał. Wtedy jest mniejsze
prawdopodobieństwo, że z nudów będziemy ciągle podsypiać. Zmożona złym
samopoczuciem, chwyciłam Przysługę a więc drugą część serii o Jacksonie Brodiem,
prywatnym detektywie, który jest nieco zgorzkniały, lubi rozpamiętywać to co
było. Lubię angielskie kryminały, moim zdaniem niezależnie od pory roku są
fantastycznym pomysłem na spędzenie miło czasu na czytaniu. Mają swój
specyficzny klimat, z jednej strony takiej angielskiej sielskości, a z drugiej
są te zbrodnie, które dbają o pożądany poziom adrenaliny.
wtorek, 22 listopada 2016
"Berło i krew. Królowie i królowe Europy na wojnie 1914-1945" - Jean des Cars [ gdy Europa spłynęła krwią ]
Uwielbiam
książki historyczne. Mam lekki kompleksy niewystarczającej wiedzy o Wielkiej
Wojnie, który staram się jakoś zaleczyć, dokształcając się regularnie. Berło
i krew to książka, która teoretycznie wpisuje się idealnie w to co
lubię. Wielka historia z perspektywy ludzi, monarchów, książąt i ich żon,
pokazana w bardziej osobisty sposób, chociaż nabierająca przez to okrutnego i
realistycznego wydźwięku. Połknęłam tę książkę piorunem i jestem nią
zachwycona, moi znajomi poświadczą, że nosiłam ją w torebce i chłonęłam przy
każdej okazji.
poniedziałek, 21 listopada 2016
"Wilno. Rodzinna historia smaków" - Ewa Wolkanowska-Kołodziej [ smak Kresów ]
Moja
rodzina od pokoleń związana jest z Galicją, nie czuję więc sentymentu do
polskiego Wilna. Weszłam, chyba z powodu jesieni w jakiś dziwny czas, dopadł
mnie syndrom wicia gniazda i czynienia zapasów, więc ciągnie mnie do książek
kulinarnych, do kuchni. Wiem, że Agora nie wydaje złych książek, toteż
apetyczna okładka nie musiała nawet szczególnie mnie kusić. Zaczęłam czytać i
historia o piętnastoletnim zapasie samogonu, czy zapasie koniaku mnie uwiodła,
wzruszyła. Właśnie taka będzie ta książka. Sentymentalna podróż w świat smaków
z dzieciństwa, historia miłości i bliskości. Nie spodziewałam się, ale sama
znalazłam coś co jadłam w dzieciństwie… wspaniałe są takie historie, pyszne,
pachnące, ociekające wspomnieniami.
niedziela, 20 listopada 2016
"The Story of Doctor Dolittle" - Doktor Dolittle i jego zwierzęta
Często
opór z czytaniem w obcym języku wynika li i jedynie z uprzedzeniem. Możemy się
dogadywać, ale brak polskiego przekładu, czy napisów i już czujemy panikę, bo no jak dam radę, ponieważ od kilku lat
próbuję opór ten przełamać to jednak skutek jest taki, gdy mam do wyboru
książkę po polsku i w oryginale, wybieram tłumaczenie. W sukurs przyszło mi
wydawnictwo [ze słownikiem ] to
właśnie świetny pomysł dla leniuszków, takich jak ja. Wybrałam literaturę
dziecięcą i w 2/3 pozycje, które znam. Trzeba przekraczać granice, które sama
sobie wzniosłam.
sobota, 19 listopada 2016
#99 ograniczam zakupy [ stos epicki, jak bitwa o Helmowy Jar ]
Jeżeli kiedyś usłyszycie, że dom zawalił się pod ciężarem książek, bądźcie pewnie, że to była moja skromna chaupa, która nie uniosła dodatkowej książki i posypała się jak domek z kart. Właściwie nie wiem skąd u mnie tyle książek, wiem, że jak wróciłam do domu we wtorek to się w nich tarzałam. Wszystkie moje samoograniczenia są psu na budę... Zresztą po sobie widzę, że idea samoograniczania jest chybiona, a przynajmniej bardzo dyskusyjna. Niby chcę się ograniczać, niby wiem, że to moje podanie o większy lokal na książki nie ma szans, a mój dom nie jest z gumy, no ale popatrzcie. Czy MOGŁAM się ograniczyć. No powiedzcie, którą z tych książek powinnam zostawić bezdomną, nieutuloną??
piątek, 18 listopada 2016
"Dom czwarty" - Katarzyna Puzyńska [ niesamowite emocje, gąszcz tajemnicy, tajemnicze zaginięcia i mroczne przemiany ]
Miałam
upiec dziś babeczki, żeby mieć co jeść w pracy, miałam popracować, nawet na
tenisa chciałam skoczyć, niestety, zaczęłam czytać wyczekany(Asieńko dziękuję!)
