A gdyby okazało się, że twoje dziecko należy do kogoś innego?
Pewnego dnia Ellen Gleeson znajduje w skrzynce pocztowej ulotkę „Czy widziałeś to dziecko?”. Początkowo nie zwraca na nią większej uwagi i zamierza ją nawet wyrzucić, ale coś nie daje jej spokoju, zmusza, by spojrzeć na nią jeszcze raz. Widok mrozi jej krew w żyłach. Chłopiec z ulotki wygląda dokładnie tak samo jak jej adoptowany synek, Will.
Rozum podpowiada jej, żeby zignorować całą sprawę, skoro adopcja została przeprowadzona całkowicie legalnie. Ale Ellen jest dziennikarką i nie potrafi przestać myśleć o tym zdjęciu. Musi odkryć prawdę, choć wciąż nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie, co zrobi, jeśli okaże się, że Will to rzeczywiście uprowadzony chłopiec? Odda go jego biologicznym rodzicom czy spróbuje przy sobie zatrzymać? Ellen podejmuje bolesną decyzję o podjęciu prywatnego śledztwa i krok po kroku zaczyna odkrywać kolejne tropy, które na zawsze powinny pozostać tajemnicą. A kiedy niebezpiecznie zbliża się do prawdy, okazuje się, że stawką może być jej życie – i życie synka, którego tak bardzo kocha…
Choćbyście bardzo chcieli, nie zdołacie się oprzeć tej historii!
Jodi Picoult
Świetna książka!
Nora Roberts
Historie Scottoline są pełne autentycznych emocji, a bohaterowie budzą sympatię i współczucie. To jedna z moich ulubionych autorek.
Janet Evanovich
Znakomita powieść – emocjonująca fabuła, silna bohaterka i niespodziewane zwroty akcji. Trudno się oderwać.
Tess Gerritsen
Ciężko mi
przypomnieć sobie co skłoniło mnie do sprowadzenia tej książki do domu. Szata
graficzna wskazywała, ze będzie to opowieść pełna grozy. Ale chyba pchnął mnie
do tego mój ulubiony odcień niebieskiego. A swoją drogą, książka po prostu
hipnotyzowała, przyciągała wzrok. Ciężko przejść obok niej obojętnie.
Wczoraj –
nieopatrznie rozpoczęłam lekturę i nagle, od początku przestała liczyć się
gotująca na gazie woda, grabiejące dłonie, czy miałczący kot. Najważniejsza
była książka spoczywająca na moich kolanach, która z każdym zdaniem wciągała
mnie, niczym ruchome piaski zbłąkanego wędrowca. Niestety Morfeusz okazał się
silniejszy, wczoraj nie doczytałam, ale dziś w każdej wolnej chwili czytałam i
przed chwilą doczytałam ostatnie zdanie.
Ellen Gleeson,
samotnie wychowuje adoptowanego synka, godzi obowiązki matki i pani domu z
pracą zawodową, jest dziennikarką, jej troski i marzenia nie różnią się od tych
jakie mają setki tysięcy innych matek i kobiet, do pewnego niepozornego dnia,
kiedy znajduje ulotkę z informacjami na temat zaginionych dzieci i rozpoznaje w
twarzy jednego z nich, twarz swojego synka Willa. Najpierw myśli, że to jakieś
przywidzenie, błąd komputera, ale twarz chłopca z ulotni nie daje jej spokoju,
zaczyna drążyć. Na początku stawia na szali spokój swego ducha, później pracę,
nie wie że w końcu stawką będzie jej życie, jej i jej synka, bo sytuacja z dnia
na dzień robi się coraz bardziej tajemnicza i groźna.
Wcześniejsza książka
lisy Scottoline również mnie poruszyła i wciągnęła, pamiętam, gdy ją czytałam
był zimny marzec, ale uczucia jakie mną targały podczas tej lektury… ciężko
opisać, moim zdaniem można tą książkę porównać do najlepszych książek Picoult,
jej rekomendacja na okładce nie jest przypadkowa. Autorka zadaje czytelnikowi
wiele pytań, czytelnik może przeklinać Ellen za to, ze nie zostawi tej sprawy,
nie wyrzuci ulotki tylko drąży. Wiadomo, że wynik poszukiwań może być
niekorzystny, wtedy żadne wyjść nie
będzie dobre a nie pozostanie zwalenie winy na nieświadomość. Z drugiej strony,
czy słusznie by postąpiła, gdyby posłuchała rad tych których o nią poprosiła?
To już jest pozostawione naszemu osądowi.
Wydaje mi się,
że nikt komu przypadły do gustu książki Jodi Picoult nie będzie zawiedziony
książką „Spójrz mi w oczy”, znajdziemy tu w doskonałych proporcjach: dramatyzm,
kontrowersyjny dylemat, miłość, dużo napięcia i dramatyzmu i zaskakujące
zakończenie.
Chociaż uważam, że tytuł nie do końca pasuje do książki.