Dom czwarty i przepadłam. Czas
przestał istnieć, a ja odkładałam najwyżej książkę na chwilę, żeby ta przygoda
trwała chociaż trochę dłużej. Gdy inni autorzy mają problem, bo przedkładają
ilość, nad jakość, tak Katarzyna Puzyńska, w swojej siódmej powieści zachwyca.
Mroczny nastrój rodem z Utopców, intryga zawiła, zakończenie
frapujące. Autorka, znalazła sposób, żeby trzymać czytelników na krótkie
smyczy, w trwałym oczekiwaniu.
czwartek, 17 listopada 2016
"Muza" - Jessie Burton [ Powieść czarująca jak okładka ]
Niespodziewanie
długo zeszło mi z tą książką. Nie wiem dlaczego na początku nie mogłam się w
nią wciągnąć, chociaż od momentu, gdy tylko o niej usłyszałam, wiedziałam, że
chcę i muszę ją przeczytać. Początek był taki mglisty, siąpiący, jak angielska
pogoda, ale już koniec części pierwszej i przeniesienie akcji w miejscu i w
czasie było już punktem przełomowym, od tej chwili, zaczęło mi się czytać o
wiele lepiej, płynniej. Mało z jednej
strony, Londyn – ponad dwadzieścia lat po wojnie, zmanierowany, będący tyglem w
którym mieszają się różne kultury i warstwy społeczne, z drugiej strony upalna
Hiszpania, tuż przed wybuchem wojny, targana konfliktami, buzująca wewnętrznym
niepokojem a z pozoru spieczona słońcem i pachnąca oliwkami, papryką i
pomidorami. Dwa światy, które w końcu się przetną.
środa, 16 listopada 2016
"Hürrem. Słowiańska odaliska. Księga I" - Demet Altınyeleklioğlu [ kobieto puchu marny?]
Gdy
ongi, polską telewizję zdominowały tureckie seriale, a wszystkie koleżanki
zachwycały się serialem Wspaniałe
stulecie, pozostawałam, obok głównego modowego nurtu. Dopiero później z
ciekawości zerknęłam na ten serial. Spodobały mi się stroje, fabuła, możliwość
podglądania Imperium Osmańskiego od kuchni. Dlatego, kiedy zobaczyłam zapowiedź
tej książki oszalałam na jej punkcie. Chciałam zobaczyć jak to się sprzeda w
wersji książkowej, zwłaszcza, że serialowe postaci, miały swoje za uszami, a
książka dawała możliwość prześledzenia ich myśli oraz motywów.
wtorek, 15 listopada 2016
"Moje wypieki. Całkiem nowe przepisy" - Dorota Świątkowska [ słodka rozpusta ]
Uwielbiam
piec. Moja Mama jest moim niedoścignionym wzorem. Zazdrośnie strzegła kuchni i
piekarnika, a w sobotę sprawiała że cały dom pachniał czymś pysznym. Zazwyczaj
było to tak pyszne, że trzeba było chować, połowę, żeby chociaż trochę zostało
na niedzielę. Mama nauczyła się piec od swojej Mamy, a ja zawsze z ciekawością
podglądałam jak obie tworzą słodkie cuda. Kiedy kilka lat temu Mama trafiła do
szpitala, no i nie miał kto upiec ciasta na niedzielę, wzięłam sprawy we własne
ręce. Moje pierwsze kroki stawiałam za pomocą bloga moje wypieki. Bo zeszyt z
przepisami Mamy to już była kuchnia zaawansowana. W pewnym momencie porzuciłam
nowoczesne i wymagające nieosiągalnych dla mnie składników przepisy Doroty i
wróciłam do smaków dzieciństwa, ale od czasu do czasu z zachwytem oglądam
wspaniałe fotografie i czytam przepisy szukając inspiracji. Jednak chyba teraz
za sprawą najnowszej książki Doroty Świątkowskiej czeka mnie wielkie
próbowanie. Już mam książkę ofiszkowaną, przepisy czekają na próbę generalną.