Polecam
zastanowienie się nad postawą Ellen, czy według Was postąpiła jak dobra matka,
czy może powinna była wyrzucić ulotkę z pamięci. Czy Wasze zdanie byłoby takie
samo, gdy zmieniono zakończenie?
Polecam,
naprawdę z czystym sercem, szczerze i gorąco. Warto!!
Książkę chcę przeczytać, bo strasznie zaciekawił mnie opis z tyłu okładki i ta rekomendacja Jodi Picoult. :) Poza tym ta okładka no i Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) cieszę się, że dolałam oliwy do ognia, bo moim zdaniem bardzo warto
UsuńNo cóż, Picoult lubię, więc jeśli ona zachęca to i ja muszę się skusić ;]
OdpowiedzUsuńCo do nietrafnego tytułu: może to jest po prostu wina tłumacza, czasami takie głupoty wymyślają że głowa mała..
Tytuł przyciąga uwagę, a jednak oryginalny w polskim wykonaniu chyba by się nie sprawdził. Tak po namyślę dochodzę do wniosku
Usuńbardzo chciałabym móc przeczytać tę książkę, książki Picoult bardzo lubię, a skoro twierdzisz, że jej fanom i ta przypadłaby do gustu, to nie mogę zrobić nic innego, jak tylko rozejrzeć się za tym tytułem
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przeczytałam wszystkie książki Picoult dostępne w Polsce i moim zdaniem książka Scottoline jest na dobrym poziomie, nawet lepsza niż niektóre książki Picoult.
Usuńczytałem i również serdecznie polecam
OdpowiedzUsuńO czyli nie tylko kobitką się spodoba :D
UsuńGdzie nie spojrzę tam ta książka :P Dosłownie mnie atakuje i w końcu jej się uda. Kupię i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBo to podstępna bestyja jest. A jak Cię dopada to ze szponów nie puści :P
UsuńSpróbuję upolować w bibliotece lub w antykwariacie, koło firmy mam doskonale zaopatrzony, jeżeli można użyć takiego określenia w stosunku do antykwariatu.
OdpowiedzUsuńDoskonała recenzja:)
Zazdroszczę takich miejsc u mnie dwie księgarnie i empik. i to ddalone o 8 km od mego domu. Mój portfel to się w sumie cieszy :P
UsuńDziękuje za miłe słowo. Wg. mnie ta recenzja nie oddaje moich uczuć po lekturze. Strasznie uboga mi się zdaje.
O, ta książka czeka na mojej półce - teraz mam jeszcze większą ochotę zabrać się do lektury :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Znam ten ból, moja koło biurka leżała i wręcz wołała :P
UsuńMoim zdaniem powinna była dać sobie spokój, ale tak czy siak w końcu by ją dopadło :)
OdpowiedzUsuńSkoro Sarah wiedziała to faktycznie bylo kwestią czasu, ale gdyby dała sobie spokój na etapie ulotki?
UsuńKsiążka ma do mnie dotrzeć w najbliższym czasie, chyba nawet dzisiaj i wygląda na to, że mam się z czego cieszyć, skoro to taka dobra pozycja. Aż mam ochotę na coś w stylu Picoult, a Scottoline ponoć właśnie tak pisze ;)
OdpowiedzUsuńO ta jest bardzo, bardzo w stylu Picoult.
UsuńCzekam na te same emocje i olewanie innych czynności - może nawet w tym tygodniu zabiorę się za lekturę. Wtedy odpowiem na Twoje pytania :)
OdpowiedzUsuńDostałaś książkę jakiś tydzień przede mną i zdołałaś się tyle opanować. Przemocarna jesteś!!
UsuńMam ogromną ochotę na tę powieść. Tematyka pasująca do mojego gustu czytelniczego, a skoro rekomenduje ją sama Jodi Picoult to.. musi coś w tym być. :)
OdpowiedzUsuńI jest :)
UsuńZwykle sceptycznie odnoszę się do rekomendacji z okładek, ale ta jest jak najbardziej na miejscu.
Więc muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńSkoro tak sądzisz ;)
UsuńJuż przy sprawdzaniu zapowiedzi zainteresowała mnie ta książka, a teraz na pewno muszę ją przeczytać. Picoult jeszcze nie czytałam, więc raczej porównania mieć nie będę, chociaż do czasu aż ta pozycja pojawi się w bibliotece, wreszcie się Jodi doczekam. :)
OdpowiedzUsuńTo będziesz miala świeże spojrzenie nie skażone Picoultyzmem :P
UsuńOpis naprawdę mi zaintrygował, a na dodatek porównanie do książek Picoult... Na pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńTo pozostaje mi życzyć miłej lektury :)
UsuńW przyszłym miesiącu zamierzam zrobić nieco większe zakupy w księgarni Prószyńskiego, tak że książka zapewne wpadnie do koszyka. Okładka podobna do tej z "W obronie syna", które ma wydać niebawem Amber :)
OdpowiedzUsuńMiałeś nie kupować w październiku :P
Usuń