poniedziałek, 14 listopada 2016
"Alicja w krainie czasów. Czas opowiedziany" - Ałbena Grabowska [ Alicja po drugiej stronie czasu ]
Gdy
łapie mnie jesienny kryzys czytelniczy, przeglądam wydawnicze Nowości w poszukiwaniu jakiejś
intrygującej powieści. Moim zdaniem, nic tak dobrze nie leczy z niemocy
czytelniczej jak literacka fikcja, zaangażowanie się w losy bohaterów,
czytelnicza podróż do nieznanych miast. Oczywiście wiedziałam, że skoro
spodobał mi się tom pierwszy, to Alicja w krainie czasów. Czas opowiedziany,
a więc drugi tom trylogii Czas
zaklęty szybko wskoczy na tapet. Nie musiała długo czekać ta historia.
Znając talent Ałbeny Grabowskiej, wiedziałam, że nie powinnam się zawieść, tym
bardziej, że fabuła naprawdę zapowiada się obiecująco.
niedziela, 13 listopada 2016
"Awiatorzy. Opowieść o polskich lotnikach" - Jarosław Sokół [ lecę bo chcę, lecę bo wolność to zew ]
Ongi
Jarosław Sokół, oczarował mnie swoją powieścią Czas honoru wprawdzie ciągle brakuje mi ostatniego tomu, to jednak
z lektury zachowałam bardzo dobre wspomnienia. Gdy na liście nowości, zobaczyłam ostatnią książkę
autora, zapaliłam się jak pochodnia. Awiatorzy.Opowieść o polskich lotnikach, wydawała się bezbłędnie trafiać w mój gust
literacki. W końcu sama mieszkam rzut beretem od lotniska, które powstało w
XX-leciu międzywojennym, sama kilkukrotnie miałam okazję wznosić się w
powietrze i podziwiać świat z lotu ptaka, wspaniałe uczucie. Mogłam więc nie
utożsamiać się z bohaterami tej powieści?
sobota, 12 listopada 2016
"Panie Białego Domu" - Longin Pastusiak [ a jaka będzie żona 45 prezydenta USA? ]
W
wigilię wyborów prezydenckich w USA pod moją strzechę trafiła książka Panie Białego Domu napisana przez byłego
Marszałka Senatu, profesora Longina Pastusiaka. Zawsze lubiłam czytać o żonach
prezydentów, najczęściej w cieniu, zwłaszcza te pierwsze damy skryły się,
przynajmniej w Polsce, w mgle niepamięci. Oczywiście każdy kojarzy Jackie Kennedy,
Hilary Clinton, ostatnio nie schodziła z pierwszych stron gazet, ale ta
książka, będąca wznowieniem, z koniecznymi aktualizacjami, była odpowiedzią na
mój niedosyt poznawczy. Jeżeli tak jak ja jesteście ciekawi biografii
Pierwszych Dam Ameryki, to pozycja dla Was. Tylko ostrzegam, książka jest
wydana solidnie i chociaż ja wzięłam ją do torebki i do pociągu, to kosztowało
mnie to trochę dźwigania. No, ale ładny papier, swoje waży.
piątek, 11 listopada 2016
"Niemieckie requiem" - Philip Kerr [kryminał retro z powojennym Wiedniem ]
Ostatni
tydzień miałam ekstremalny. Od ubiegłego czwartku, nie miałam czasu się wyspać
i spokojnie odetchnąć. Praca, seminarium, praca, wyjazdy do Lublina, po prostu
Sajgon. Już wracając we wtorek do domu, obiecywałam sobie, że w środę po prostu
się wyśpię i odpocznę, bo tyko w poniedziałek miałam chwilę na tenisa, a we
wtorek już nawet na partyjkę brakło czasu. Jednak w środę też nie poszłam
pograć, bo usnęłam. Straciłam nawet ochotę na czytanie, sennie przewracałam
strony i nie mogłam w nic się wciągnąć. Ponieważ biorę udział w Tygodniowym
Wyzwaniu Książkowym(odsyłam do pejsa), to stwierdziłam, że to dobry pretekst,
żeby nadrobić Kerra. Książka ponad rok leży na półce. Nawet kilku osobom ją
pożyczyłam, sądząc po zagięciach grzbietu : |. Jako, że w tym tygodniu czytamy
książki z czarną okładką – stało się.
czwartek, 10 listopada 2016
#98 stos, z drzew spadają liście, z moich półek - książki
Pomyślałam, że kilkanaście dni nie oglądaliście moich nabytków. Nie wiem jak to się dzieje, ale ich przybywa szybciej, niż nadążam z czytaniem. Może ten długi weekend pozwoli mi nadgonić... Wy też macie zaplanowany zaczytany weekend?
Mam nadzieję, że jeszcze spadnie śnieg!!
środa, 9 listopada 2016
"Sympatyk" - Viet Thanh Nguyen
Wbrew
pozorom czytelnictwo nie jest takie niszowe. W końcu liczba różnych nagród za
najlepszą książkę jest zawrotna, co roku obiecuję sobie, że będę z tym na
bieżąco, bo chociaż nie zawsze są to książki wybitne, to rzadko są to pozycje
złe. Dlatego Sympatyk kusił mnie od
kiedy zobaczyłam zapowiedź. Nagroda Pulitzera ma swoją renomę, to nie jest
rekomendacja obok której przechodzi się ot tak. Tym bardziej, że tematyka tej
książki, to mimo wszystko dla mnie biała plama historii świata i cieszyłam się,
że może czegoś się dowiem. Cieszę się, że wśród nowości na polskim rynku
pokazują się i wspinają na listy bestsellerów, także takie książki.
wtorek, 8 listopada 2016
"Szóste wymieranie - Elizabeth Kolbert [ historia nienaturalna ]
O
zgubnych skutkach dziury ozonowej słyszałam od dziecka. Im byłam starsza, tym
częściej słyszałam o dewastacji natury. Co i rusz zbiera się na ratowanie pand,
żbików, czy innych wielkich ssaków, a tak naprawdę jakoś nie tłumaczy się, że
człowiek pośrednio i bezpośrednio, ale za to systematycznie niszczy świat,
przyczyniając się do zagłady tysięcy gatunków roślin i zwierząt. Szóste wymieranie. Historia nienaturalna
to książka nagrodzona nagrodą Pulitzera i opowiadająca o tym, że obserwujemy
wymieranie gatunków na taką skalę, że można już to porównywać z wielką piątką
masowych wyginięć, które w przeszłości były kamieniami milowymi w rozwoju
naszej planety.
niedziela, 6 listopada 2016
"Rozdarta zasłona" - Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński [ Profesorowa Szczupaczyńska na tropie!!]
Kraków
z powieści o profesorowej Szczupaczyńskiej, kojarzy mi się z ubiegłorocznymi
Targami w Krakowie i zachętami Madzi, która tak opowiadała o tej książce, o tym
jak Jej Mamie się podobało, że prędko zaopatrzyłam się w tę książkę. Mniej
więcej o tej porze czytałam rok temu tom pierwszy. Tajemnica domu Helclów, jest moim zdaniem arcydziełem kryminału
retro. Ta książka jest tak cudowną całością, język, portrety bohaterów, tło
obyczajowe, wszystko to po prostu zachwyca. Gdy dowiedziałam się o premierze
tomu drugiego, uznałam, że nie godzi się odmawiać zaproszeniu Profesorowej, toż
to byłby despekt!! A już ich dostatecznej ilości doznała nieszczęsna Zofia.
piątek, 4 listopada 2016
"13 pięter" - Filip Springer [ książka która mnie przybiła ]
Książka
przeleżała na biurku dwa miesiące. Tyle czasu temu byłam na ostatnim DKK.
Miałam wtedy zepsuty telefon, o czym już prawie zapomniałam. Dziś dostałam Speera
i doczytałam tę książkę, tak korki mają swoje zalety. Nie spodziewałam się lektury
tak mocnej, nie spodziewałabym się, że tak docenię swoje życie. Bo mnie ludzie
pytają, dlaczego ciągle mieszkam z rodzicami(jestem w grupie 40% osób po 25
roku życia), dlaczego nie własne mieszkanko, jakoś nigdy nie uśmiechała mi się
perspektywa ślubu z kredytem, albo wynajmowania. Zakosztowałam wynajmu stancji
i brrr to była trauma. Dzięki tej książce widać, że mam szczęście. Mam ogromne,
gigantyczne szczęście. Mam ochotę przytulać moje ściany, tylko nie mam jak bo
są zastawione. Mam dach nad głową. Mam szczęście. Oto reportaż o tym, co nie
powinno być kwestią szczęścia, a normą.
czwartek, 3 listopada 2016
"Nanga Parbat. Śnieg, kłamstwa i góry do wyzwolenia" - Dominik Szczepański, Piotr Tomza [ Góry tu wszystko jest święte. Tu wspinaczki nasze wniebowzięte. ]
Nie
wiem dlaczego połakomiłam się na reportaż o zdobywaniu ośmiotysięcznika.
Himalaizm to nie jest moja pasja, nawet po górach nie chodzę, a te wyścigi w
zdobywaniu szczytów uważam za przerost ego. Szanują sportowców, dewiza ruchu
olimpijskiego, motto owo Fortius, Altius,
Citius, jest mi bliskie. Sama od pół roku z niesłabnącą radością gram w
tenisa, ale nie poszłabym na kilkudziesięciu stopniowy mróz, tam gdzie mogę
odpaść od ściany jak płat łuszczącej się farby w locie się rozsypując. A
jednak, Nanga Parbat mnie wołała, Naga Góra, była mi przeznaczona, wołała mnie,
żebym chociaż o niej poczytała. O dach bębnił deszcz a ja zagrzebana w koc
czytałam.
środa, 2 listopada 2016
"Moje córki krowy" - Kinga Dębska [książka, która dała w kość ]
Co
roku z okazji Święta Zmarłych mam problem, bo szukam książki refleksyjnej,
takiej która będzie pasowała do dni pełnych zadumy. Tosia oczywiście się
nawinęła i podsunęła Moje córki krowy,
u mnie ta książka leżała od głębokiej zimy, ale nie chciałam wtedy jej czytać,
bo okładka była wszędzie. Kupiłam ją bo była za pół darmo. A później czytałam sprzeczne opinie, bardzo
sprzeczne. Dopiero Tosia, która chłamu nie chwali potwierdziła me przypuszczenia,
że to idealna książka na początek listopada. Zaczęłam czytać i… przepadłam.
Dawno nie czułam się tak źle.
wtorek, 1 listopada 2016
Przemijamy - po prostu [ podsumowanie października ]
Pantha rei my też mijamy. Ledwo muśnie nas wiatr i już nas nie ma, a miejsce gdzie byliśmy - już nas nie poznaje. Wybaczcie ten żałobny ton. Co roku we Wszystkich Świętych chcę poczytać coś refleksyjnego i pasującego do tego dnia, to sobie w tym roku wybrałam. Kuźwa, weltschmerz będzie się ciągnął tygodniami. A dlaczego, to przeczytacie jutro. Dziś postanowiłam stworzyć podsumowanie października, tuż przed corocznym wyjściem na cmentarz. Październik był bardziej zrównoważony, dużo pracy, dużo nauki, trochę tenisa, dużo czytania.
Zapraszam!
poniedziałek, 31 października 2016
#97 bo jesień to długie wieczory spędzone wśród ksiąg.
kliknij by powiększyć |
Dobra! Wiem. Jesień to nie tylko czytanie. Chociaż kalendarzowa jesień w pełni, liście mienią się barwami ognia, ciągle chodzę na tenisa, spaceruję, ale już zdecydowanie ciągnie mnie w stronę domu. Po tenisie nie przesiaduję z przyjaciółmi, omawiając mecz i inne ważne sprawy, ale raczej po godzinie żegluję w stronę domu. Tam parzę herbatę, albo spijam mojego ukochanego drinka z miodem i z cytryną i dryfuję w świat fikcji literackiej, albo reportażu, albo... po prostu znikam wśród kartek.
Przedstawiam Wam moje zapasy na jesienne dni.